więcej


Zielona gospodarka

Po co nam inteligentne taryfy i czy istnieje kiepski prąd? – przewodnik konsumenta energii (18216)

2015-02-17

Drukuj
galeria

Dobowe zapotrzebowanie mocy w Polsce w poniedziałek, 15 grudnia 2014 r. Źródło: Dla Klimatu

Zmienne taryfy mogłyby zapobiec przeciążeniom sieci. Jednak dotychczasowe taryfy: stała G11 i zmienna G12 (weekendowa lub z podziałem na godziny) to nieskuteczne relikty przeszłości. Na szczęście to będzie się zmieniać.

Po co nam zmienne taryfy?

Elektrownie nigdy nie mają przerwy. Dzień i noc pracują na wysokich obrotach, za to zużycie energii na przestrzeni doby zmienia się diametralnie. Powstają dwa pytania:

  • co zrobić z wyprodukowaną energią, kiedy nie ma na nią popytu?
  • skąd wziąć energię, kiedy zapotrzebowanie jest w szczycie?

Zróżnicowanie taryf za energię miało zapobiegać awariom wynikającym z przeciążenia sieci (wpływając na zachowania odbiorców), a także obniżyć wahania mocy w elektrowniach (co zmniejsza straty w całym systemie). Czy dostępne taryfy pozwalają uniknąć spadków i szczytów poboru mocy? Czy odpowiadają na oczekiwania konsumentów? Nie i jeszcze raz nie.

Dlaczego obecne taryfy nie mają sensu?

Oszczędność na taryfie G12 jest zbyt mała, żeby motywować do zmian nawyków konsumenckich. Szczególnie w dzisiejszych czasach, kiedy tak bardzo cenimy sobie wolność. Spontanicznie planujemy wolne chwile, a możliwości jest tyle, że trudno dopasować swoje życie do taryfy energetycznej. Co gorsza, większość Polaków nie wie, ile płaci za prąd w skali roku. Rachunki są nieczytelne. Na liczniki nikt prócz inkasenta nie patrzy. A możliwość stałego dostępu klienta do aktualnej wysokości rachunku, na przykład dzięki panelowi internetowemu lub aplikacji na telefon, jeszcze raczkuje. To wszystko będzie się zmieniać. No, może oprócz wolności i spontanicznego planowania.

Kreowanie popytu wrażliwego cenowo

Teraz trochę o przyszłości. Rozwój inteligentnych sieci energetycznych jest mocno powiązany z tzw. programami reakcji strony popytowej (z ang. demand response). W skrócie reakcja strony popytowej polega na zmianie zachowań konsumentów energii elektrycznej w celu zmniejszenia rachunków. Takie zachowania są mobilizowane przez dostawcę energii, któremu zależy na równomiernym obciążeniu sieci lub zmniejszeniu popytu. W tym celu oferuje on konsumentom system zachęt i sankcji finansowych, aby wymusić na nich bardziej aktywną postawę.

Wspomniane zachęty i sankcje to na przykład dynamiczne taryfy, które mogą zmieniać się w czasie rzeczywistym w zależności od szczytu i doliny obciążenia sieci. W szczycie, kiedy cena jest wysoka, wyłączamy największe odbiorniki, a kiedy cena spada – nastawiamy pranie czy zmywarkę. To jest właśnie kreowanie popytu wrażliwego cenowo.Odbiorca musi mieć możliwość stałego podglądu taryf tak, aby w każdej chwili mógł zdecydować o użyciu prądu w domu. Tutaj wkraczają inteligentne sieci energetyczne, które gwarantują wymianę informacji między dostawcą a konsumentem energii.

Tak wygląda to w uproszczeniu. Programy reakcji strony popytowej mogą przybierać różne formy:

  • powiadomienia – konsument jest nagradzany lub „karany” w zależności od ilości zużywanej energii;
  • bezpośrednie sterowanie odbiorem – konsument jest nagradzany za upoważnienie administratora sieci do sterowania użyciem prądu w swoim domu, a więc to administrator decyduje, kiedy włączyć lub wyłączyć przepływ energii do odbiorników;
  • ceny – konsument decyduje o użyciu prądu na podstawie zmieniającej się taryfy.

Wprowadzenie takich programów wiąże się z koniecznością przeprowadzenia szczegółowych analiz oraz zinformatyzowania sieci dla zapewnienia dobrej komunikacji między dostawcą i odbiorcą energii. Zaprojektowanie programów zaczyna się od prognozy redukcji popytu. Pełna prognoza musi brać pod uwagę czynniki pogodowe, charakter grupy odbiorców (czy są to osoby, które mają możliwość wprowadzenia znaczących zmian w użyciu energii), chwilowe skoki popytu zaraz po zakończeniu okresu z niekorzystną taryfą itp.

Nowoczesny konsument może przyjąć aktywną rolę, nawet jeśli nie jest prosumentem. Może on swoimi nawykami, a także elastyczną postawą, wpływać na lepszą i bezpieczniejszą eksploatację całego systemu energetycznego. Służy to oszczędnościom finansowym po obu stronach: dostawcy i odbiorcy. Dzięki takim systemom konsumpcja energii może stać się obiektem sąsiedzkiej konkurencji. Oszczędności, podglądane na żywo, będą wydarzeniem, którym będziemy się chwalić na portalach społecznościowych.

Opisane systemy przewidują też korzyści dla prosumentów. Oprócz zmiennych taryf dla odbiorców energii dostawcy mogą wprowadzać dynamiczne taryfy dla jej producentów. W momencie zwiększonego zapotrzebowania na energię w systemie prosument byłby informowany o korzystnych cenach odsprzedaży. Dzięki temu system nie ulega przeciążeniom, a prosumenci zarabiają. Byłaby to z pewnością dodatkowa zachęta do instalacji mikroźródeł energii.

Czy istnieje kiepski prąd?

Zastanawialiście się kiedyś, jakiej jakości prąd kupujecie? Prąd to produkt, jeden z wielu na rynku, i tak zwykliśmy o nim myśleć. Czy to jednak naprawdę takie proste?

Tak jak najtańszy biały chleb z konserwantami nie jest najzdrowszym pożywieniem, tak energia elektryczna niskiej jakości może uszkodzić domowe sprzęty. Podstawowym parametrem, definiującym jego jakość, jest napięcie zasilające i ciągłość zasilania. Napięcie powinno wynosić 230V±10%, jednak w praktyce ta wartość jest rzadko osiągana. Sprawę komplikuje fakt, że jakość prądu w naszych domach zależy także od instalacji elektrycznej oraz sprzętów, jakich używamy. Nie jest zatem w 100% zależna od dostawcy.

W gospodarstwach domowych używa się bardzo różnych, mniej i bardziej skomplikowanych sprzętów. Wiele z nich oddziałuje negatywnie z systemem elektroenergetycznym. Są to tzw. odbiorniki nieliniowe (czyli urządzenia, które pobierają energię skokami, bo tak są zaprojektowane), ale także urządzenia z regulacją poboru prądu (na przykład duże grzejniki z regulacją temperatury). Mowa tu o większości urządzeń gospodarstwa domowego, takich jak nowoczesne telewizory, żarówki energooszczędne, ładowarki do telefonów komórkowych, komputery i zasilacze. Działają one, wykorzystując różne napięcie. Można rozwiązać ten problem za pomocą kontrolerów poboru prądu, jednak założenie ich na każdym odbiorniku nieliniowym jest nieopłacalne. Kosztuje nie tylko kontroler, ale też prąd, który go zasila.

Zarówno dostawcy, jak i odbiorcy mają wpływ na jakość prądu. Ani jedni, ani drudzy nie dbają o nią wystarczająco. Tracą wszyscy, jednak odbiorcy dwa razy. Skoki napięcia nie są dobre ani dla sprzętów domowych, ani dla sieci w całości. Za sieć odpowiada dostawca, ale to my ją de facto utrzymujemy. Koszty utrzymania i przesyłu energii elektrycznej zawsze w końcu uderzają po kieszeni konsumentów.

Źródło: Milena Antonowicz, Dla Klimatu. Opracowanie i wytłuszczenia: Marta Śmigrowska

 


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej