więcej


Polityka klimatyczna

Konferencja klimatyczna - świat nie ukrywa rozczarowania (8732)

2009-12-23

Drukuj
Na zakończonym 19 grudnia szczycie klimatycznym w Kopenhadze nie udało się przyjąć formalnego porozumienia w sprawie globalnego ocieplenia. Szczyt "odnotował" jedynie - jak to ujęto - dokument przyjęty przez grupę najbardziej rozwiniętych krajów. Świat nie ukrywa rozczarowania brakiem bardziej konkretnych rezultatów.
"Być może to nie jest to, czego byśmy oczekiwali, lecz ta decyzja konferencji stron (konwencji klimatycznej ONZ) jest kluczowym etapem" - powiedział sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun.

Wszyscy, którzy mówią, że jest porozumienie, sami siebie oszukują - powiedział PAP szef polskiej delegacji na konferencję, dyrektor departamentu zmian klimatu i ochrony atmosfery w Ministerstwie Środowiska Tomasz Chruszczow. Ocenił, że "piątek był klęską dwu lat pracy nad dokumentami Konwencji - od spotkania na Bali - i dowodem, że nie wszyscy zrozumieli, co się stało na świecie".

"Spotkanie pokazało, jak zmienił się świat. Nie jest już tak, że wystarczy tylko, by dogadały się nawet Stany Zjednoczone z Chinami, Rosją i Unią Europejską" - powiedział Chruszczow. "Takie kraje jak Tuvalu, czy Papua Nowa Gwinea były reprezentowane przez super profesjonalnych negocjatorów - nowojorskich prawników - którzy zęby zjedli na negocjacjach i bardzo dokładnie wypełnili swój mandat negocjacyjny" - podkreślił.

Dobrze, że podczas szczytu w Kopenhadze udało się porozumieć w niektórych kwestiach, jednak do globalnego porozumienia w sprawie redukcji CO2 jest daleka droga - powiedział w sobotę PAP szef Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej Mikołaj Dowgielewicz. Jego zdaniem, główną porażką tego szczytu z punktu widzenia UE jest to, że nie określono żadnych konkretnych celów redukcji CO2.

W opinii Dowgielewicza wyniki szczytu zabezpieczają "podstawowy interes polskiej gospodarki", ponieważ nie ma mowy o zwiększeniu redukcji emisji gazów cieplarnianych w UE o 30 proc. zamiast o 20 proc. "Jeżeli miałoby być takie podwyższenie, opierałoby się na zasadzie dobrowolności. Ci, których będzie na to stać, będą to robić" - podkreślił.

Dowgielewicz zaznaczył, że Polska na fundusz pomocowy dla najbiedniejszych państw może przeznaczyć od 50 do 60 mln euro pochodzących ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2 w ciągu trzech lat.

W Kopenhadze nie doszło do ustalenia wiążących redukcji CO2 po roku 2012. W trzystronicowym dokumencie porozumienia zrezygnowano z liczbowych celów redukcji emisji gazów cieplarnianych w skali całego świata. Ograniczono się jedynie do zapisu, że działania na rzecz ich zmniejszenia powinny być wystarczające, aby wzrost temperatury na świecie do 2050 r. nie przekroczył 2 st. C w porównaniu z epoką przedindustrialną.

Uzgodniono również, że państwa uprzemysłowione w latach 2010-2012 przekażą krajom rozwijającym się 30 mld dolarów na walkę ze zmianami klimatu. W kolejnych latach, do 2020 r., mają na ten cel przeznaczać po 100 mld rocznie.

Uczestnicy szczytu zobowiązali się do starań i zakończenia prac nad uzgodnieniem do końca przyszłego roku nowego paktu klimatycznego, który ma zastąpić Protokół z Kioto i zobligować większą liczbę krajów oraz państwa uprzemysłowione do ostrzejszej redukcji emisji gazów cieplarnianych. Sprawę tę podejmą w listopadzie 2010 roku uczestnicy konferencji w Meksyku (tzw. COP16).

Premier przewodniczącej UE Szwecji Fredrik Reinfeldt wyraził opinię, że w Kopenhadze uczyniono ostrożny krok naprzód w walce z globalnym ociepleniem klimatu, ale rezultaty szczytu są poniżej oczekiwań Unii. Szef Komisji Europejskiej Jose Barroso zgodził się z nim, przekonując, że lepsze takie porozumienie, jakie zawarto, niż żadne.

Rozczarowanie wynikiem konferencji w Kopenhadze wyraziła delegacja Parlamentu Europejskiego. Przewodniczący PE Jerzy Buzek zaapelował, by z braku konkretnego, ambitnego porozumienia, wyciągnąć wnioski, jak usprawnić proces oenzetowskich negocjacji klimatycznych.

"Musimy wyciągnąć lekcje, jak usprawnić proces negocjacji. W porozumieniu są pewne pozytywne elementy, ale Unia Europejska powinna kontynuować wywieranie presji na resztę świata, by osiągnąć bardziej ambitne porozumienie na późniejszym etapie" - zaapelował Buzek.

"Porozumienie w Kopenhadze jest ogromnym rozczarowaniem, bo odkłada ochronę klimatu na później" - uznał przewodniczący komisji ds. środowiska PE Jo Leinen, który był szefem 15-osobowej delegacji eurodeputowanych na szczyt.

Leinen odpowiedzialnością za fiasko obarczył USA i Chiny - dwóch największych światowych emitentów CO2. Chiny za to, że nie chciały się do redukcji emisji zobowiązać w formie międzynarodowego traktatu, USA zaś - za to, że ich poziom redukcji był niewystarczający (w przeliczeniu ok. 4 proc. do roku 2020, podczas gdy UE przyjęła cel w wysokości 20 proc.).

Wiceprzewodniczący delegacji, niemiecki chadek Karl-Heinz Florenz powiedział, oceniając wynik kopenhaskiej konferencji: "To policzek dla świata. Negocjacje przebiegały pod znakiem ogromnego braku wzajemnego zaufania. Niektóre kraje rozwijające się blokowały porozumienie, nie wnosząc do tekstu nic pozytywnego. Kluczowe będzie przezwyciężenie tego w przyszłych negocjacjach".

Zdaniem europejskich Zielonych szczyt klimatyczny w Kopenhadze zakończył się niejasną i pozbawioną znaczenia polityczną deklaracją grupy wybranych, najbardziej rozwiniętych gospodarczo krajów.

"Światowi liderzy zawiedli planetę i zawiedli ludzi. To smutny dzień dla światowych wysiłków klimatycznych" - oświadczyła współprzewodnicząca frakcji Zielonych w Parlamencie Europejskim Rebecca Harms. "Nie mamy perspektyw prawnie wiążącego traktatu klimatycznego" - ubolewała. Zdaniem Harms, tzw. porozumienie z Kopenhagi "nie jest warte papieru, na którym zostało spisane".

Porozumienie, wypracowane dzięki bilateralnym spotkaniom liderów największych państw, zwłaszcza prezydenta USA Baracka Obamy i premiera Chin Wena Jiabao, ostro skrytykował Lumumba Stanislas Di-Aping, szef delegacji Sudanu i przewodniczący grupy G77. "Popełniono dziś poważne wykroczenie przeciwko ubogim, przeciwko tradycji przejrzystości i partycypacji na równych prawach wszystkich stron konferencji, a także przeciwko zdrowemu rozsądkowi" - powiedział.

Suchej nitki na ugodzie nie pozostawiły również organizacje pozarządowe. "Dostrzeżono potrzebę utrzymania wzrostu temperatur w granicach dwóch stopni, ale nie zobowiązano się, aby tego dokonać" - wskazał Jeremy Hobbs, prezes Oxfam International.

Lider Greenpeace International Kumi Naidoo określił Kopenhagę jako "miejsce zbrodni na klimacie". "Negocjacje pod egidą ONZ zakończyły się porażką, bo nie zaowocowały porozumieniem, które choć na jotę zbliża się do tego, co niezbędne, by powstrzymać zmiany klimatyczne" - głosi oświadczenie organizacji.

Z kolei szef organizacji Friends of the Earth International Nnimmo Bassey uznał wynik konferencji w Kopenhadze za "katastrofę dla biednych", skazującą ich na skutki zmian klimatycznych.

Ekologiczna organizacja WWF-Polska wyraziła opinię, że szczyt w Kopenhadze skończył się ustaleniami, które są o wiele za słabe, by powstrzymać niebezpieczne zmiany klimatu. Według szacunków WWF kopenhaskie propozycje w praktyce oznaczają, że świat musi się liczyć ze wzrostem średniej temperatury o co najmniej 3 stopnie Celsjusza.

W opinii WWF, ustalenia szczytu to "niedopracowany tekst o niejasnej treści". WWF przeanalizował efekt konferencji pod kątem 10 kluczowych elementów. "Żadne z założeń niezbędnych do wypełnienia celu, jakim jest powstrzymanie ocieplenia poniżej uzgodnionego poziomu 2 stopni Celsjusza, nie zostało w pełni zrealizowane, jedynie kilka zostało częściowo wypełnionych" - czytamy w oświadczeniu organizacji.

"Przepaść pomiędzy retoryką kopenhaskiego porozumienia a rzeczywistym działaniem może nas kosztować miliony ludzkich istnień, setki miliardów dolarów i masę utraconych możliwości - podkreślił Wojciech Stępniewski, kierownik projektu "Klimat i energia" w WWF Polska.

Prezes Instytutu dla Ekorozwoju i reprezentant Koalicji Klimatycznej Andrzej Kassenberg ocenił, że brak porozumienia w kwestii konkretnych działań dla ochrony klimatu oznacza, że zostały zmarnowane dwa lata oczekiwań i przygotowań - od konferencji na Bali przez spotkanie rok temu w Poznaniu do Kopenhagi.

Podsumowując szczyt prasa europejska waha się między określeniem go jako "fiaska", albo "połowicznego fiaska".

źródło: PAP - Nauka w Polsce
naukawpolsce.pap.pl

Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej