więcej


Nauka o klimacie

Cieplej znaczy szybciej (13985)

2012-02-21

Drukuj

ziemia-sxcO tym, że ocieplenie klimatu będzie miało wpływ na szybkość obrotu naszej planety wokół własnej osi wiemy od 2007 roku. Poziom mórz będzie wzrastać, masy wody przesuną się w kierunku biegunów – bliżej osi Ziemi, co z kolei sprawi, że będzie się ona kręcić szybciej. Niedawno naukowcy znaleźli jeszcze jedną przyczynę poważnych zmian ruchu wirowego Ziemi, związaną z klimatem.

Pięć lat temu Felix Landerer wraz ze współpracownikami z Instytutu Meteorologicznego Maksa Plancka w Hamburgu na podstawie najbardziej realistycznego scenariusza Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC), zakładającego podwojenie ilości dwutlenku węgla w atmosferze w 2100 roku w stosunku do 2000 roku, oszacował skutki podniesienia się temperatury oceanów. Przedstawiony na łamach "Geophysical Research Letters" model wykazał, że poskutkuje to zmianą gęstości wód oraz ich cyrkulacji. Wielkie masy wody przemieszczą się na wyższe szerokości geograficzne, co przyspieszy ruch obrotowy Ziemi.

– Wyobraźcie sobie łyżwiarza, który się wiruje wokół własnej osi. – Gdy rozkłada ramiona, zwalnia, a kiedy je przyciska do ciała, kręci się szybciej – obrazowo tłumaczył w 2007 roku Landerer. Podobnie na skutek globalnego ocieplenia będzie zachowywać się Ziemia. Dzień w 2200 roku będzie krótszy o 0,12 milisekundy.

Choć dużo wskazuje na to, że niemiecki model może zostać zrealizowany, według zwykłego człowieka dotyczy on odległej przyszłości. Okazuje się jednak, że ziemska doba może się skrócić dużo wcześniej z innego, lecz również związanego z klimatem, powodu.

Pracownicy laboratorium NASA w Kalifornii oraz Instytutu Fizyki Ziemi w Paryżu zauważyli, że listopad 2009 roku upłynął nieznacznie szybciej niż powinien. Tego nie dało się wytłumaczyć jeszcze podnoszeniem się poziomu oceanów. Przez prawie dwa lata sprawdzali, co mogło być tego przyczyną. W końcu wpadli na ślad innej korelacji pomiędzy cieplejszym klimatem o ruchem obrotowym planety. Amerykańscy i francuscy naukowcy kilkanaście dni temu przedstawili wyniki swoich badań w tym samym czasopiśmie co Lenderer.

8 listopada zimny prąd morski zwany Dryfem Wiatrów Zachodnich – opływający całą Antarktydę nagle zwolnił, by po dwóch tygodniach znów wrócić do swojej zwykłej prędkości. Dokładna analiza ujawniła, że Ziemia każdego dnia w tym okresie obracała się o 0,1 milisekundę szybciej. 20 listopada doba trwała już z powrotem tyle, co zwykle.

Steven Marcus, główny autor badań, w rozmowie z "New Scientist" powiedział, że po raz pierwszy człowiek zaobserwował na tyle znaczącą zmianę w systemie prądów morskich, że jest ona w stanie wpłynąć na ruch wirowy całej planety. Ujawnił też, że nikt dokładnie jeszcze nie wie, dlaczego wielki prąd oceaniczny w ogóle zwolnił, ale jego zespół już teraz nie wahał się sformułować pewnej, dosyć prawdopodobnej hipotezy.

Naukowcy spostrzegli, że na analizowane listopadowe wydarzenia miało bezpośredni wpływ to, co wtedy działo się w atmosferze. Dwa dni przed zwolnieniem prądu, zwolniły wiatry wiejące w tym samym kierunku. Dwa dni po tym jak wiatry przyspieszyły, tak samo uczynił prąd. To nic zaskakującego – wiatry wspierają ruch wód oceanicznych, lecz niezwykłe było zaobserwowanie tego zjawiska aż na taką skalę, powiedział Marcus.

Jego współpracownik, Tong Lee stwierdził, że za szybkość tamtejszych wiatrów może odpowiadać El Niño. Co bardziej niepokojące, większość modeli sugeruje, że takie zmiany będą zachodzić coraz częściej w wyniku zmian klimatycznych.

Wszystko wskazuje na to, że właśnie poznaliśmy jeszcze jeden skutek globalnego ocieplenia – bardzo niebezpieczny, bo o trudnych do przewidzenia skutkach.

– To coś, czego nie chcielibyście zobaczyć – mówił już pięć lat temu Landerer. Dlaczego? Powodujący w niektórych częściach świata pływy morskie sięgające nawet 19 m Księżyc spowalnia Ziemię zaledwie o 2,3 milisekundy na 100 lat. Jeśli dopuścimy do takich zmian klimatu, które skutkować będą skróceniem każdej doby tylko o 0,1 milisekundy, jak miało to miejsce w dwóch tygodniach listopada 2009 roku, w ciągu wieku stracimy 3,56 sekundy. Z punktu widzenia człowieka to niewiele, ale trzeba uświadomić sobie, że będzie to oddziaływanie ponad 1500 razy silniejsze niż obecny wpływ Księżyca na ruch obrotowy Ziemi.

Nasza planeta to skomplikowany, olbrzymi system. Dopiero odkrywamy, jakie mogą być skutki zaburzenia równowagi jednej jego części. Trudno wyobrazić sobie, jak to z kolei może wpływać na następne, powiązane elementy. Człowiek zaburza działanie co najmniej jednego z nich, wypuszczając do atmosfery ogromne ilości gazów cieplarnianych. Jeśli nic z tym nie zrobi, Ziemia będzie musiała radzić sobie sama. I poradzi sobie – w ten albo inny sposób. Nie jesteśmy tylko w stanie przewidzieć, czy któryś z nich nie okaże się zgubny do człowieka.

 

Urszula Drabińska, ChronmyKlimat.pl
na podstawie: newscientist.com, fot. sxc.hu

Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej