więcej


Zielona gospodarka

Zrównoważony rozwój i transformacja energetyczna społeczności (21861)

Lutz Ribbe
2021-05-18

Drukuj
galeria

Źródło: Pixabay.com

Lutz Ribbe, członek Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego, podziela swoje poglądy na temat zrównoważonego rozwoju i transformacji energetycznej społeczności "To nie COVID, ale światowy kryzys klimatyczny wymaga znacznie szybszych i bardziej zdecydowanych działań. I do tego, świat ma wspaniałą "szczepionkę": odnawialne źródła energii. Nie trzeba ich rozwijać od podstaw ani dostosowywać do mutacji."

Żyjemy w burzliwych, ale i niezwykłych czasach. To ostatnie jest spowodowane tym, że praktycznie każdy obecnie wyrażany popyt polityczny jest powiązany lub powinien być powiązany z kryzysem COVID-19. I w tym przypadku, także, kiedy poproszono mnie o napisanie tego artykułu, chodziło o to, że przecież COVID-19 powinien być powodem do intensyfikacji wysiłków na rzecz zrównoważonego rozwoju, energii odnawialnej, efektywności energetycznej i tak dalej.

W 1992 r., na dużej konferencji ONZ w sprawie środowiska i rozwoju w Rio, przyjęto Ramową Konwencję Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu, w której rządy zgodziły się zapewnić stabilizację stężenia gazów cieplarnianych, aby "zapobiecniebezpiecznej antropogenicznej ingerencji w system klimatyczny"[1].

Co się stało do tej pory? Globalne emisje gazów cieplarnianych wzrosły o ponad 50%, a średnia temperatura wzrosła o około 1 stopień Celsjusza. Globalny klimat zszedł z szyn, topnieją pokrywy polarne i lodowce, gleby wiecznej zmarzliny rozmrażają się, a rosnąca częstotliwość i intensyfikacja burz, susz i ulewnych deszczy sieją miliardy szkód każdego roku. Najbiedniejsi są często najbardziej poszkodowani!

W 2015 r. na Paryskiej Konferencji Klimatycznej wyznaczono inny cel: ograniczenie wzrostu do 1,5 stopnia! Czy politycy naprawdę mają nadzieję, że to powstrzyma topnienie lodowców, że burze ustąpią, a gleby wiecznej zmarzliny znowu zamarzną?

Światowy kryzys klimatyczny

To nie COVID, ale światowy kryzys klimatyczny wymaga znacznie szybszych i bardziej zdecydowanych działań. I do tego, świat ma wspaniałą "szczepionkę": odnawialne źródła energii. Nie muszą być rozwijane od podstaw ani dostosowywane do mutacji. Są one (lub w każdym razie) natychmiast dostępne na całym świecie,  a nawet produkują energię elektryczną tańszą niż źródła energii ze źródeł kopalnych lub jądrowych, które są nadal subsydiowane w niesamowitym stopniu. W 2017 r. Międzynarodowy Fundusz Walutowy stwierdził, że globalne dotacje  na "brudną energię" wyniosły 5,5 biliona dolarów rocznie[2], czyli 604 miliony dolarów na godzinę(!), czyli wystarczająco dużo pieniędzy, aby zaszczepić całą populację świata podwójną dawką BioNTech przez 45 lat. Trzymanie się tego przykładu, umożliwienie dopłat do energii ze paliw kopalnych jest jak nagradzanie superspreaders w kryzysie korony za zarażenie innych ludzi! I to, kiedy przedstawiciele rządu już obiecali zatrzymać szkodliwe dla środowiska dotacje na konferencji w Rio w 1992 roku!

Rozwój odnawialnych źródeł energii idzie zbyt wolno. Przez długi czas był on blokowany, zwłaszcza przez duże przedsiębiorstwa energetyczne, których kasetony były dobrze wypełnione spalaniem węgla, co jest szkodliwe dla klimatu. Dlaczego mieliby przestać to robić? W 1998r. wielkie niemieckie przedsiębiorstwa energetyczne prorokowały, że udział odnawialnych źródeł energii w koszyku energetycznym nie może przekroczyć 6% w perspektywie długoterminowej(!), powołując się na ograniczenia technologiczne. Politycy im uwierzyli, bo dla nich te firmy były ekspertami w dziedzinie energetyki.  

Dziś możemy podsumować. Firmy energetyczne myliły się. W Niemczech  mamy udział ponad 50%. Motorem transformacji energetycznej w Niemczech były osoby prywatne, rolnicy, nowo utworzone spółdzielnie energetyczne, przedsiębiorstwa, kilka innowacyjnych spółek komunalnych i tak dalej. Duże firmy zostały przyłapane na drzemce, a ich udział w zainstalowanej mocy wytwórczyej wynosi tylko około 10%. I dlatego stare dinozaury stoją tam patrząc głupio, widząc ich stary model biznesowy - "produkujemy, konsumujesz, płacisz i zarabiamy" -  schodząc w błoto. Dzwonią dzwony alarmowe, a uchwyty na drzwiach biurowych decydentów  są dopracowane: dajcie nam pieniądze, wtedy-wyjdziemy z elektrowni jądrowej; damy nam trochę więcej pieniędzy, wtedy-wyjdziemy z węgla i damy nam jeszcze więcej pieniędzy, a potem dostaniemy się do odnawialnych źródeł energii. Ponownie przejmiemy stery.

Prawdziwa rewolucja -  "energia społeczności"

Prawdziwa rewolucja w transformacji energetyki nie jest przejściem od źródeł kopalnych/jądrowych do odnawialnych źródeł energii; jest to zmiana struktury produkcji energii, odejście od dużych elektrowni centralnych w kierunku zdecentralizowanych jednostek produkcyjnych. Właśnie ta decentralizacja daje ogromne możliwości wykraczające poza ochronę klimatu. Dla celów ochrony klimatu, nie ma znaczenia,  kto prowadzi instalację fotowoltaiczną lub wiatrową. Surowce wiatrowe, słoneczne i biomasy są łatwo dostępne w wielu regionach, można je teraz spokojnie przekształcić w zarobek. Powstaje więc pytanie: kto może zarabiać na czystej energii, a kto nie? Nowoczesna turbina wiatrowa wytwarza energię elektryczną dla około 7000 samochodów elektrycznych rocznie. Gdyby 7000 kierowców miało by położyć na stole 1000 euro, mogliby założyć  wspólną stację paliw, która dostarczałaby czyste i tanie  "paliwo" przez znacznie ponad dwadzieścia lat. Jednak jedyną rzeczą, która zatrzymuje to w tej chwili jest to, że przepisy rynkowe nie pozwalają energii elektrycznej z instalacji wiatrowych, odprowadzać jej bezpośrednio do punktu ładowania garażu!

A jednak w pierwszej unijnej dyrektywie w sprawie odnawialnych źródeł energii z 2009r. stwierdzono już, że: "produkcja energii ze źródeł odnawialnych często zależy od lokalnych lub regionalnych małych i średnich przedsiębiorstw (MŚP)"  i że  "możliwości wzrostu i zatrudnienia, jakie przynoszą inwestycje w regionalną i lokalną produkcję energii ze źródeł odnawialnych... są ważne"! Istnieje wiele korzyści płynących z przejścia na zdecentralizowaną produkcję energii, takich jak wykorzystanie lokalnych dostępnych źródeł energii, poprawa lokalnego bezpieczeństwa energetycznego oraz fakt, że  "taka decentralizacja sprzyja również rozwojowi społeczności i spójności poprzez zapewnienie źródeł dochodów i tworzenie miejsc pracy w tych lokalizacjach"[3].

W 2016r. pomysł ten został przyjęty w europejskiej unii energetycznej - "Clean Energy" dla wszystkich pakietów. Komisja Europejska podkreśliła wówczas, że dąży przede wszystkim do  "unii energetycznej z  obywatelami w jej centrum", w której obywatele  przejmują odpowiedzialność za transformację energetyczną, korzystają z nowych technologii w celu zmniejszenia rachunków,  aktywnego uczestnictwa w rynku i gdzie chronieni są konsumenci podatni na zagrożenia[4].

Gdzie teraz stoimy? Czy obywatele, są w istocie sednem tej polityki? Jeśli opisane powyżej możliwości rozwoju regionalnego są skrupulatnie wykorzystywane, czy nowe zainteresowane strony mogą łatwo zarabiać na odnawialnych źródłach energii? Są to właśnie kwestie, nad którymi Europejski Komitet Ekonomiczno-Społeczny pracuje od lat, a wyniki są rozczarowujące. Ani UE, ani państwa członkowskie nie dokładają się do obietnic, o czym świadczy między innymi analiza EKES-u dotycząca sprawozdania na temat państw unii energetycznej i krajowych planów w zakresie energii i klimatu[5].

EKES uważa  za "niepokojące"  i " rozczarowujące", że Komisja zwraca się do państw członkowskich z bardzo ogólnym apelem, o bliższe przyjrzenie się energii wspólnotowej. Jeżeli ambitne cele, określone w pakiecie "Czysta energia dla wszystkich Europejczyków" i w ramach strategii ramowej dotyczącej unii energetycznej, nie zostaną poważnie przestrzegane, będzie to nie tylko szkodliwe dla unii energetycznej – w grę wchodzi wiarygodność całej polityki UE. -  I, możemy dodać, nowe możliwości regionalnego rozwoju gospodarczego, globalny klimat i przyszłość przyszłych pokoleń.

Polityka energetyczna Komisji Europejskiej

Komisja Europejska stawia przede wszystkim na wielkoskalowe technologie, takie jak instalacje morskie i technologie wodorowe. Jest to iluzja, ponieważ znacznie wyższe koszty kapitału poza samą Europą przewyższają korzyści płynące z korzystniejszych warunków klimatycznych. A potem są koszty transportu. Co ważniejsze, Komisja podważa własną zasadę, zgodnie z którą import energii powinien być w miarę ograniczany. Zamiast tego, opracowywane są strategie w tym  zakresie i dostarcza się miliardy euro; próżno byłoby szukać strategii wiatrowej na lądzie z udziałem obywateli lub strategii fotowoltaicznej. Politycy muszą jeszcze zrozumieć, że czyste małe technologie i inteligentne podejścia mogą nawet rozwiązać problem ubóstwa energetycznego.

Być może powinni wyciągnąć wnioski z pandemii COVID-19: jak najszybciej uzyskać jak najwięcej szczepionki. Przyjmij i zaangażuj jak najwięcej w zdecentralizowane wdrażanie, aby służyć dobrobytowi wszystkich.



[1] Patrz artykuł 2 Konwencji.

[3] Motyw 6.

[4] COM (2015) 80, 25.2.15, strona 2.

[5] Patrz TEN/724.


Udostępnij wpis swoim znajomym!



Podobne artykuły


Podziel się swoją opinią




Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej