więcej


Nauka o klimacie

Karczmy na Bałtyku (14294)

2012-05-10

Drukuj

winter_fjord_sxcKarczmy na Bałtyku pojawiają się w dyskusjach o klimatologii równie często, co Wikingowie na Grenlandii, a ich istnienie w czasie Małej Epoki Lodowej ma dowodzić srogości ówczesnych zim, a pośrednio także i naturalnych przyczyn globalnego ocieplenia.

Legenda o karczmach występuje w kilku niezbyt różniących się wariantach. Jeden z nich (pochodzący sprzed dwóch miesięcy) brzmi następująco:

Wystarczy spojrzeć na wiek XVI, XVII, kiedy mieliśmy już do czynienia z tzw. małą epoką lodowcową – przypomina Kowalewski. – To był okres, kiedy Bałtyk zamarzł całkowicie. Z Polski do Szwecji można było przejeżdżać saniami i faktycznie robiono to na tak dużą skalę, że opłacało się budować zimowe karczmy na Bałtyku.

Występują tutaj wszystkie typowe elementy legendy:

  • chronologiczne umiejscowienie w XVI-XVII wieku (choć często mówi się również o wieku XVIII);
  • "całkowite" zamarzanie Bałtyku;
  • przejażdżki sanami, zwykle z Polski do Szwecji (ale czasami na odwrót, bo wojska szwedzkie miały dostać się na terytorium Polski przechodząc po zamarzniętym Bałtyku);
  • tytułowe karczmy stawiane na Bałtyku, ułatwiające podróż na trasie Rzeczpospolita Polska – Królestwo Szwecji.

Podkreślam te szczegóły, bo jak w dowcipie o radiu Erewan, szczegóły są ważne, w wersji przedstawionej powyżej legenda o karczmach jest kompletnie niedorzeczna.

batyk1

Typowe warunki zlodzenia Bałtyku.

To zdjęcie wykonano 22 lutego 2011 roku, na kilka dni przed maksimum zlodzenia, wynoszącym 309 tys. km2. Jak widać, choć kra pokrywa znaczną część Bałtyku, to ten jego południowy kawałek (pomiędzy Bornholmem a Gotlandią), po którym mógł przebiegać legendarny trakt komunikacyjny pomiędzy Polską a Szwecją wciąż jest wolny od lodu. I nie jest to przypadek, bo nawet przy wyjątkowo mroźnych zimach ten obszar Bałtyku pokrywa się lodem późno i na krótko.

Oczywiście, mówimy tu o warunkach z początku XXI wieku; a nas interesuje odleglejsza przeszłość. Setki lat temu nie mieliśmy na orbicie satelitów, więc dokładne określenie powierzchni zlodzenia nie było możliwe; w najlepszym razie dysponowano (i zapisywano) daty skucia danej zatoki czy portu lodem, oraz nadejście odwilży. W oparciu o takie dane, odpowiednio skalibrowane, można jednak zgrubnie zrekonstruować ówczesne warunki, i poniższy wykres jedną z takich rekonstrukcji przedstawia. Obrazuje ona roczne wartości maksymalnego zasięgu lodu w latach 1720-2011 [1], opartą o obserwacje meteorologiczne dokonywane w bałtyckich portach; wraz z mapką pokazującą obszary typowego pokrycie morza krą dla różnych warunków zlodzenia.

batyk2

batyk3

Warto zwrócić uwagę na największą wartość w końcówce XX wieku, z roku 1987, w którym maksymalne zlodzenie osiągnęło 405 tys. km2. Podkreślam: mówimy tu o maksymalnym pokryciu Bałtyku lodem, który to stan jest osiągany zwykle dopiero w lutym (w tym przypadku dopiero 16 marca), przy czym "pokrycie lodem" oznacza jego koncentrację większą niż 15%, a nie płaską taflę zwartego czy zespojonego lodu. Ponieważ kra lodowa była na dużych obszarach "luźna", mogła łatwo ulegać deformacji i dryfować pod wpływem wiatru, wskutek czego powierzchnia lodu pływającego mogła zmieniać się o dziesiątki tysięcy kilometrów kwadratowych w ciągu raptem tygodnia. Na początku roku 1987 wyglądało to tak [2]:

batyk4

Jest zatem mocno nieprawdopodobne, by nawet w najzimniejszym okresie Małej Epoki Lodowej (która, według naszych najlepszych danych dla regionu Europy Środkowej, była zimą średnio ~3 stopnie chłodniejsza od ciepłych zim początku XXI wieku [3]) Bałtyk zamarzał na tyle wcześnie, by zwarta pokrywa lodowa występowała na całej jego powierzchni na tyle długo, by umożliwić hipotetyczne wędrówki z Polski do Szwecji. Gdyby tak jednak było, należałoby się spodziewać jakichś opisujących to relacji.

I faktycznie, w źródłach historycznych da się znaleźć kilka takich przypadków [4] z okresu Małej Epoki Lodowej. Niestety, wszystkie albo dotyczą tych obszarów Bałtyku, które wcześnie pokrywają się pokrywą lodową, jak Zatoka Fińska albo Zatoka Botnicka (w rejonie Wysp Alandzkich), albo krótkich przepraw, takich jak marsz armii Karola X z Jutlandii do Zelandii przez Cieśniny Duńskie w lutym 1658 roku:

batyk5

Lokalizacje poświadczonych historycznie przepraw po lodzie przez Bałtyk. Dolny lewy róg to wyprawa Karola X przeciwko Duńczykom w 1658 roku.

Ten ostatni przypadek dał pewnie początek legendzie, że potop szwedzki zaczął się od przejścia Szwedów przez Bałtyk; mimo że miał on miejsce kilka lat wcześniej, latem a nie zimą, i w odwrotnym kierunku (Mały Bełt i Wielki Bełt, oczywiście Szwedzi nie przechodzili przez ostatnią cieśninę Sund, bo chodziło o opanowanie Zelandii, a nie dostanie się do Szwecji).

A co z karczmami na Bałtyku? Można je obejrzeć tutaj:

batyk6

To kawałek mapy zwanej Carta Marina, autorstwa szwedzkiego duchownego Olausa Magnusa. Magnus zaczął nad nią prace w 1527 roku, gdy razem z bratem (arcybiskupem Uppsali) przebywali w Gdańsku, załatwiając dla Gustawa I Wazy rozmaite sprawy w Polsce; po zakończeniu reform kościelnych w Szwecji obaj bracia Magnus wybrali dobrowolne wygnanie, najpierw w Wenecji, potem w Rzymie. Pierwsze kopie Carta Marina (w całej okazałości można ją obejrzeć tutaj) wydrukowano w 1539 roku, choć w szerszym obiegu znalazła się dzięki pomniejszonej edycji Lafréry'ego z 1572 roku.

Carta Marina była pierwszą dokładną mapą Europy Północnej, a na arkuszu o wymiarach 170x125 cm było wystarczająco dużo miejsca, by narysować tam, oprócz szczegółów topograficznych, scenki z ówczesnego życia mieszkańców tego rejonu Europy. W tym także owe karczmy na Bałtyku, a także narciarzy, konnych i sanie podróżujące po lodzie przez Zatokę Botnicką i Zatokę Fińską.

Z mapy wynika jednak, że karczmy budowane były nie na środku Bałtyku, ale na przybrzeżnym lodzie, od Mekleburgii do Zatoki Ryskiej. Nie chodziło więc o przybytki służące przeprawiającym się przez Bałtyk, ale podróżnym wędrującym przez Pomorze; na przykład z Lubeki do Gdańska.

Komentarz Magnusa do Carta Marina (tekst w lewym dolnym rogu, literka C do partii H) o karczmach tylko wspomina, ale na szczęście wrócił do tego tematu w swoim najsłynniejszym dziele, "Historii ludów północnych" [6], gdzie przybytkom tym poświęcony jest rozdział 26 pierwszej części dzieła.

batyk7

Ilustracja na górze została narysowana w trakcie prac nad Carta Marina, choć z większą ilością szczegółów obrazuje to co pokazano na mapie: widać nie tylko dwie karczmy, ale i samych podróżników, wkopane w lód drzewo oznaczające ścieżkę, oraz zaprzężone w konie sanie. Poniżej Olaus Magnus wyjaśnia, że zwyczaj podróżowania po lodzie wynika z obowiązku utrzymywania dróg przejezdnymi, który spoczywał na samych mieszkańcach okolicy:

Niemcy zamieszkujący region Wenedii wykazują się zadziwiającymi umiejętnościami przy stawianiu karczem na morskich wybrzeżach, skałach, a nawet lodzie, tak aby ruch ich handlarzy nie ucierpiał wskutek wielkich ilości śniegu zalegających na leśnych i polnych drogach. Stawiają prostokątne bele, przycinane do wysokości dwóch albo trzech stóp ponad lodem, układając z nich fundamenty i zarys budowli, i kładą na nich domostwa jakich potrzebują, z podłogami od ściany do ściany; chętnie przy tym korzystają z węglowych palenisk (jak z wszystkiego czego potrzebują do miłego spędzania czasu). Nie lękają się szpiegów ani rabusiów, gdyż cieszą się na lodzie większym bezpieczeństwem niżby je mieli w pałacu; a czują się tym lepiej, im bardziej dotkliwy mróz i im ostrzejszy wicher.

Magnus referuje także inne historyczne relacje na temat podróży po lodzie przez Bałtyk (m.in. Alberta Krantza); jednak wszystkie dotyczą Pomorza i Wysp Duńskich; w jednym przypadku mowa o przeprawie przez cieśninę Skagerrak z Jutlandii do Oslo. Ponieważ "Historia ludów północnych" była dziełem bardzo wpływowym i przez kolejne stulecia często cytowanym, podejrzewam że to ona jest ostatecznym źródłem anegdot o przejażdżkach saniami z Polski do Szwecji; choć niewykluczone że swój udział w tym mają współczesne jej relacje mieszkańców Gdańska.

pogromcy_mitow

Podobnie zatem jak w przypadku rolnictwa Wikingów na Grenlandii, w legendach o karczmach na Bałtyku i przeprawach przez morze po lodzie jest ziarno prawdy. Tak, w okresie Małej Epoki Lodowej było w Europie zimniej, ale nie na tyle zimno, by Morze Bałtyckie regularnie zamarzało całkowicie; tak, źródła potwierdzają zwyczaj stawiania karczem na lodzie, ale stawiano je blisko brzegu, na lodzie stałym, który zimą pojawiał się szybko; tak, możliwa była piesza czy konna przeprawa przez zamarznięty Bałtyk, ale tylko w kilku punktach, gdzie trasa była krótka, a lód solidny. Przejażdżki saniami z Polski do Szwecji można jednak włożyć między bajki.

 

Przypisy:

1) Seinä, A., and E. Palosuo (1996): The classification of the maximum annual extent of ice cover in the Baltic Sea 1720-1995. Report Series of the Finnish Institute of Marine Research, No. 27, 79-91.

2) Armstrong, R. L., M. J. Brodzik (2005): Northern Hemisphere EASE-Grid Weekly Snow Cover and Sea Ice Extent Version 3. Boulder, Colorado USA: National Snow and Ice Data Center.

3) Dobrovolný, P., et al. (2009): "Monthly, seasonal and annual temperature reconstructions for Central Europe derived from documentary evidence and instrumental records since AD 1500", Climatic Change, Volume 101, Numbers 1-2, 69-107.

4) Lindgrén S., i J. Neumann (1982): "Crossings of ice-bound sea surfaces in history", Climatic Change, Volume 4, Number 1, 71-97.

5) Neumann J. (1978): "Great Historical Events That Were Significantly Affected by the Weather: 3, The Cold Winter of 1657-58, The Swedish Army Crosses Denmark's Frozen Sea Areas", Bulletin of the American Meteorological Society, vol. 59, Issue 11, pp. 1432-1569.

6) Olaus Magnus (1555): Historia de Gentibus Septentrionalibus, wersja elektroniczna.

 

źródło: doskonaleszare.blox.pl

fot. przy wstępie www.sxc.hu.


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej