więcej


Zrównoważone gospodarowanie wodą - wywiad z dr hab. inż. Ewą Bursztą-Adamiak z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu (20423)

Katarzyna Wolańska
2018-03-08

Drukuj
galeria

źródło: Ewa Burszta-Adamiak

Tradycyjne systemy odprowadzania wód deszczowych w miastach, czyli odprowadzanie wód deszczowych do kanalizacji ogólnospławnej, a następnie do odbiornika, czyli np. rzeki lub jeziora nie są już efektywne, nie sprawdzają się. O zrównoważonym gospodarowaniu wodami opadowymi w miastach oraz zagospodarowaniu wód opadowych w obrębie budynków rozmawiamy z dr hab. inż. Ewą Bursztą-Adamiak z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.

Katarzyna Wolańska, Eko-lokator: W jakim przedziale kształtuje się wskaźnik wielkości nieprzepuszczalnej powierzchni liczonej w m2 przypadającej na 1 osobę w Polsce i jak to wygląda na tle innych krajów europejskich oraz w skali światowej?

Ewa Burszta-Adamiak: Wskaźnik wielkości nieprzepuszczalnej powierzchni kształtuje się dla Polski na poziomie 100-150 m2/osobę. Porównując się z innymi krajami to znacznie lepiej niż np. w Stanach Zjednoczonych, gdzie wskaźnik ten wynosi ok. 400 m2/os., czy nawet Francji i Hiszpanii (150-220 m2/os.). Jest jednak wiele krajów, w których parametr ten jest niższy. Należą do nich m.in. Brazylia i Anglia (35-100 m2/os.).

Warto spojrzeć na wartość wskaźnika dla Polski jeszcze z innej perspektywy. Światowa Organizacji Zdrowia podkreśla, że aby mieszkańcom żyło się w miastach dobrze wielkość powierzchni uszczelnionej nie powinna przekraczać 50 m2/mieszkańca. Zatem do takiej wartości powinniśmy dążyć.

El: Jakie zmiany zachodzą w gospodarce wodami pod wpływem postępującej urbanizacji?

Ewa Burszta-Adamiak: Proces urbanizacji wiąże się ze wzrostem udziału ludności zamieszkałej w miastach i potrzebą przystosowania dla ich potrzeb zabudowy, infrastruktury technicznej (przesyłowej) i komunikacyjnej. Procesy urbanizacyjne i redukcja terenów zieleni w miastach wpływają bardzo niekorzystnie na jakość życia mieszkańców. W wyniku uszczelnienia kolejnych powierzchni w mieście następuje wzrost objętości i szybkości spływu powierzchniowego, spadek poziomu wód gruntowych, przeciążenie sieci kanalizacyjnych oraz zwiększenie ryzyka powodzi i podtopień. Efektem procesu urbanizacji oraz zmian klimatycznych, antropopresji  jakie temu zjawisku towarzyszą jest degradacja środowiska i krajobrazu miasta, spadek poziomu jakości życia mieszkańców oraz wzrost zużycia wody. Równowaga w bilansie wodnym miasta zostaje zachwiana. Zmniejsza się potencjał przyjęcia spływów opadowych w miejscu opadu poprzez retencję i infiltrację, a następuje wzrost parowania i odpływu powierzchniowego w czasie opadów.

El: Jakie są konsekwencje tych zmian?

Ewa Burszta-Adamiak: Zastępowanie naturalnych, zazielenionych powierzchni chłonnych „betonowymi pustyniami” z dużym udziałem powierzchni uszczelnionych przyczynia się do zmiany hydrogramów odpływu tzn. wrasta wielkość i szybkość spływów powierzchniowych, a także stopień ich zanieczyszczenia. Ma to bardzo duże znaczenie dla odbiorników wód opadowych. Przeciążone systemy odwodnieniowe w terenach zurbanizowanych w czasie intensywnych opadów nie są w stanie przyjąć tak dużej objętości wody w krótkim czasie. Dochodzi do lokalnych podtopień, a nawet powodzi, które ze względu na miejsce występowania przyjmują nazwę „powodzi miejskich” lub „powodzi błyskawicznych”. Dziś nie ma chyba miasta na mapie Polski, które by nie zostało dotknięte tymi zjawiskami. Duże ilości generowanego spływu w czasie opadów intensywnych (nawalnych) nie są przyjmowane też po części przez oczyszczalnie ścieków. Trafiają wtedy  jako wody zanieczyszczone poprzez przelewy burzowe do odbiorników. W wodach w rzekach przepływających w obrębie miast dochodzi do niepożądanych zmian jakościowych.

Zmniejszanie miejsc potencjalnej infiltracji wód opadowych skutkuje pogorszeniem kondycji roślinności w miastach, obniżaniem się poziomów wód gruntowych, zmniejszeniem zasobów dyspozycyjnych, co w konsekwencji ma wpływ na ilość wody dostępnej w ujęciach, z których woda jest ujmowana do procesów przemysłowych, produkcji dóbr, z których korzystamy na co dzień i także, a może przede wszystkim, oddziaływuje na ilość wód przeznaczanych do spożycia.

El: Istnieje takie pojęcie jak „ślad wodny miast”. Czy mogłaby nam Pani przybliżyć ten termin? W jaki sposób obliczanie śladu wodnego miasta może nam pomóc w zrównoważonym gospodarowaniu wodą? Czy w Polsce oblicza się „ślad wodny miast”?

Ewa Burszta-Adamiak: W pierwszej chwili kiedy myślimy o zużyciu wody w miastach mamy na myśli tą objętość wody, którą bezpośrednio konsumujemy po pobraniu z systemów jej dystrybucji (sieci wodociągowej). Okazuje się, że wypijane szklanki wody, talerze zjedzonych zup, zużycie wody do mycia naczyń, kąpieli czy spłukiwania toalet to tylko stosunkowo znikoma część eksploatowanych przez człowieka zasobów wodnych (tzw. zużycie bezpośrednie). Znacznie większe ilości człowiek zużywa w sposób pośredni np. poprzez konsumpcję „ukrytej” wody w produktach, które są uprawiane lub wytworzone na terenie miasta. Określenie zużycia wody w tak szerokim aspekcie  jest możliwe poprzez obliczenie śladu wodnego. W odniesieniu do miasta ślad wodny rozumiany jest jako całkowita ilość wody słodkiej zużytej w jego granicach geograficznych.

Obliczanie śladu wodnego dla miast ma na celu podniesienie poziomu świadomości społecznej na temat znaczenia ochrony zasobów wodnych i motywowanie do wyboru przyjaznych dla środowiska i zrównoważonych rozwiązań. Możliwość wykorzystania myślenia w kategoriach śladu wodnego w praktyce jest możliwe m.in. przy opracowywaniu miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, w realizacji przyszłej polityki regionu i strategii rozwoju miast. Dzięki wskazaniu tzw. punktów wrażliwych (hot spotów) na mapie miasta można ukierunkowywać działania na te rejony, w których racjonalizacja w poborze i użytkowaniu wody jest priorytetowa.  

Po raz pierwszy ślad wodny dla miasta w Polsce został określony dla Wrocławia. Obliczenia dla stolicy Dolnego Śląska wykonano w ramach projektu pt. Introduction of water footprint (WFTP) approach in urban area to monitor, evaluate and improve the water use (Wprowadzenie podejścia śladu wodnego w obszarach miejskich w celu monitorowania, oceny i poprawy zużycia wody), zrealizowanego w latach 2012-2014 w ramach Programu Central Europe współfinansowanego przez Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego. Projekt realizowany był przez międzynarodowe konsorcjum (Włosi, Polacy, Niemcy, Austriacy). Polskę reprezentował  Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu oraz Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji we Wrocławiu (więcej o projekcie można znaleźć na stronie http://www.urban-wftp.eu).

Obecnie Stowarzyszenie Gmin Polska Sieć „Energie Cités” we współpracy z Uniwersytetem Przyrodniczym we Wrocławiu realizuje kolejny projekt dotyczący tego zagadnienia. Celem projektu pn. „Ślad wodny jako narzędzie edukacji, integracji oraz podejmowania inicjatyw na rzecz ochrony zasobów wodnych w miastach” jest wykorzystanie śladu wodnego jako narzędzia budowania potencjału i integracji różnych środowisk (włodarzy miast, przedstawicieli urzędów miast, spółek komunalnych, planistów oraz przedsiębiorstw wodno-kanalizacyjnych, deweloperów, lokalnych przedsiębiorców, organizacji pozarządowych) oraz edukacji mieszkańców na rzecz ochrony zasobów wodnych w miastach. Projekt jest finansowany w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko 2014-2020 oraz Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Realizacja projektu jest przewidziana do marca 2020 r. w pięciu polskich miastach (Kalisz, Cieszyn, Jasło, Ełk i Milanówek). Przebieg kolejnych zadań z projektu można na bieżąco monitorować na stronie http://www.sladwodnymiast.pl.

El: Do czego powinniśmy dążyć, jeśli chodzi o gospodarowanie wodami opadowymi w przestrzeni miast?

Ewa Burszta-Adamiak: W gospodarce wodami opadowymi powinniśmy zminimalizować marnotrawstwo tego cennego zasobu. Dostępne obecnie technologie pozwalają na zastosowanie systemów, które umożliwią przyjęcie tych wód poprzez retencję czy infiltrację i następnie oddanie ich do wód gruntowych (powrót do środowiska). Tak zagospodarowana woda ma szansę uczestniczyć w naturalnym (niezachwianym) obiegu wody w przyrodzie. Powinniśmy też pomyśleć o tym, aby tam gdzie jest to możliwe zastępować wodę wodociągową wodami opadowymi w celu racjonalnego ich wykorzystania np. do nawadniania zieleni miejskiej, ogródków przydomowych, spłukiwania ustępów w gospodarstwach domowych czy też obiektach użyteczności publicznej.

Magazynowanie wód opadowych w zbiornikach w celu późniejszego ich wykorzystania, fot. Ewa Burszta-Adamiak

El: A jeśli chodzi o działania w skali poszczególnych budynków, co możemy zrobić na etapie projektowania budynku lub osiedla?

Ewa Burszta-Adamiak: Możliwości jest wiele. Można magazynować spływy z dachów w zbiornikach w celu późniejszego ich wykorzystania np. tak jak już o tym wspomniałam do podlewania zieleni w obrębie budynku. Jeśli pozwalają na to warunki gruntowo-wodne można zastosować na terenie posesji ogrody deszczowe, oczka wodne, rowy infiltracyjne, dachy zielone, zielone ściany, skrzynki czy komory rozsączające i wiele innych dostępnych systemów, które poprzez lokalne zagospodarowanie wód opadowych odciążą systemy kanalizacyjne, które musiałyby dodatkowo przyjąć spływy z dachów tych budynków oraz powierzchni uszczelnionych w jego obrębie.    

El: Jakie zmiany, jeśli chodzi o zagospodarowanie wód opadowych wprowadza Ustawa z dn. 20 lipca 2017r. Prawo wodne (Dz. U. 2017, poz. 1566), czyli tzw. Nowe Prawo Wodne?

Ewa Burszta-Adamiak: Nowe Prawo wodne zmienia przede wszystkim podejście do wód opadowych. W zapisach tego aktu prawnego wody opadowe nie są klasyfikowane do kategorii ścieków, ale jest to woda pochodząca z opadów atmosferycznych. Tym samym wody opadowe traktowane są jako zasób wodny, stanowiący odnawialne źródło wody.  Zgodnie z zapisami nowelizacji, zarządzanie wodami powinno być prowadzone z zachowaniem racjonalnego i całościowego traktowania zasobów wód powierzchniowych i podziemnych, z uwzględnieniem ich ilości i jakości. Gospodarując wodami należy chronić zasoby wodne, a ich ochrona powinna polegać na unikaniu, eliminacji i ograniczaniu zanieczyszczenia wód oraz zapobieganiu niekorzystnym zmianom naturalnych przepływów wody albo naturalnych poziomów zwierciadła wody.

Nowelizacja Ustawy Prawo wodne wprowadza opłaty za tzw. usługi wodne. W odniesieniu do gospodarki wodami opadowymi opłatę za usługi wodne uiszcza się za odprowadzanie do wód, wód opadowych lub roztopowych ujętych w otwarte lub zamknięte systemy kanalizacji deszczowej służące do odprowadzania opadów atmosferycznych albo w systemy kanalizacji zbiorczej w granicach administracyjnych miast. Opłatą za usługi wodne są objęte także działania doprowadzające do zmniejszenia naturalnej retencji terenu na skutek wykonywania na nieruchomości o powierzchni powyżej 3500 m2 robót lub obiektów budowlanych trwale związanych z gruntem, mających wpływ na zmniejszenie tej retencji przez wyłączenie więcej niż 70% powierzchni nieruchomości z powierzchni biologicznie czynnej na obszarach nieujętych w systemy kanalizacji otwartej lub zamkniętej. Warto przy tej okazji dodać, że działanie w kierunku lokalnego zagospodarowania wód opadowych eliminuje konieczność ponoszenia tych opłat.

El: Miasto Wrocław, w którym Pani na co dzień pracuje w marcu 2017 wprowadziło Zarządzenie Prezydenta Wrocławia dotyczące Zrównoważonego gospodarowania opadami. Co wprowadza to zarządzenie?

Ewa Burszta-Adamiak: Zarządzenie Prezydenta Wrocławia nr 6541/17 z dnia 17 marca 2017 r. w sprawie gospodarowania wodami opadowymi we Wrocławiu, bo o nim mowa to odważny, ale i bardzo potrzebny krok w kierunku racjonalnego podejścia do wody w mieście. W zarządzeniu tym określony jest sposób i termin przekazania miejskich systemów gospodarowania wodami opadowymi pod „rządy” Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji (MPWiK). Od 1 stycznia 2018 r. Przedsiębiorstwo wodociągowe będzie zarządzać całą infrastrukturą miejską, która ma związek z przyjęciem, zagospodarowaniem, transportem wód opadowych w mieście (nie tylko systemem kanalizacji deszczowej, ogólnospławnej, ale i zbiornikami do retencji i infiltracji, w tym rowami, stawami, oczkami wodnymi, pełniącymi rolę regulatorów stosunków wodnych). To duże obciążenie zadaniowe dla MPWiK, ale i pożądane już od dawna ujednolicenie w zakresie zarządcy ww. systemów. Zgodnie z zapisami zarządzenia przy wydawaniu decyzji o warunkach zabudowy oraz warunków przyłączenia do systemu kanalizacyjnego powinna być uwzględniona zasada zrównoważonego podejścia do gospodarki wodami opadowymi.

W ramach Systemu Informacji Przestrzennej Wrocławia ma być  utworzona   baza   danych   przydatnych   do  gospodarowania   wodami  opadowymi,  która  będzie  zawierać  informacje m.in. o zlewniach i jej parametrach technicznych, z których wody opadowe dostają się do odbiorników, o warunkach  gruntowo-wodnych    i   przepuszczalności   gruntu    na  poszczególnych obszarach w celu wyznaczenia możliwości zastosowania systemów do retencji i infiltracji. To przydatne informacje z punktu widzenia realizowanych w przyszłości zrównoważonych projektów w mieście. Biuro Rozwoju Wrocławia zostało zobligowane zapisami zarządzenia do przygotowania propozycji zmian w Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Wrocławia, w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego, które powinny uwzględnić zasadę zrównoważonego gospodarowania wodami opadowymi. Nacisk kładzie się także na propagowanie wiedzy w tym zakresie i prezentowanie technik, które zapewnią retencję i infiltrację wód opadowych w miastach.

Jako konsekwencja tych zapisów Wydział Inżynierii Miejskiej podjął się współpracy z Uniwersytetem Przyrodniczym i w grudniu 2017 roku został oddany do Urzędu Miasta „Katalog dobrych praktyk – zasady zrównoważonego gospodarowania wodami opadowymi pochodzącymi z nawierzchni pasów drogowych”, skierowany treścią do planistów, projektantów, urzędników, ale i mieszkańców aby nabrali przekonania, iż realizowane w ich mieście inwestycje, przyczynią się do poprawy jakości ich życia.

Studnia chłonna we Wrocławiu, fot. Ewa Burszta-Adamiak

El: Już od 9 lat prowadzi Pani na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu badania dotyczące retencjonowania wód opadowych przez dachy zielone. Jest Pani autorką monografii „Zielone dachy jako element zrównoważonych systemów odwadniających na terenach zurbanizowanych”. Jako redaktor merytoryczny współpracowała Pani przy pierwszym polskim wydaniu „Wytycznych do projektowania, wykonywania i pielęgnacji dachów zielonych – Wytycznych dla dachów zielonych” FLL wydanych przez Stowarzyszenie DAFA. Specjalizuje się Pani w tematyce dachów zielonych. W jaki sposób dachy zielone retencjonują wody opadowe?

Ewa Burszta-Adamiak: Dachy zielone to rozwiązania, które należą do zrównoważonych systemów umożliwiających retencjonowanie wód opadowych w miejscu opadu. Warto przy tej okazji podkreślić, że dachy zazielenione to układy wielowarstwowe. Wierzchnią warstwę stanowi warstwa wegetacyjna (roślinność i podłoże), pod nimi jest najczęściej warstwa filtracyjna, warstwa drenażowa, filtracyjno-ochronna oraz hydroizolacja i termoizolacja na warstwie nośnej budynku. W czasie opadu najwięcej wody zostaje zretencjonowane w warstwie wegetacyjnej i drenażowej. Można je traktować jako „małe rezerwuary” - przetrzymujące wodę w systemie, która następnie jest wykorzystywana bezpośrednio przez roślinność porastającą dachy. Nadmiar tych wód jest odprowadzany do systemu odwadniającego dachu, a stamtąd kierowany do odbiornika, którym może być powierzchniowy lub podziemny system do retencji lub infiltracji wód do gruntu. Może nim też być tradycyjny odbiornik spływów opadowych tzn. rów melioracyjny czy system kanalizacji deszczowej lub ogólnospławnej.

El: Jakie efekty można osiągnąć w zakresie retencjonowania wód opadowych w miastach stosując dachy zielone? Czy moglibyśmy poznać jakieś dane liczbowe?

Ewa Burszta-Adamiak: Na dachach zielonych oprócz retencji opadu, zachodzi ich przetrzymanie (detencja) z późniejszym odprowadzeniem do wcześniej wspomnianych odbiorników. W okresach bezopadowych część wód jest zwracana do środowiska w wyniku ewapotranspiracji (parowaniu z powierzchni roślin i podłoża). Badania w warunkach wrocławskich wykazują, że większość opadów występujących w ciągu roku może być zagospodarowane na dachach zielonych w 80%, a przy niektórych opadach nawet w 100%. Są to opady, które nie przekraczają w ciągu doby 10 mm. Średnio w skali roku przy różnych uwarunkowaniach opadowych, dachy zielone są w stanie przyjąć deszcze na poziomie 60-70% ich ilości. Wspomniana detencja (przetrzymanie) wody opadowej z punktu widzenia funkcjonowania systemów kanalizacyjnych na terenach zurbanizowanych to także ważna funkcja, ponieważ pozwala odciążyć systemy odwodnieniowe i dać czas na przepłynięcie w kolektorach „pierwszych spływów” z innych terenów uszczelnionych w miastach. Mniejsza zdolność retencji wody na zazielenionych dachach jest zauważalna dla opadów o większej wysokości lub opadów krótkotrwałych, ale intensywnych w przebiegu. Tego typu opady są zatrzymywane na dachach zielonych w stopniu znacznie mniejszym (na poziomie 20-30%) ich ilości. W takich sytuacjach funkcjonowanie dachów zielonych powinno być wspomagane jeszcze innymi rozwiązania do retencji i/lub infiltracji, które mogłyby być wykonywane na powierzchni terenu, co pomogłoby zagospodarować nadmiar spływów z dachów.

El: Jakie są inne korzyści ekologiczne z budowania dachów zielonych w miastach?

Ewa Burszta-Adamiak: Dachy zielone zwiększają bioróżnorodność na terenach zurbanizowanych oraz udział terenów biologicznie czynnych. Mikroklimat wytwarzany w okolicy zielonego dachu zmniejsza występowanie efektu „miejskich wysp ciepła”. Pełnią funkcję dobrej termoizolacji, zarówno zimą, jak i latem. Zieleń na dachu wpływa na redukcję kosztów ogrzewania i klimatyzacji. Dachy zielone wpływają pozytywnie na jakość powietrza w mieście. Roślinność porastająca dachy uczestniczy w procesie oczyszczania powietrza np. z pyłów czy CO2.

El: I tu miasto Wrocław również okazało się prekursorem, wprowadzając w 2015 r. uchwałę Rady Miasta związaną z dachami i ścianami zielonymi. W jaki sposób miasto Wrocław wspiera powstawanie dachów i ścian zielonych?

Ewa Burszta-Adamiak: Trzeba przyznać, że widoczne są starania Wrocławia w kierunku promowania i zachęcania do wykonywania prośrodowiskowych rozwiązań, w tym  intensyfikacji powstawania terenów zieleni na terenie miasta. Zgodnie z zapisami wspomnianej uchwały,  właściciel obiektu może zostać zwolniony z podatku od nieruchomości naliczanego w oparciu o powierzchnię użytkową lokali mieszkalnych, wtedy kiedy będą wykonywane zielone dachy lub zainstalowane na ścianach zewnętrznych ogrody wertykalne (wraz z systemem korzeniowym). Minimalna powierzchnia nasadzeń na ścianach powinna wynosić 15 m2. Wielkość powierzchni podlegającej zwolnieniu w związku z wykonaniem zielonego dachu zależy od tego jaką wielkość powierzchni dachu zajmuje dach z roślinnością. Dodatkowo bierze się pod uwagę, na której kondygnacji wykonywany jest dach zielony. Ogólna tendencja jest taka, że im większa jest powierzchnia dachu zielonego tym większy procent zniżek. Wrocław proponuje także wsparcie finansowe w zakresie zakładania zielonych ścian (ogrodów wertykalnych). Wielkość powierzchni podlegającej zwolnieniu w związku z zainstalowaniem ogrodu wertykalnego zależy od wielkości powierzchni nasadzeń roślinności na zielonej ścianie.

El: Na takie cechy dachów zielonych wskazuje też nowa definicja terenu biologicznie czynnego. Co należy rozumieć przez teren biologicznie czynny i w jaki sposób dachy zielone wpisują się w tę definicję?

Ewa Burszta-Adamiak: Definicja terenu biologicznie czynnego znajduje się w rozporządzeniu Ministra Infrastruktury i Budownictwa. Na mocy rozporządzenia z dnia 14 listopada 2017 roku w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie (Dz.U. 2017 poz. 2285), które weszło w życie z dniem 1 stycznia 2018 r. nadano kolejne nowe brzmienie pojęcia terenu biologicznie czynnego. Obecnie pod tą definicją należy rozumieć teren o nawierzchni urządzonej w sposób zapewniający naturalną wegetację roślin i retencję wód opadowych, a także 50% powierzchni tarasów i stropodachów z taką nawierzchnią oraz innych powierzchni zapewniających naturalną wegetację roślin, o powierzchni nie mniejszej niż 10 m2, oraz wodę powierzchniową na tym terenie.

El: W jaki sposób możemy jeszcze retencjonować wody opadowe w zabudowie mieszkaniowej? Szczególnie, jeśli chodzi o istniejące już budynki i osiedla?

Ewa Burszta-Adamiak: Przykładem systemów pozwalających na miejscowe zagospodarowanie spływów są m.in. oczka wodne, ogrody deszczowe, niecki chłonne, skrzynki retencyjno-infiltracyjne, komory drenażowe itp.

Podjęcie przez właściciela lub zarządcę terenu decyzji o rodzaju zastosowanego systemu wymaga każdorazowo uwzględnienia warunków gruntowo-wodnych i lokalizacyjnych (spadki terenu, odległość od sąsiedniej nieruchomości itp.). Wysoki poziom wód gruntowych lub nieprzepuszczalny grunt (gliny, iły) mogą uniemożliwić prawidłowe funkcjonowanie systemu przeznaczonego do infiltracji powierzchniowej. W tym przypadku zastosowanie tego rozwiązania może okazać się nieskuteczne i jedyną dostępną metodą może pozostać retencja podziemna oraz wtórne wykorzystanie wody deszczowej. Tworzy się wówczas instalacje, które przejmują spływ wody z dachu, doprowadzają deszczówkę do zbiornika, a następnie kierują ją do urządzeń rozprowadzających.

El: Czy mogłaby Pani opowiedzieć nam o dobrych przykładach z terenu Polski, gdzie w zabudowie zastosowano ciekawe sposoby na zagospodarowanie wód opadowych?

Ewa Burszta-Adamiak: W pierwszej kolejności wymienię stadion miejski we Wrocławiu, bo to dobry wzór do naśladowania i znajduje się na „bliskim mi podwórku”, czyli we Wrocławiu. Na stadionie znajdują się 4 zbiorniki, umożliwiające gromadzenie wody w czasie opadów. Wody te w następnej kolejności są wykorzystywane do podlewania murawy i do spłukiwania ustępów. Dopiero nadmiar wody (w czasie długotrwałych okresów opadowych lub w czasie intensywnych opadów, kiedy pojemności zbiorników są przekroczone) jest odprowadzany do kanalizacji. Dzięki takiemu zarządzaniu wodą stadion nie tylko oszczędza tysiące litrów wody w skali roku, ale i zmniejsza opłaty za pobór wody i odprowadzanie ścieków.

Innym dobrym przykładem może być osiedle w Siechnicach koło Wrocławia. To teren z zabudową mieszkaniową, gdzie wody są zagospodarowane na miejscu poprzez systemy retencji i infiltracji wód opadowych tj. studnie i niecki chłonne, rowy infiltracyjne, a nadmiar spływów jest odprowadzany do znajdującego się w pobliżu osiedla rowu.

Innym przykładem może być już słynna i wielokroć opisywana w artykułach popularno-naukowych biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego. Ten wielkopowierzchniowy dach zielony wykonany w technologii dachu intensywnego funkcjonuje do dziś już od 2001 roku. To miejsce bardzo lubiane nie tylko przez studentów Uniwersytetu, ale także okolicznych mieszkańców Warszawy i turystów odwiedzających stolicę.

Na liście dobrych praktyk powinny się znaleźć także przykłady innych dachów zielonych. Należą do nich m.in dach na Centrum Nauki Kopernik, na Bibliotece Uniwersytetu Lubelskiego, na budynku Kliniki Rehabilitacji w Bydgoszczy, na Aquaparku Bania w Białce Tatrzańskiej, Centrum Nauki o Ziemi w Kielcach, łąka kwietna na dachu biurowca Kärcher w Krakowie. Zielone dachy znaleźć można także na centrum handlowym Arkadia w Warszawie. Z kolei zielone ściany zostały wykonane m.in. na budynku „Wroclavia” we Wrocławiu.

Dach zielony na budynku Kliniki Rehabilitacji, Bydgoszcz, fot. Ewa Burszta-Adamiak

Obecnie w każdym mieście można znaleźć od kilku do kilkudziesięciu przykładów dobrych praktyk w zarządzaniu wodami opadowymi. Wystarczy się rozglądać spacerując ulicami czy parkując przy niektórych centrach handlowych. Zbiorniki retencyjne, odwadniające szlaki komunikacyjne, ażurowe płyty zastosowane na powierzchniach parkingów to także systemy decentralizujące odpływy wód opadowych. Choć takich rozwiązań z dnia na dzień przybywa jest ich wciąż niewystarczająca ilość w aspekcie wymiernych korzyści dla poprawy funkcjonowania systemów odwodnieniowych w terenach zurbanizowanych na szerszą skalę, a nie  tylko lokalnego ich odziaływania. 

El: W jaki sposób funkcjonują ogrody deszczowe? Gdzie można je zbudować, a gdzie lokalizacja takich ogrodów deszczowych nie jest wskazana?

Ewa Burszta-Adamiak: Ogrody deszczowe to stosunkowo proste rozwiązania konstrukcyjne (systemy bioretencji), których zastosowanie zostało zapoczątkowane w Stanach Zjednoczonych. Dziś systemy te są znane i u nas. Ogrody deszczowe wykonuje się w formie naturalnie uformowanych niecek o zagłębieniu ok. 15-20 cm, z układem warstw przepuszczalnych dla wody, w celu umożliwienia infiltracji wód opadowych do gruntu. Nasadzane są w nich rośliny, najlepiej rodzime wytrzymujące okresowe niedobory opadów jak i okresy stagnacji wody w czasie opadów i bezpośrednio (do 72 h) po opadach. W bardziej uproszczonej wersji tego typu rozwiązania ogrody deszczowe wykonuje się w pojemnikach i lokalizuje bezpośrednio pod rurą spustową.

Są to systemy wykorzystywane głównie do przyjęcia spływów pochodzących z niewielkich powierzchni (do 1 ha). Z tych względów nadają się jako rozwiązania do zagospodarowania wód z dachów i podjazdów na prywatnych posesjach oraz z terenów o nawierzchni nieprzepuszczalnej np. parkingów oraz z ciągów pieszo-jezdnych. Powierzchnia ogrodów deszczowych najczęściej nie przekracza 10-15 m2. Ogrody deszczowe nie powinny być stosowane zbyt blisko drzew (min. odległość to 3 m), szamb oraz studni, z których pobierana jest woda do celów gospodarczych. Nie zaleca się także zakładania ogrodów deszczowych na terenach z dużym spadkiem (przekraczającym 12%).

El: Co oznacza zrównoważone gospodarowanie wodami opadowymi?

Ewa Burszta-Adamiak: Zrównoważone to takie, które zapewni równowagę pomiędzy dopływem a odpływem wód opadowych. W praktyce oznacza to zagospodarowanie spływów z możliwością zatrzymania ich na miejscu opadu i oddanie tych wód do ekosystemu poprzez ich retencję a następnie infiltrację do gruntu. Takie działanie nie tylko zmniejsza ilość odprowadzanych wód, ale też zmniejsza ich zanieczyszczenie, które potencjalnie dostaje się do nich w czasie transportu po zanieczyszczonych powierzchniach miasta. W konsekwencji skutkuje to odciążeniem systemów odwodnieniowych w miastach oraz redukcją stopnia zanieczyszczania wód w odbiornikach.

El: Jakie możemy odnieść korzyści w skali naszych miast, jeśli będziemy postępować zgodnie z tymi zasadami?

Ewa Burszta-Adamiak: Poprawa funkcjonowania systemów kanalizacyjnych w miastach, poprawa jakości wód w odbiornikach, ochrona przeciwpowodziowa, zmniejszenie udziału terenów okresowo zalewanych w czasie intensywnych opadów, to tylko niektóre z możliwych do osiągnięcia korzyści. Znaczna część z tych systemów to systemy bioretencji (z wykorzystaniem roślinności), dlatego zrównoważone systemy drenażu poza poprawą gospodarki wodami opadowymi powinno rozpatrywać się w kategoriach możliwości poprawy estetyki miasta, mikroklimatu, zwiększenia udziału terenów biologicznie czynnych, a całościowo jako systemy poprawiające jakość życia mieszkańców w miastach. To ważny element działań na rzecz adaptacji miast do zmian klimatu.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

Wywiad przeprowadziła Katarzyna Wolańska, Fundacja Instytut na rzecz Ekorozwoju, Eko-lokator, ChronmyKlimat.pl

 

Dr hab. inż. Ewa Burszta-Adamiak - adiunkt w Instytucie Inżynierii Środowiska na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu. Członek-założyciel Polskiego Stowarzyszenia „Dachy Zielone” (PSDZ), którego w latach 2009-2011 była prezesem. Jej praca naukowo-badawcza koncentruje się wokół tematyki z zakresu hydrologii miejskiej, zagospodarowania wód opadowych oraz wykonawstwa i funkcjonowania dachów zielonych w przestrzeniach miejskich. Jest autorką lub współautorką ponad 100 publikacji na temat gospodarowania wodami opadowymi w miastach, możliwości zastosowania systemów zrównoważonych tj. skrzynek retencyjno-rozsączających oraz zielonych dachów dla poprawy retencji w miastach. Jej życiowe credo brzmi: samodokształcanie, wyznaczanie sobie celów, ciekawość świata oraz owocna współpraca z branżą są kluczem dla rozwoju zarówno osobistego jak i zawodowego. 


Udostępnij wpis swoim znajomym!



Podobne artykuły


Podziel się swoją opinią




Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej