więcej


Energetyka

Energetyka odnawialna - Komentarz do projektów: Polityki energetycznej Polski i Krajowego planu energii i klimatu (20748)

Konrad Wielądek
2019-03-08

Drukuj
galeria

Jak zaznaczono wcześniej, energetyka odnawialna jest przyszłością świata, która już zaczęła się dziać. Potencjalnie Polska posiada wystarczające zasoby dla energetyki odnawialnej do zaspokojenia potrzeb energetycznych kraju dzisiaj i w perspektywie 2050 roku.



Kluczem jest uznanie, że te nasze zasoby (słońce, wiatr, woda, biomasa, biogaz), które gwarantują pełne bezpieczeństwo energetyczne kraju, mają charakter strategiczny, a nie uzupełniający.

Przykładowo w przypadku prowadzenia zdecydowanej i konsekwentnej polityki wspierania mikroinstalacji, według oceny Instytutu Energetyki Odnawialnej z 2015 roku, istniała szansa na uzyskanie w 2030 roku liczby 3,6 mln urządzeń (ok. 100 razy więcej niż obecnie), których łączna moc mogłaby wynieść 42 GW. Przyniosłoby to wymierne korzyści w postaci: poprawy jakości powietrza, poprawy bezpieczeństwa energetycznego, ponad 25 tys. miejsc pracy, a także rozwoju krajowej bazy produkcyjnej mikroinstalacji.

Projekt PEP 2040 dostrzega szansę rozwoju energetyki na morzu, ale jej potencjał jest znacznie większy, niż wskazano, jej koszty spadają, a efektywność wzrasta. W dokumencie wymieniono możliwość rozwoju energetyki wiatrowej morskiej, której potencjał szacowany jest na 10–15 GW. Do 2030 roku mogłoby powstać 6–7 GW.

PEP 2040 w planowanym kształcie traktuje OZE nie jako innowacyjną i perspektywiczną szansę dla Polski, lecz tylko jako wymóg nakładany przez instytucje UE. Wskutek forsowania polityki obrony polskiego węgla wsparcie dla energetyki odnawialnej jest niestabilne i nieprzewidywalne.

Od 2005 roku wsparcie OZE polegało na przyznawaniu zielonych certyfikatów. Dziesięć lat później uchwalono wprowadzenie systemu taryf gwarantowanych dla niewielkich instalacji, tzw. prosumenckich. Niestety ustawa została uchylona i zaczęto tworzyć niekorzystne warunki do rozwoju OZE. Wprowadzono różne ograniczenia, jak np. tzw. „ustawę odległościową”, która praktycznie wykluczyła rozwój energetyki wiatrowej i zwiększyła jej opodatkowanie. Niektórzy inwestorzy nie wytrzymali i zbankrutowali. Jednocześnie zielone certyfikaty zastąpiono w części systemem aukcyjnym, służącym zakontraktowaniu „zielonego” prądu z istniejących elektrowni.

Stwierdzenie w projekcie PEP 2040, że „rynek energii elektrycznej został silnie zniekształcony z powodu funkcjonowania na nim subsydiowanych odnawialnych źródeł energii (OZE) charakteryzujących się dużą niestabilnością pracy oraz pierwszeństwem wprowadzania energii do sieci” bez odniesienia się do subsydiowania górnictwa i energetyki węglowej fałszuje rzeczywistość oraz ma jedynie służyć dyskredytacji OZE. Dokument nie dostrzega, że już dzisiaj, zwłaszcza w sytuacji wzrostu cen energii elektrycznej z węgla, inwestycje w energetykę odnawialną są tańsze – i to bez wsparcia, czyli osiągnęły tzw. grid parity.

W zapisie projektu PEP 2040 mówiącym, że „istotny wpływ na skalę wykorzystania OZE będzie mieć postęp technologiczny – zarówno w zakresie aktualnie znanych sposobów wytwarzania energii (np. zwiększenie wykorzystania wiatru przez siłownie wiatrowe, czy promieniowania słonecznego przez panele fotowoltaiczne), jak i w zupełnie nowych technologiach, ale także w technologiach magazynowania energii” widać sprzeczność. Za wszelką cenę chce się bronić polskiego węgla, ale jednocześnie stwierdza się, że OZE jest szansą. Dlaczego więc jej nie wykorzystać?

Jednocześnie trzeba mieć na uwadze postęp technologiczny. Dzisiaj energetyka wiatrowa na lądzie pracuje 2 tys. godzin rocznie, nowsze technologie oferują już 3 tys. godzin rocznie. Za kompletnie niezrozumiałe i budzący sprzeciw należy uznać przyjęte w projekcie PEP 2040 założenie całkowitego wycofania się z farm wiatrowych na lądzie. W 2035 roku działające dzisiaj obiekty, ze względu na ich wyeksploatowanie, przestaną funkcjonować, a na ich miejsce nie planuje się powstania nowych, mimo że cena energii elektrycznej produkowanej przez wiatraki jest o połowę tańsza niż tej z elektrowni węglowych. W innych krajach zastępuje się stare turbiny nowymi, bardziej efektywnymi, które nawet mogą osiągać 40–45% wykorzystania mocy w ciągu roku. Likwidacja miejsc, gdzie dzisiaj działają turbiny wiatrowe, to marnotrawstwo zainwestowanej w nie infrastruktury.

Tekst całej opinni przygotowanej przez Fundację Instytut na rzecz Ekorozwoju na prośbę Stowarzyszenia EKO-UNIA nzjadziejsz tutaj: Opinia o projekcie polityki energetycznej do roku 2040


Udostępnij wpis swoim znajomym!



Podobne artykuły


Podziel się swoją opinią




Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej