więcej


Zielona gospodarka

Unijna lista przedsiębiorstw zagrożonych ucieczką emisji jest nieaktualna (15729)

2013-05-23

Drukuj

Komisja Europejska na podstawie nieaktualnej listy przyznaje darmowe uprawienia do emisji przedsiębiorstwom, które deklarują, że zmagają się z ryzykiem przeniesienia produkcji za granicę – ujawnia nowa analiza CE Delft. Ich liczba zmniejszyłaby się prawie o połowę, gdyby kryteria, na podstawie których UE szacuje ryzyko ucieczki emisji, określone zostały na podstawie prawdziwych danych.

W 2009 roku, podczas prac nad trzecią fazą Europejskiego Systemu Handlu Emisjami (2013-2020), Komisja Europejska przyznała, że istnieje realna groźba przenoszenia wysokoemisyjnej produkcji poza granicę Unii i po raz pierwszy przyznała darmowe uprawienia podmiotom z tych gałęzi przemysłu, które uznała za szczególnie narażone na tzw. ucieczkę emisji. W ten sposób restrykcyjna polityka klimatyczna miała zostać pogodzona z interesami przemysłu, obawiającego się utraty konkurencyjności i grożącego przenoszeniem zakładów do krajów, gdzie takie obostrzenia nie obowiązują.

CE Delft uważa jednak, że gdyby listę zagrożonych przedsiębiorstw stworzyć dziś na podstawie aktualnych i rzeczywistych danych, a nie tylko obaw przedstawicieli przemysłu, liczba sektorów zmalałaby z obecnych 60%, odpowiedzialnych za 95% emisji CO2 w przemyśle, do zaledwie 33% odpowiedzialnych za 10% emisji. Raport holenderskiej organizacji badawczej i konsultingowej "Ucieczka emisji i przyszłość rynku EU ETS. Wpływ ostatnich wydarzeń w EU ETS na listę sektorów uznanych za narażone na ryzyko ucieczki emisji" z kwietnia 2013 roku omawia błędne założenia, na podstawie których cztery lata temu tylu podmiotom przyznano darmowe uprawnienia do emisji.

Przede wszystkim w 2009 roku założono, że do 2020 roku ceny uprawnień do emisji osiągną 30 euro za tonę. Tymczasem obecnie balansują pomiędzy 4 a 5 euro za tonę i nikt nie przewiduje, że w najbliższym dziesięcioleciu będzie trzeba za nie płacić więcej niż 12 euro. Niektórzy analitycy twierdzą wręcz, że ceny uprawnień mogą spaść do zera, jeśli propozycja wycofania części z nich z rynku zostanie ostatecznie odrzucona.

Przed czterema laty szacowano również, że przedsiębiorstwa z chronionych sektorów aż 60% uprawnień do swoich emisji będą musiały kupować na rynku. Dziś szacuje się, że w ten sposób pozyskują ich zaledwie ok. 20%. Kilka lat temu nie przewidziano także uczestnictwa krajów spoza Unii Europejskiej w ETS. Od tego czasu do systemu dołączyły Chorwacja, Islandia, Norwegia i Liechtenstein. Szwajcaria ma to zrobić w 2014 roku, a Australia – w 2015.

"Sytuacja na europejskim rynku handlu emisjami jest zasadniczo inna niż była w 2009 roku, kiedy zapadały decyzje o tym, które sektory otrzymają darmowe uprawnienia", podsumowuje Sander de Bruyn, główny autor raportu. "Przyjęcie bardziej realistycznych założeń, uwzględniających ceny i sytuację na rynku spowodowałoby drastyczną redukcją liczby sektorów objętych dodatkowymi darmowymi uprawnieniami", pisze w raporcie. Podczas gdy niektóre fabryki petrochemiczne nadal dostawałyby darmowe uprawnienia, to zakłady takie jak cementownie, rafinerie, huty i wytwórnie papieru przynajmniej w części musiałyby je kupować.

Przeciwko takim rozwiązaniom zdecydowanie występują przedstawiciele poszczególnych sektorów przemysłu. Powtarzają wciąż, że już zmagają się z wysokimi cenami energii oraz że regulacje unijne – a w szczególności ETS – zmniejszają ich konkurencyjność. Chris Beddoes, dyrektor generalny Europii, europejskiego stowarzyszenia rafinerii podczas prezentacji raportu w Brukseli opowiadał, że w trudnej sytuacji gospodarczej "ucieczka emisji jest piórkiem, które przeważa szalę i ostatecznie skłania przemysł do przenoszenia się gdzieś indziej". Jednak to de Bruyn powołuje się na konkretne dane. "Niewiele ucieczek emisji rzeczywiście ma miejsce", podkreśla.

Ivan Hodac, sekretarz generalny European Automobile Manufacturers Association (ACEA), zapytany przez portal EurActiv.com, czy ucieczka emisji zmusiła europejskich producentów samochodów do przeniesienia fabryk do regionów z mniejszymi standardami efektywności energetycznej odpowiedział dosadnie: "Nie".

Bruksela zdaje sobie sprawę, że lista zagrożonych ucieczką emisji mogła się zdezaktualizować. Podczas prezentacji dokumentu CE Delft Hans Bergman, przedstawiciel Komisji Europejskiej, powiedział, że dane w nim zawarte będą wzięte pod uwagę podczas zaplanowanego na przyszły rok przeglądu. Nowa lista powstanie jednak dopiero w 2016 roku.

"Ocena podatności na ucieczkę emisji z UE z 2009 roku jest obecnie tak oderwana od rzeczywistości, że jest wręcz całkowicie nieadekwatna", powiedziała obecna na konferencji prasowej CE Delft Bryony Worthington, założycielka brytyjskiej organizacji działającej na rzecz środowiska Sandbag. "Kręcimy się w kółko, obecna polityka nic tylko marnuje czas i pieniądze wszystkich. Uważam, że to najwyższy czas na przekalibrowanie ETS", dodała jeszcze przed głosowaniem w Parlamencie Europejskim nad wycofaniem części darmowych uprawnień do emisji z rynku.

W połowie kwietnia posłowie jednak odrzucili tę propozycję zmiany w systemie handlu emisjami. Jak poinformowała Connie Hedegaard, komisarz ds. klimatu, wniosek trafi z powrotem do Komisji Ochrony Środowiska PE w celu dalszego rozpatrzenia. Problem nadmiaru darmowych uprawnień i zasad ich przyznawania pozostaje tymczasem nierozwiązany.

 

Raport (w jęz. angielskim) można pobrać ze strony CE Delft.

Urszula Drabińska, ChronmyKlimat.pl

 


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej