więcej


Polityka klimatyczna

Atom, węgiel czy… normalność? (17845)

Andrzej Ancygier
2014-11-12

Drukuj

Zgoda Ewy Kopacz na – jakby nie było – ambitny cel redukcji emisji o „co najmniej 40%” jest ogromnym krokiem w dobrym kierunku. Teraz najważniejsze pytanie to: jak te cele redukcji emisji osiągnąć?

Zgoda Ewy Kopacz na – jakby nie było – ambitny cel redukcji emisji o „co najmniej 40%” jest ogromnym krokiem w dobrym kierunku. Może zastanawiać, dlaczego rząd RP najbardziej cieszy się z możliwości przekazania za darmo 40% certifikatów firmom energetycznym i tym samym dobrowolnie rezygnuje – ba, nawet walczy o możliwość rezygnacji – z dodatkowych znacznych dochodów do budżetu państwa. Może lepiej było, jak zauważył Maciej Bukowski, walczyć o większe dochody netto dla Polski?

Zdecydowanie! Ale biorąc pod uwagę dyskusję, która w Polsce ograniczała się do cen energii i całkowicie ignorowała możliwości reinwestycji dochodów ze sprzedaży certyfikatów, Ewa Kopacz nie mogła postąpić inaczej, jeżeli chciała mieć jakąkolwiek szansę w przyszłorocznych wyborach. W ciągu kilku miesięcy nikt nie jest w stanie zmienić postrzegania europejskiej polityki energetycznej i klimatycznej w Polsce, które rządy Kaczyńskiego i Tuska tworzyły przez prawie 10 lat.

Redukcja o 40%, ale jak?

Teraz najważniejsze pytanie to: jak te cele redukcji emisji osiągnąć? Nawet pomimo dodatkowych dochodów, wynikających ze sprzedaży certyfikatów z puli 10% emisji dla krajów z PKB poniżej 90% i 2% dla krajów z PKB poniżej 60%, Polska już niebawem może być zmuszona dokupować certyfikaty. Podczas gdy Niemcy rozważają zamknięcie istniejących elektrowni węglowych o mocy 10 GW, które miałaby funkcjonować jedynie jako rezerwa, a Dania planuje całkowicie usunąć węgiel ze swojego miksu energetycznego do 2025 roku, Polska w najlepsze buduje nowe elektrownie węglowe. Szczególnie zaskakuje zapewnienie prezesa PGE Marka Woszczyka o pozostaniu przy planach budowy elektrowni na węgiel brunatny w Gubinie pomimo porozumienia o redukcji gazów cieplarnianych. Począwszy od 2025 roku elektrownia ta miałaby spalać ponad 17 mln ton węgla brunatnego rocznie.

Według niektórych, na szczęście nielicznych, ratunkiem dla Polski mogłaby być budowa elektrowni atomowej. W tym przypadku doświadczenia innych krajów nie wywierają na przedstawicielach departamentu energii jądrowej zbyt wielkiego wrażenia. Oczywiście, że wypadki, takie jak w Three Miles Island, Czarnobylu czy Fukushimie, w Polsce nie będą miały miejsca. Polski rząd co prawda nie jest w stanie od czterech lat przyjąć rozsądnej ustawy o OZE, ale zapewni Polakom bezpieczeństwo przed takimi katastrofami...

Elektrownia jądrowa to najdroższa opcja

Równie duży optymizm towarzyszy szacunkom kosztów budowy tej elektrowni. Nie bardzo wiadomo, ile będzie ona kosztować, ale oczywiście będzie to „najtańsze źródło energii”. Jakkolwiek Tomasz Nowacki – Zastępca Dyrektora Departamentu Energii Jądrowej w Ministerstwie Gospodarki – wspomniał na jednej z konferencji koszt 4 000 euro za zainstalowaną kilowatogodzinę mocy, to nie był w stanie przesłać analizy kosztów, na podstawie której uzyskano tę kwotę. W tej sytuacji przykład reaktora Olkiluoto 3, którego ukończenie przesuwa się o prawie 10 lat a koszty eksplodują, nikogo nie martwi. Polski rząd będzie w stanie oczywiście wynegocjować o wiele lepszą cenę niż 92,5 funta za megawatogodzinę (plus inflacja) przez okres 35 lat, które wynegocjował rząd Wielkiej Brytanii. Nawiasem mówiąc, 92,5 funta – czyli 118 euro – to cena o 20% wyższa niż ta, którą otrzymują inwestorzy za energię wiatrową w Niemczech, za każdą megawatogodzinę przez okres 20 lat i bez indeksacji o poziom inflacji. Jest to również mniej więcej tyle samo, ile otrzymują inwestorzy za energię z fotowoltaiki, na którą Polski rzekomo nie stać... Jakie czynniki uczynią elektrownię atomową w Polsce o wiele tańszą, niż te w krajach o niezbędnym doświadczeniu i zapleczu w tej kwestii, pozostaje niejasne.

dr Andrzej Ancygier

dr Andrzej Ancygier jest pracownikiem naukowym na Hertie School of Governance w Berlinie gdzie specjalizuje się w analizie współpracy polsko-niemieckiej w sektorze energetyki odnawialnej i klimatycznej, jak również wykładowcą w berlińskim oddziale Uniwersytetu Nowojorskiego (NYUB) i na Freie Universität Berlin (FUBiS).



Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej