więcej


Polityka klimatyczna

Handel emisjami CO2 – prosty projekt francuskich ekonomistów (17808)

2014-10-28

Drukuj
galeria

Kampus Université Paris Dauphine, Paryż, fot. Wiki, CC BY-SA 3.0

Grupa naukowców z Université Paris Dauphine proponuje wprowadzenie międzynarodowego systemu handlu emisjami, w którym najwięksi emitenci CO2 ponosiliby najwyższe koszty.

Pomysł jest wyjątkowo prosty – państwa o emisji CO2 na mieszkańca przekraczającej średnią światową płaciliby za każdą tonę wyemitowaną ponad tę średnią. W tej chwili średnia światowa emisja wynosi 6,3 tony CO2 na osobę w ciągu roku. Dla poszczególnych państw wartości te wahają się od 0,8 ton dla Bangladeszu do 21 ton dla USA i aż do oszałamiających 55 ton dwutlenku węgla w przypadku Kataru.

Zasada wspólnej ale zróżnicowanej odpowiedzialności została wpisana w klimatyczne porozumienie w Kioto w taki sposób, aby kraje rozwijające się nie ponosiły odpowiedzialności za emisje. Od tamtego czasu światowa mozaika gospodarcza zmieniła się i podział państw na dwie kategorie stał się nieuzasadniony. W ciągu ostatnich 22 lat sytuacja w krajach uznawanych za rozwijające się uległa zasadniczej zmianie, np. Chiny emitują dziś więcej CO2 na mieszkańca niż Unia Europejska.

Transfer 100 miliardów dolarów

Propozycja nowego systemu wymagałaby utworzenia mechanizmów przepływów finansowych pomiędzy zaangażowanymi stronami. Nie będzie to łatwe zadanie. Obecny system pomocy zgodny z protokołem z Kioto, który przewiduje pomoc państwom ubogiego południa sięgającą 300 mln euro, jeszcze nie został uruchomiony.

Autorzy pomysłu zakładają ustalenie początkowej ceny za emisję na względnie niskim poziomie. Proponowana cena 7,5 dolara za tonę CO2 rocznie nie różni się mocno od ceny 6 euro, jaka płacona jest obecnie na europejskim rynku handlu emisjami.

Przy takich założeniach opłata za emisję w przypadku USA wyniosłaby 34 mld euro rocznie, Chin 15 mld euro, a Unii Europejskiej 10 mld euro. Indie ze swoją emisją poniżej średniej światowej otrzymywałyby roczną pomoc w wysokości 38 mld euro.

Pomysłodawcy dostrzegają dwa największe zagrożenia względem akceptacji ich planu: ze strony państw będących producentami ropy naftowej oraz Chin.
– Jeśli Chiny zaakceptują pomysł, innym krajom, w szczególności USA, będzie bardzo trudno odmówić udziału w programie pomocy – powiedział Christian de Perthuis z Katedry Ekonomii Klimatu. – Nasz projekt ma jedną wielką zaletę – jest niezwykle prosty, może go zrozumieć każdy polityk. To zupełnie inna sytuacja niż ze skomplikowanym europejskim systemem handlu emisjami (ETS).

Ratunek dla europejskiego handlu emisjami

Europejski system handlu emisjami zawodzi. Nowa idea mogłaby sprawić, że Europa znów stałaby się liderem w walce o klimat. Chiny, naśladując europejski pomysł handlu emisjami, wprowadziły własne regulacje w regionach zamieszkiwanych przez 300 milionów ludzi. Zjednoczenie i ujednolicenie tych mechanizmów doprowadziłoby wreszcie do tego, o czym mówi się w środowiskach ekologicznych – do wprowadzenia swoistego podatku węglowego.
Brak owego systemu doprowadził do sytuacji, w której emisja CO2 wymknęła się spod kontroli, osiągając w latach 2000-2010 rekordowe wzrosty. Koncentracja CO2 w atmosferze jest dziś najwyższa od co najmniej kilkuset tysięcy lat.

Zwiększanie podatku węglowego stałoby się skutecznym narzędziem regulującym emisję CO2 na poziomie krajowym i światowym. Państwa o wysokiej emisji byłyby bardziej skłonne by ją obniżać, a z drugiej strony najbiedniejsze kraje rozwijałyby się w sposób zrównoważony, tak aby rosnąca emisja nie odbierała im corocznych przychodów płynących z gospodarki niskowęglowej.

– Zadanie wymagać będzie stworzenia ogólnoświatowego systemu monitorowania, raportowania oraz weryfikacji – piszą autorzy raportu. UNFCCC stałoby się organizacją zarządzającą monitoringiem, natomiast Bank Światowy i Międzynarodowy Fundusz Walutowy zajęłyby się finansami.

Czy ta nieskomplikowana metoda opodatkowania emitentow CO2 znajdzie uznanie wśród polityków i ich wyborców? Zależy to zapewnie od siły przekonywania bardzo licznej grupy krajów których emisja nie przekracza światowej średniej oraz od poczucia solidarności i odpowiedziałności po stronie największych emitentów.

Piotr Siergiej, na podst. Euractive


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej