więcej


Świat w obliczu kryzysu żywnościowego (9092)

2011-02-09

Drukuj
img style='float:left; margin: 0 6px 6px 0;'Około 1820 roku światowa liczba ludności osiągnęła magiczny pułap jednego miliarda. Sto dziesięć lat później ludzi było już dwa razy więcej. Dzięki ogromnemu postępowi gospodarczemu i rozwojowi medycyny kolejnych miliardów przybywało coraz szybciej. W styczniu 2010 roku populacja ludzka liczyła ok. 6,8 mld ludzi. Nasze potrzeby są coraz większe, w przeciwieństwie do wydajności Ziemi. Wkrótce wszyscy możemy stanąć wobec globalnego kryzysu – głodu. 
Rozwój społeczeństw, związany z przyrostem liczby ludności, jest procesem naturalnym. Ludzie zajmują kolejne tereny, wycinają lasy pod uprawy i drogi. Potrzebne jest coraz więcej żywności, ale miejsca niezbędnego do jej wytworzenia nie przybywa. Niewłaściwa gospodarka wodą prowadzi do pustynnienia wielu obszarów i ograniczonego dostępu do wody pitnej dla milionów ludzi. Globalne ocieplenie, do którego w dużej mierze sami się przyczyniamy, jeszcze potęguje ten problem. Jeżeli teraz nie podejmiemy zdecydowanych działań przeciwstawiających się tym procesom, niedługo wszystkich mieszkańców Ziemi może dotknąć żywnościowy kryzys.

Takie wnioski zawiera raport, który kilka dni temu zaprezentował brytyjski rząd. Dwuletnie badania prowadzone przez 400 specjalistów z 35 krajów obejmowały kwestie długoterminowych zmian w produkcji żywności.

„Wiemy, że przez najbliższe 20 lat, globalna populacja zwiększy się do 8,3 miliarda ludzi. Wiemy, że proces urbanizacji doprowadzi do tego, że 65-70 proc. ludności będzie mieszkać w miastach. Wiemy też, że świat staje się coraz bardziej zamożny i że popyt na podstawowe dobra – żywność, wodę, energię – będzie rósł zarówno ze względu na bogacenie się, jak i przyrost ludności” – powiedział sir John Beddington na wystąpieniu prezentującym raport.

Sir Beddington ostrzega, że należy jak najszybciej przedsięwziąć odpowiednie kroki zabezpieczające świat przed destabilizacją. Według jego obliczeń mamy tylko 20 lat na to, aby wprowadzić radykalne zmiany w systemie zarządzania żywnością i energią – w tym czasie musimy zwiększyć o 40 proc. produkcję żywności, o połowę produkcję energii i zagwarantować ludziom 30 proc. więcej wody pitnej.

Inny, wcześniejszy raport naukowców ze Stanford University przewiduje, że temperatury do 2100 roku w strefie tropikalnej i subtropikalnej będą tak wysokie, że uprawy, choć stanowiące źródło pożywienia dla setek milionów ludzi, nieprzystosowane do nowych warunków wyschną. Badacze dla 12 rejonów na Ziemi (Afryka subsaharyjska, Ameryka Południowa i Środkowa, Karaiby, część Azji) zastosowali modele klimatyczne, przewidujące zmiany, które mogą nastąpić na tych terenach w ciągu 15-20 lat. Z analiz tych wynika, że do końca 2030 roku temperatura podniesie się tam o 1 st. C i znacząco zmniejszy się roczna suma opadów.

Skutki tych zmian najdotkliwiej i najszybciej odczują południowa Afryka i południowa Azja – będą to dwa główne „ogniska głodu”. W ciągu najbliższych 20 lat w południowej Afryce plony kukurydzy mogą się zmniejszyć nawet o 30 proc., a w południowej Azji zbiory ryżu, prosa i kukurydzy spadną o 10 proc. Tak drastyczny spadek wydajności upraw zbóż, będących podstawą wyżywienia dla ludności tych terenów może zagrozić jej istnieniu. Jeżeli tendencja ta się utrzyma, to pod koniec naszego stulecia połowa ludności świata może nie będzie miała co jeść.

Wzrastające ceny podstawowych środków do życia najsilniej uderzą w ubogich. Średnie koszty ekonomiczne spowodowane zmianami klimatycznymi w Afryce mogą wynieść 1,5-3% PKB rocznie w 2030 roku, czyli ok. 40 mld USD. Zgodnie z Milenijnymi Celami Rozwoju należy stworzyć globalne porozumienie, działające na rzecz rozwoju gospodarczego biednych państw, wyeliminowania ubóstwa i zmniejszenie odsetka osób bez trwałego dostępu do wody. ONZ rozpoczęło 10-letni program walki z pustynnieniem. Unia Europejska w ramach negocjacji klimatycznych dąży do stworzenia globalnego funduszu, który będzie przeznaczony na działania adaptacyjne w krajach rozwijających się.

Działania te muszą obejmować wiele aspektów, od wprowadzenia upraw odpornych na suszę przez bariery chroniące ląd przed wzrastającym poziomem morza po przenoszenie społeczności nadbrzeżnych w głąb lądu. Rolnictwo afrykańskie jest uzależnione od opadów deszczu. Dlatego Afrykański Bank Rozwoju (AfDB) wspiera rolników i inwestuje w infrastrukturę, która pomoże przystosować się do nadchodzących zmian. Buduje nowe systemy nawadniania i magazynowania wody, inwestuje w edukację.

Nie można każdego z tych zagadnień rozpatrywać oddzielnie, gdyż kwestie zmian klimatycznych, niedoborów wody, żywności i energii są ściśle ze sobą związane. Rozwiązania muszą być kompleksowe, działania skoordynowane, o zasięgu globalnym. Bardzo duże znaczenie w opanowaniu kryzysu mogą mieć nowe gałęzie nauki, jak organizmy modyfikowane genetycznie i nanotechnologia.

Według zobowiązań po COP15 w Kopenhadze bogate państwa mają przekazać krajom rozwijającym się 30 mld dolarów na pomoc w walce ze zmianami klimatycznymi w ramach tzw. ścieżki szybkiego startu. Do 2020 roku fundusz ten ma wzrosnąć do 100 mld dol. Jeżeli już teraz nie zostaną podjęte konkretne rozwiązania, to wysiłki państw najuboższych w walce z kryzysem żywnościowym i zmianami klimatu nie wystarczą, aby odegnać od nas niedalekie widmo głodu. Wzrost cen żywności oraz ograniczony dostęp do wody i energii przyniesie nieuniknione migracje i konflikty.


OB, ChronmyKlimat.pl
na podstawie: bbc.co.uk, wiadomosci.dziennik.pl, fot. www.sxc.hu

 

Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej