więcej


Zielona gospodarka

Susza na świecie oraz największe problemy z tym związane: pustynnienie i stepowienie Polski i świata (14135)

2012-04-05

Drukuj

drought_sxcWoda słodka to niecałe 3 proc. zasobów naszej planety. Jeszcze mniej jest wody pitnej – tylko 0,1 proc. Nie pozostaje to bez wpływu na nasze życie. Z powodu braku czystej wody corocznie ginie 3 mln ludzi, w tym każdej doby aż 5 tys. dzieci.

W formie opadów na ziemię wraca 113 mld metrów sześciennych wody. Ta ilość wystarczyłaby do zaspokojenia wszystkich potrzeb, lecz opady rozłożone są nierównomiernie, a możliwości zagospodarowania ich zależą od zapotrzebowania, zamożności i rozwoju krajów. Ponadto, wodę w ogromnych ilościach zużywa rolnictwo, hodowla zwierząt i przemysł (70 proc. światowego zużycia, a w krajach rozwijających się ponad 90 proc.). Poza tym, wzrasta poziom wymagań cywilizacyjnych - ludzie zużywają więcej wody do prania, mycia itp. Tymczasem w najbardziej ludnych krajach o wodę się nie dba – jest zanieczyszczana i marnotrawiona.

W rezultacie, o ile w 1950 roku na świecie były tylko dwa kraje o zasobach wody mniejszych niż 500 metrów sześciennych na osobę rocznie (Malta i Barbados), o tyle obecnie jest ich kilkanaście, a w 2040 roku ma być aż 20.

To, że powierzchnia terenów dotkniętych suszą rozrasta się, jest faktem. Mało tego, symulacje zmian pogodowych nie pozostawiają złudzeń – będzie jeszcze gorzej. Co prawda sumarycznie wyparuje z oceanów i spadnie więcej wody, jednak olbrzymie rejony globu będą tracić wodę w wyniku przyspieszonego parowania. Dotyczy to szczególnie terenów położonych pomiędzy 20 i 45 stopniem szerokości geograficznej.

Konsekwencją tego stanu rzeczy będzie poszerzenie pasa pustyń zwrotnikowych, tj. terenów sąsiadujących z: Saharą, Kalahari, Sonora, Mojave, Atacama. Nie jest to dobry prognostyk na przyszłość, zwłaszcza, że na świecie jest ponad miliard ludzi, którzy nie mają bezpośredniego dostępu do wody pitnej, a blisko 2 miliardy nie ma zapewnionej z tego powodu dostatecznej higieny osobistej.

Epicentra suszy

Niedostatek wody dotyczy głównie Afryki. W pasie największej suszy znajduje się Somalia, Etiopia, Kenia, Tanzania, Mozambik, Malawi, Zimbabwe, Botswana, Lesotho, RPA, Zambia, Angola i Namibia. W Somalii z powodu braku wody kwitnie piractwo. Niektórzy mieszkańcy nielegalnie przekraczają granicę z Kenią oraz Etiopią i kradną wodę. Władze nie bardzo wiedzą jak walczyć z taką plagą, tymczasem sytuacja staje się coraz bardziej dramatyczna. Aby zaspokoić najbardziej podstawowe potrzeby, kobiety z południowej Afryki przebywają dziennie średnio 6 km niosąc 20 litrów wody. A co z dalszą egzystencją? Przeciętny mieszkaniec Mozambiku ma do dyspozycji około 10 litrów. Tymczasem żeby wyprodukować kilogram suchej pszenicy potrzeba blisko 450 litrów wody!

Zapotrzebowanie na wodę rośnie wprost proporcjonalnie do populacji ludzi i zwierząt. Niestety, wody jest coraz mniej. Przykładem na potwierdzenie tej tezy jest zanik jeziora Czad, niegdyś wielkiego zbiornika wodnego, dostarczającego wodę 20 milionom ludzi. Na granicy wyschnięcia są również Haramaya, Awasa, Abiyata czy Ziwaya.

Deficyt wody spędza sen z powiek także decydentom w Pekinie. Jangcy – najdłuższa rzeka Państwa Środka – osiągnęła najniższy poziom w historii. A potężna Huang Ho jest eksploatowana przez chińską gospodarkę tak intensywnie, że często nie dociera do Zatoki Pohaj. A najgorsze dopiero przed nami. Prawdziwe problemy nastąpią po roztopieniu się lodowców Tybetu. Płynące stamtąd największe rzeki Azji podczas suszy zamienią się w wąskie strugi. Dotyczy to m.in. Jangcy i Huag Ho, Gangesu, Indusu, Brahmaputry, Salween i Irrawaddy, a także Mekongu.

Niestety, nie tylko Azja jest na celowniku suszy. Z deficytem wody boryka się także Australia. Fakt, że leży ona w suchej strefie zwrotnikowej i ma płaską rzeźbę terenu, nie sprzyja opadom. Zimny prąd opływający jej zachodnie wybrzeża również nie przyczynia się do nawodnienia.

Nie lepiej wygląda sprawa z Europą. Eksperci nie mają wątpliwości – część południowa Starego Kontynentu zostanie poważnie dotknięta suszami. ONZ szacuje, że ryzyko zamienienia się w pustynię dotyczy 30-60 proc. terytorium Hiszpanii. A to dopiero początek. Przewiduje się, że w Hiszpanii opady do 2070 roku zmniejszą się o 40 proc. Nie jest to dobry prognostyk na przyszłość, zwłaszcza, że już dziś do Barcelony dowożona jest woda pitna.

Własne podwórko

Polski przykład również nie napawa optymizmem. Najgorsza sytuacja panuje w centralnej części Polski - ok. 60 tys. kilometrów kwadratowych objętych jest tam procesem stepowienia. Wszystko przez źle prowadzone melioracje. Efekty stepowienia Polski już są widoczne: niedobór wody odczuwa rolnictwo i gospodarka żywnościowa. Hydrolodzy zwracają uwagę, że mając tak mało wody powinniśmy się starać ją zatrzymywać. Teresa Zań - dyrektor Departamentu Inwestycji i Nadzoru w Krajowym Zarządzie Gospodarki Wodnej - podkreśla, że magazynujemy tylko 6 proc. odpływu wody, a powinniśmy - 15 proc. W podobnym tonie wypowiada się profesor Waldemar Michna z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Według niego, oprócz małych zbiorników wodnych o objętości całkowitej do 5 mln metrów sześciennych, powinniśmy chronić tereny bagienne, torfowiska oraz obszary leśne.

Pod rozwagę

Skąd czerpać nowe ilości czystej wody? Większość rządów sięga po zasoby podziemne. Niestety, nadmierna ich eksploatacja tylko pogłębia problemy – w Bangkoku, Meksyku czy Wenecji spowodowała zapadanie się gruntu. Rozwiązaniem może być odsalanie wody morskiej, ale jest to kosztowne i w wyniku tego procesu powstają góry soli. Santorini nie ma innego wyjścia, chcąc się utrzymywać z turystyki. Katar może sobie pozwolić na to dzięki zyskom z eksportu ropy naftowej. Niestety, o podobnych rozwiązaniach mogą tylko pomarzyć mieszkańcy wieżowców w krymskim Symferopolu, gdzie bieżąca woda pojawia się coraz rzadziej.

Jeżeli woda jest towarem deficytowym, powinna mieć swoją cenę. Nie można jej marnotrawić, realizując księżycowe pomysły, jak odwracanie biegu rzek w środkowej Azji. Europa, nie nękana specjalnie przez susze i nie zagrożona eksplozją demograficzną, jest tego świadoma. Za zatrucie Cisy Rumunia była krytykowana przez państwa całego regionu. Węgrzy słusznie zarzucały Słowacji, że po ujęciu Dunaju w betonowe koryto w okolicach Gabčíkova-Nagymaros naruszona została równowaga hydrologiczna. Oby taką wrażliwość wykazywał cały świat.

 

Krzysztof Głowacki

źródło:  Ekologia.pl, fot. www.sxc.hu

Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej