więcej


Nauka o klimacie

Fizyk atmosfery: ozonu przestało ubywać także nad Polską (17673)

2014-09-17

Drukuj
galeria

Antarktyda, naukowcy wypuszczają balon z sondą badającą ilośc ozonu w atmosferze. Fot. Mark Boland, NOAA Corps, CC BY-SA 2.0.

Ogłoszony przez ONZ raport, który mówi o pierwszych oznakach regeneracji warstwy ozonowej w atmosferze, nie jest dla naukowców zaskoczeniem: również nad Polską ozonu przestało ubywać – mówi dr hab. Janusz Jarosławski z Instytutu Geofizyki PAN.

10 września ogłoszono raport Światowej Organizacji Meteorologicznej(WMO) i Programu Środowiskowego ONZ (UNEP). Stwierdzono w nim, że warstwa ozonu w atmosferze (chroniąca Ziemię przed promieniowaniem ultrafioletowym Słońca – PAP) wykazuje pierwsze oznaki odbudowywania się. W dokumencie poinformowano też, że zahamowane zostało coroczne powiększanie się dziury ozonowej nad Antarktyką, ale upłynie jeszcze około dziesięciu lat, zanim zacznie się ona zmniejszać.

– Rzeczywiście, następuje już pierwsze stadium regeneracji warstwy ozonowej – nie pogłębia się już zła sytuacja – skomentował w rozmowie z PAP fizyk atmosfery, dr hab. Janusz Jarosławski z Instytutu Geofizyki PAN w Warszawie. Zaznaczył, że badania warstw ozonu prowadzone przez jego instytut są również nad Polską. Z pomiarów tych wynika, że także i nad naszym krajem ozonu przestało ubywać. – Nie nastąpił jednak jeszcze powrót do stanu warstwy ozonowej z czasów, zanim niepokojące procesy zaczęły mieć miejsce – podkreślił. Wyjaśnił, że ubytki w warstwie ozonowej zauważono w latach 80. XX wieku, a apogeum przypadło na lata 90.

Badacz przypomniał, że największe ubytki ozonu obserwowane są nad Antarktyką. To właśnie z tamtym rejonem związane jest występowanie dziury ozonowej, która jest zjawiskiem sezonowym i pojawia się nad Antarktyką w okresie tamtejszej wiosny (w Polsce jest wtedy koniec lata). – Tegoroczna dziura już się rozwinęła i trwa w najlepsze, nie różni się bardzo od dziury obserwowanej w latach ubiegłych – skomentował badacz.

Z ubytkiem warstwy ozonowej związek miały freony – gazy powszechnie stosowane dawniej m.in. w lodówkach i aerozolach. Związki te trafiały do atmosfery – również do jej wyższych warstw – gdzie mogły rozpadać się i uwalniać wolne atomy chloru. Tymczasem chlor intensywnie niszczył ozon (to trójatomowa cząsteczka tlenu) znajdujący się w stratosferze (15–50 km nad powierzchnią Ziemi). Warstwa ozonu w stratosferze jest zaś o tyle ważna, że chroni ona organizmy przed promieniowaniem ultrafioletowym Słońca. U człowieka takie promieniowanie m.in. przyspiesza starzenie się, może powodować nowotwory skóry i choroby wzroku.

Aby zapobiec dalszym ubytkom ozonu, opracowano globalne porozumienie – protokół montrealski z 1987 r. Zobowiązywał on sygnatariuszy do wyeliminowania substancji zubażających warstwę ozonową. – Freony zostały więc rzeczywiście wyeliminowane, ale one mogą przebywać w atmosferze przez bardzo długi czas – nawet przez kilkadziesiąt lat. To, co zostało wyemitowane od lat 60. ub. wieku, jeszcze krąży nad naszymi głowami – zaznaczył Jarosławski, ale uspokoił, że substancji tych stopniowo ubywa.

– Wszystkie modele przewidują, że spadek ozonu w stratosferze zostanie zahamowany – dodał badacz. – Na razie jednak za wcześnie, by mówić o spektakularnej odbudowie warstwy ozonowej. – Podkreślił, że według różnych scenariuszy warstwa ozonowa powinna wrócić do właściwego stanu do roku 2050 lub nawet do roku 2100.


źródło: Nauka w Polsce
www.naukawpolsce.pap.pl


Udostępnij wpis swoim znajomym!



Podobne artykuły


Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej