więcej


Nauka o klimacie

Drugi wyciek korespondencji klimatologów aktem desperacji sceptyków (13668)

2011-12-07

Drukuj

oko_cyklonu_wikiW 2009 roku przed konferencją klimatyczną w Kopenhadze, światło dzienne ujrzały wykradzione e-maile naukowców. Ich treść miała podważać teorię globalnego ocieplenia i wpływ człowieka na klimat. W tym roku, przed szczytem w Durbanie, sprawca zamieszania sprzed dwóch lat na rosyjskim serwerze umieścił nową paczkę. Wśród listów badaczy znalazła się także wiadomość od hakera, mówiąca o jego motywach. Tym razem akcja sceptyków klimatycznych została chłodno przyjęta przed media.

Podczas COP 15 miało zostać zawarte wiążące globalne porozumienie w sprawie zmian klimatu. Kilka dni przed spotkaniem w Danii światło dzienne ujrzały wykradzione z Uniwersytetu Wschodniej Anglii wiadomości. Miały być dowodem istnienia wielkiego spisku klimatologów. Według osób, które upowszechniły fragmenty korespondencji chcieli oni oszukać społeczność międzynarodową i wmówić wszystkim, że człowiek jest odpowiedzialny za zmiany klimatyczne, sami nie będąc w ogóle pewnymi, czy klimat naprawdę się ociepla.

Światowe media szeroko relacjonowały wydarzenia sprzed dwóch lat. Po wycieku atmosfera zdecydowanie nie sprzyjała rozmowom o klimacie. Niecały miesiąc później w Kopenhadze nie udało się podpisać globalnej, międzynarodowej umowy. Sabotaż negocjacji się powiódł.

Trzy niezależne śledztwa przeprowadzone w sprawie naukowców z Climatic Research Unit (CRU) na brytyjskiej uczelni nie wykazały uchybień. W maju 2011 roku brytyjski rząd po wnikliwym dochodzeniu orzekł ostatecznie, iż wykradzione e-maile nie podważają ani faktu globalnego ocieplenia, ani nie podkopują rzetelności naukowców. Nie manipulowali danymi, dyskutowali natomiast o nich i nie zawsze się zgadzali, co jednak ma miejsce w każdej dziedzinie nauki. Śledczy zwrócili jedynie uwagę, że wyniki badań powinny być lepiej dostępne.

22 listopada 2011 roku w Internecie pojawiła się kolejna porcja wiadomości wykradzionych z Uniwersytetu Wschodniej Anglii, tydzień przed szczytem klimatycznym w Durbanie. Cel był ten sam co przed dwoma laty – podważenie sensu negocjacji, które miały doprowadzić albo do wypracowania nowego porozumienia, albo do przedłużenia obowiązywania protokołu z Kioto. Choć rozmowy w Republice Południowej Afryki jak na razie nie idą dobrze, to przyczyną tego – w przeciwności do COP 15 – nie jest bynajmniej skradziona korespondencja.

Przede wszystkim paczka z fragmentami ponad 5 tys. wiadomości nie zawiera żadnego e-maila wysłanego po 2009 roku. Pobieżne ich przejrzenie nasuwa myśl, że hakerzy zdobyli je w tym samym czasie co poprzednie, ujawnione dwa lata temu. W rzeczywistości są to w zasadzie te same e-maile co poprzednio, dotyczą tych samych osób, badań i poruszają te same tematy. Znów wycięto zdania z kontekstu i zmanipulowano wypowiedzi badaczy. Ta sama zdewaluowana po śledztwie metoda tym razem nie była atrakcyjna dla mediów, nawet dla sceptycznego wobec Międzynarodowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) brytyjskiego dziennika "Daily Mail", który dwa lata temu ochoczo ogłaszał światu kapitulację naukowców.

Nowe archiwum z listami klimatologów na rosyjskim serwerze nie może być argumentem w dyskusji zwolenników teorii globalnego ocieplenia i ich przeciwników. W korespondencji nie znajdziemy żadnego dowodu dla potwierdzenia tezy, że człowiek nie wpływa na klimat czy też że ten wpływ jest znikomy. Akcja hakerów nie powinna jednak przejść zupełnie bez echa. Oprócz e-maili pracowników Uniwersytetu Wschodniej Anglii paczka zawiera bowiem zaszyfrowaną wiadomość od sprawców.

Plik tekstowy szybko udało się rozszyfrować. „Jeden dolar może uratować życie" – haker odwołał się do "World Energy Outlook 2009". Dokument, w którym Międzynarodowa Agencja Energetyczna napisała, że potrzeba bilionów dolarów, aby zaspokoić światowe zapotrzebowanie na energię w 2030 roku, ukazał się na krótko przed szczytem w Kopenhadze. "Odwrócone zdanie także musi być prawdziwe" – dodał.

Komentator bbc.co.uk Richard Black podjął się trudnej interpretacji tego krótkiego przekazu. Znalazł jedno logiczne wytłumaczenie tych zdań: ich autor uważa, że redukcja emisji gazów cieplarnianych będzie kosztować bardzo wiele kraje rozwijające się. Zahamowany zostanie ich rozwój, a ubóstwo będzie się pogłębiać. "To dziwne, gdyż właśnie najbiedniejsze narody wciąż apelują o działania na rzecz klimatu, głośniej niż ktokolwiek inny na świecie" – podsumował Black.

Nie ma żadnego spisku. Zamknięta śledztwa pokazują, że owszem, klimatolodzy często spierają się i nie zgadzają ze sobą, ale dyskusja nad wynikami badań służy nauce. Drugie ujawnienie wykradzionych e-maili przez większość oceniane jest jednoznacznie. "To akt desperacji" – zakończył temat dr Gavin A. Schmidt, zajmujący się modelami klimatu w NASA.

W tym roku, całe szczęście, uwaga mediów nie została odwrócona od samej istoty negocjacji klimatycznych. Tym razem media nie dały się zmanipulować. Niestety nawet bez próby sabotażu negocjacji, podobnego do tego z 2009 roku, trudno będzie o sukces rozmów w Durbanie. Tamten wyciek wprowadził sporo zamieszania i dostarczył argumentów sceptykom. Może minąć jeszcze dużo czasu, zanim wszyscy znów uwierzą, że międzynarodowe negocjacje oraz praca nad umową uwzględniającą zobowiązania redukcji emisji mają sens.

 

Urszula Drabińska, ChronmyKlimat.pl

fot. Wikimedia CC

Redakcja ChronmyKlimat.pl zezwala na przedruk tego artykułu, pod warunkiem podania źródła tekstu i zamieszczenia linku do portalu lub podlinkowanego logotypu.

 


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej