więcej


Polityka klimatyczna

Dlaczego Polska mówi „NIE”? (14120)

2012-03-26

Drukuj

emisja_sxcTroska o przyszłość polskiej gospodarki? Obawa o skuteczność globalnych negocjacji klimatycznych? Żal z przeszłości? Co tak naprawdę stoi za polskim sprzeciwem wobec unijnej strategii energetyczno-klimatycznej?

Polska węglem stoi

Do roku 2030 realizacja mapy drogowej może polską gospodarkę kosztować nawet 1,5% PKB rocznie. Wynika to z tego, że produkcja energii elektrycznej w Polsce w 93% opiera się na węglu. Komentując polskie stanowisko w sprawie unijnego pakietu klimatycznego, minister środowiska Marcin Korolec wyraził życzenie, aby Komisja Europejska brała pod uwagę specyficzną sytuację Polski i fakt, że węgiel jest lokalnym surowcem. Podkreślił, że ten przywilej jest równocześnie naszym punktem wyjścia i ważnym elementem polskiego bezpieczeństwa energetycznego.

Nie ulega wątpliwości, że dla Polski odejście od energetyki opartej na węglu nie jest rzeczą łatwą. Wymaga niewątpliwie ogromnych inwestycji, a równocześnie budzi opór społeczeństwa, którego znaczna część pracuje w tym sektorze gospodarki. Niemniej jednak wydaje się, że prędzej czy później Polska będzie zmuszona uczynić ten krok. Od 2008 roku nasz kraj jest importerem węgla, a import ten stale rośnie (w 2011 roku wyniósł ok. 15 mln ton). Wbrew pozorom ambitna polityka klimatyczna może zatem zwiększyć bezpieczeństwo energetyczne Polski i pomóc jej uniezależnić się od importu surowców – nie tylko ropy i gazu, lecz także węgla.

Najpierw świat, potem Unia

Kolejny istotny argument dotyczy negocjacji na poziomie globalnym i niewielkiego wpływu Europy na redukcję światowych emisji. Marcin Korolec od początku stał na stanowisku, że Unia powinna zaczekać z wyznaczaniem nowych celów redukcyjnych do zakończenia globalnych negocjacji klimatycznych, a następnie dostosować swoją politykę do wyniku tych negocjacji. Innymi słowy, wszelkie ustalenia na gruncie europejskim powinny być dokonywane po zawarciu światowego porozumienia. W liście rozesłanym do członków Rady Środowiskowej minister zwrócił też uwagę na to, że bez względu na to, co stanie się z przemysłem w Europie, konsumenci wciąż będą kupować produkty z zagranicy, zatem bez wysiłku na poziomie globalnym nie można się spodziewać znaczącej redukcji emisji.

Trudno się nie zgodzić, że Europa w pojedynkę nie ograniczy światowych emisji. Ambitne cele są jednak potrzebne, zwłaszcza że mogą one pozytywnie wpłynąć na rozwój gospodarczy i zachęcać do inwestowania w innowacyjne technologie. Równocześnie warto walczyć o wspólne stanowisko wewnątrz Unii. Podzielona Europa nie wzbudzi zaufania zagranicznych inwestorów, nie będzie też postrzegana jako przekonujący partner w globalnych negocjacjach klimatycznych. Jeśli chcemy zachęcać do zawiązania światowego porozumienia, najpierw upewnijmy się, że istnieje porozumienie pomiędzy krajami członkowskimi UE.

Niewidzialna ręka rynku

Komisja Europejska przymierza się m.in. do tego, aby wyłączyć z obiegu cześć uprawnień do emisji (ang. set aside). EU ETS jest obecnie podstawowym narzędziem redukcji emisji w przemyśle i promocji inwestycji w technologie niskoemisyjne. Spadek cen uprawnień w ostatnim czasie spowodował, że inwestycje w redukcje emisji stały się mniej opłacalne. Niskie ceny są niewątpliwie związane z kryzysem gospodarczym, jednak coraz częściej mówi się o tym, że ilość dostępnych uprawnień przekracza zapotrzebowanie.

Minister Korolec przekonuje, że ETS jest systemem rynkowym, zatem chociaż obecnie cena CO2 jest stosunkowo niska, powinna ona wrócić do normy, kiedy ustabilizuje się sytuacja gospodarcza w Europie. Wszelkie zmiany w ilości dostępnych uprawnień mogą zniszczyć rynkowy charakter systemu, niosą za sobą ryzyko polityczne, a także podważają zaufanie inwestorów w stabilność unijnej legislacji.

Tutaj widać wyraźną różnicę między stanowiskiem prezentowanym przez Komisję Ochrony Środowiska, Zdrowia i Praw Konsumentów (ENVI) i przez ministra Korolca. ENVI podkreśla bowiem, że polityka klimatyczna nie może polegać wyłącznie na mechanizmach rynkowych, ponieważ nie zawsze są one skuteczne we wspieraniu przejścia do zrównoważonego funkcjonowania społeczeństwa i w promocji kluczowych technologii.

Oczywiście, polityka unijna powinna być postrzegana jako przewidywalna i rozsądna.

Minister ma rację twierdząc, że poza handlem emisjami trzeba skupić się na redukcji kosztów obniżania emisyjności, komercjalizacji nowych, innowacyjnych technologii i na oszczędzaniu energii. Jednak pozostaje pytanie: czy niewidzialna ręka rynku wystarczy, aby skutecznie przeciwdziałać zmianom klimatu?

Euro-nieufność

Jednym z podstawowych argumentów polskich polityków przeciwnych europejskiej strategii przejścia do gospodarki niskoemisyjnej do 2050 roku jest niezmiennie to, że Komisja chce narzucić nam nowe obowiązkowe limity emisji. Mimo że w projekcie konkluzji Rady była mowa jedynie o "orientacyjnych" krokach milowych, Polska obawia się że plan stopniowej redukcji może być w przyszłości wykorzystany przez Brukselę na niekorzyść polskiej gospodarki.

Wśród polskich urzędników wciąż żywa jest pamięć negocjacji w sprawie pakietu klimatycznego. Wtedy też było tak, że to Rada uzgodniła główne założenia 3x20 i upoważniła Komisję do przygotowania szczegółowych dyrektyw. Nasi negocjatorzy uważają, że propozycje Komisji przedstawione w grudniu 2008 r. nie odzwierciedlały ustaleń Rady z poprzedniego roku i były trudniejsze do przyjęcia dla Polski i innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Wśród członków tego zespołu był m.in. dzisiejszy minister środowiska. Czy stąd bierze się dzisiejsza nieufność w stosunku do działań Komisji Europejskiej?

Polska ma wiele powodów, by nie zgadzać się z pewnymi aspektami strategii proponowanej przez Komisję Europejską. Dopóki jednak zamiast propozycji alternatywnego rozwiązania prezentować będzie jedynie uparty sprzeciw, pozostanie krnąbrnym dzieckiem Europy, a jej obiekcje – jak to określił Martin Lidegaard, duński minister ds. klimatu – będą dla Unii niczym "ruchomy cel". Dlatego najwyższy czas, żeby polskie "nie" zaczęło zmieniać się w "tak, ale...".

 

ChronmyKlimat.pl

fot. www.sxc.hu


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej