Projekt ustawy o energii odnawialnej zakłada, że w budynkach, które powstaną lub będą poddawane generalnemu remontowi po wejściu w życie nowych przepisów, co ma nastąpić według Ministerstwa Gospodarki jeszcze w tym roku, przynajmniej 13% konsumowanej przez te obiekty energii będzie musiało pochodzić z systemów generujących zieloną energię (dla budynków sektora publicznego poziom ten ustalono na 10%).

Powyższa regulacja ma obowiązywać dla budynków sektora publicznego już od momentu wejścia w życie ustawy, natomiast obowiązek dotyczący pozostałych budynków zacznie obowiązywać – wg ustawy – od początku 2015 r.

Jak zakłada projekt ustawy o energii odnawialnej, za niespełnienie tego obowiązku mogą grozić kary pieniężne, a nawet kara pozbawienia wolności do roku. Na tę kwestię zwrócił uwagę we wczorajszym wywiadzie dla cire.pl Mariusz Swora, prawnik, były prezes Urzędu Regulacji Energetyki. Według byłego szefa URE, ten kontrowersyjny przepis jest niekompletny i "nadaje się do kosza". Dlaczego?

– Otóż projektodawcy zakładają na przykład, że za brak 13 proc. OZE w bilansie energii zużytej w nowych budynkach oraz poddawanych generalnym remontom, będzie można trafić na rok do więzienia. Pozytywne jest to, że przepis łamie wszelkie zasady prawodawstwa, bo ustawodawca nie przesądza choćby, kto w warstwie podmiotowej jest objęty jego zakresem. Jeżeli jednak czarny humor przeistoczy się w rzeczywistość organy ścigania będą miały poważny problem, komu postawić zarzut. Nie jest bowiem jasne, kto w konsekwencji ma pójść do kryminału: inwestor, projektant czy wykonawca? Stawiałbym na inwestora, ale można sobie wyobrazić również odpowiedzialność projektanta jako współsprawcy, czy podżegacza. Mówiąc jednak poważnie: przepis rzecz jasna nadaje się do kosza – mówi w wywiadzie dla cire.pl Mariusz Swora.