więcej


Energetyka

Mieczysław Kasprzak: Energia odnawialna nie zastąpi nam w całości potrzebnej energii (14199)

2012-04-23

Drukuj

euractiv"Zależy nam, by energia była produkowana jak najbliżej ostatecznego odbiorcy, w małych wytwórniach, żeby nie było strat podczas jej przesyłania. Także po to, by każdy mógł w ramach własnych możliwości tę energię elektryczną lub ciepło produkować" – mówi w wywiadzie dla EurActiv.pl wiceminister gospodarki Mieczysław Kasprzak, odpowiedzialny m.in. za rozwój odnawialnych źródeł energii.

Zakończyły się konsultacje w sprawie nowej wersji ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE). Kiedy można się tej ustawy spodziewać?

Ponieważ interesy branży są bardzo różne, w zależności od reprezentowanego źródła zielonej energii, wniosków było bardzo dużo. Dla nas najważniejszy jest interes odbiorcy końcowego, by nie windować cen energii. Chcemy przygotować dobrą ustawę, wsłuchując się w różne głosy i stosując zasadę racjonalności. Chcielibyśmy to zrobić szybko, ale bez pośpiechu.

Jakie możliwości wsparcia przewiduje ustawa, w zależności od charakteru źródeł?

Ustawa skupia się na etapie eksploatacyjnym. Zróżnicowanie wsparcia jest pochodną trzech czynników – pierwszym jest rodzaj źródła, drugim – zainstalowana moc, trzecim – rok oddania do użytkowania. Przy określaniu wsparcia brane są pod uwagę te trzy czynniki. Im starsze urządzenie, tym mniejsze wsparcie. Drugim elementem jest wielkość źródła – im mniejsze źródło, tym potrzebuje większego wsparcia z uwagi na koszty jednostkowe. Jest to też zgodne z celem ustawy, by wspierać energetykę rozproszoną. Trzecim elementem jest rodzaj źródła – są źródła, które wytwarzają energię po niższych kosztach i takie źródła, gdzie koszt wytworzenia jednej magewatogodziny (MWh) jest wyższy. Tam, gdzie jest on wyższy, tam przewidziane jest większe wsparcie. Przykładowo mamy stosunkowo niski koszt wytwarzania energii w energetyce wodnej, gdzie koszt 1 MWh wynosi ok. 100 zł, a z drugiej strony mamy fotowoltaikę, gdzie ten koszt to ok. 600-1200 zł za wytworzenie 1 MWh. W tym drugim przypadku to wsparcie jest potrzebne, żeby ten rodzaj źródła rozwijać.

Niemcy obliczyli, że 20 procent ich energii pochodzi ze źródeł odnawialnych. W Polsce trudno znaleźć jednoznaczne obliczenia dotyczące naszego kraju. Czy wiadomo, ile mamy zielonej energii?

W energii elektrycznej ok. 7,7 proc. pochodzi ze źródeł odnawialnych. Do 2020 r. powinniśmy mieć 15 procent energii odnawialnej, ale na to składa się też energia z transportu, np. dodawane do paliw ciekłych i biopaliw ciekłych biokomponenty. Ten cel (udział energii odnawialnej w transporcie) na rok 2020 został określony na poziomie 10 proc. Udział biokomponentów i innych paliw odnawialnych w paliwach transportowych w 2011 roku wyniósł 6,25 proc. W ustawie jest zapis zobowiązujący ministra gospodarki do podania metody obliczenia energii pochodzącej ze wszystkich źródeł odnawialnych – z transportu, energii elektrycznej, cieplnej.

Ważny element w ustawie i polityce dotyczy rozpraszania produkcji energii, czyli dywersyfikacji. Zależy nam, by energia była produkowana jak najbliżej ostatecznego odbiorcy, w małych wytwórniach, żeby nie było strat podczas jej przesyłania. Także po to, by każdy mógł w ramach własnych możliwości tę energię elektryczną lub ciepło produkować.

W ustawie są przewidziane uproszczenia dla firm i osób produkujących nadwyżki energii odnawialnej – nie będzie potrzebna żadna zgoda na jej produkcję, nie będzie też trzeba rejestrować działalności gospodarczej.

Ten, kto energię wytwarza na swoje potrzeby i ma jej nadmiar może ją odsprzedać do sieci? Tak jest to zorganizowane m.in. w Szwajcarii, gdzie kolektory zakrywają nieraz całe połacie dachów.

Będzie można ją w określonym zakresie sprzedawać, i to bez zarejestrowanej działalności. Chcemy jedynie, aby ci, co wytwarzają energię (do 20 kW) na własne potrzeby i nadwyżki sprzedają, zgłaszali tę działalność do najbliższej spółki obrotu. Wystarczy najprostsze zgłoszenie, wyłącznie dla potrzeb ewidencyjnych. Żadnych innych obowiązków, poza podpisaniem stosownej umowy ze spółką obrotu na odbiór tej energii, wytwórca nie będzie miał. To są przedsięwzięcia, które przynoszą przychody nie przekraczające rocznie kilkunastu tysięcy złotych. Ale otwiera to wiele możliwości i jest szansą dla większej aktywności.

Premier Waldemar Pawlak wspominał, komentując klimatyczny szczyt w Brukseli, że większe efekty w walce z emisjami ma przynieść m.in. wspieranie OZE. W jaki sposób?

Musimy podjąć decyzję, czy wspieramy produkcję wiatraków, ogniw fotowoltaicznych, czy inwestujemy w budowę kopalń. Kopalnie też musimy wspierać, bo węgiel nadal jest nam potrzebny. Dużo zależy od rozwoju technologicznego. Teraz przykładowo okazuje się, że warto wesprzeć ogniwa fotowoltaiczne, bo jedna generacja od drugiej różni się cenowo o 30 proc. W tym samym czasie, gdy ich cena spadła o 30 proc., ich efektywność wzrosła o 80 proc.

Z jednej strony rząd zapowiada wsparcie dla OZE, z drugiej rozważa budowę elektrowni atomowej.

To są rozwiązania uzupełniające się. Energia odnawialna nie zastąpi nam w całości potrzebnej energii. Dzisiaj podstawą jest węgiel brunatny i kamienny – i tak jeszcze długo pozostanie. Nie możemy jednak ludzi pozostawić bez energii. Jedno drugiego nie wyklucza.

Niemcy odchodzą jednak od energii atomowej, zamykają swoje elektrownie. Kładą tymczasem coraz większy nacisk m.in. na farmy wiatrowe.

Ale oni swoje już zrobili – przy okazji rozwoju energetyki atomowej wprowadzili postęp technologiczny i innowacyjny, są kilkadziesiąt lat do przodu. Farmy wiatrowe to nie jest idealne rozwiązanie, nie załatwi poza tym nie tylko całości, ale nawet części problemu zaopatrzenia w energię. Z tym rodzajem energii są też związane określone problemy, bo wiatrak kręci się tylko w określonych warunkach pogodowych. Proporcjonalnie mamy nawet więcej wiatraków niż Niemcy.

Źródła odnawialne, oparte o energię z wiatru, są niestabilne, bo ich efektywność zależy od ilości dni wietrznych w ciągu roku oraz skali instalacji. Trzeba więc i tak wziąć pod uwagę konieczność zbilansowania tej energii z innego źródła.

Ekolodzy podkreślają, że w Polsce jest niewykorzystany potencjał energetyki wodnej.

W celu inwestycyjnym potrzebne są nie tylko określone dokumenty techniczne, ale także zgoda społeczna. Z tą ostatnio bywa różnie. Większą szansą dla rozwoju energetyki wodnej są więc raczej małe hydroelektrownie – mali inwestorzy, którzy poprzez rozproszenie wytwarzają energię z wody.

Pozostaje jednak problem z dostępnymi środkami. Mówiąc o systemie wsparcia ze środków budżetowych, trzeba pamiętać, że dzisiaj dominuje zasada deficytu budżetowego.

Skoro doprowadzenie do wymogów unijnych ma nas kosztować od 5 do 13 miliardów złotych rocznie, to znaczy, że te pieniądze i tak trzeba będzie wyłożyć. Może więc warto jeszcze bardziej wspierać inicjatywy prośrodowiskowe, tym samym zmniejszając emisję dwutlenku węgla.

Te 5-13 mld zł to nie my (jako państwo) zapłacimy, lecz odbiorca ostateczny. Dzisiaj źródło konwencjonalne jest nadal tańsze. Trzeba więc równolegle podejmować różne działania.

Wsparcie dla ostatecznego odbiorcy w Polsce nie jest zbyt duże – to głównie kolektory, których zakup i montaż dofinansowuje Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska.

Program wsparcia NFOŚiGW jest bogatszy, w sumie jest kilkanaście programów. Poza tym są jeszcze fundusze europejskie - do końca 2013 roku pozostało do podziału jeszcze ok. 3 mld zł.

Aż 70 proc. emisji CO2 w Polsce jest skutkiem ogrzewania gospodarstw domowych. Gdzie, poza zakupem kolektorów, państwo pomaga obywatelom, by te emisje zmniejszyć?

Na termomodernizację budynków są pieniądze m.in. w BGK, BOŚ. Jest trochę ofert dla przedsiębiorców i osób fizycznych, ale wymagają one wkładu własnego oraz rozliczenia się z uzyskanej dotacji czy pożyczki. Podstawowym problemem jest edukacja, świadomość oraz zasobność portfela. Ludzie o wyższym statusie materialnym i dużej świadomości szybciej się na te nowe rozwiązania decydują. Jest to też pochodna zasobności państwa, jego budżetu.

Podkarpacie, pana okręg poselski, to przepiękny region, cudowne miejscowości. Ale głównie latem, poza sezonem grzewczym...

Ale czy ja mam każdemu węgiel kupować?! Czasami gminy mają trudną sytuację i kilka razy muszą się zastanawiać, na co wydać pieniądze.

To swoiste zaklęte koło – władze lokalne wydają krocie na promocję, by przyciągnąć turystów, ale jednocześnie nie czynią nic, by poprawić jakość powietrza. Nadal odstraszają zanieczyszczenia z kominów, w których często pali się wszystko, co tylko można spalić.

Znam gminy, które wspierają nowe rozwiązania. Rozmawiałem niedawno z wójtem gminy Jarosław, który założył hybrydowe oświetlenie uliczne. Choć jedna lampa kosztowała 27 tys. zł., to się już zwraca, bo dostał 90 proc. wsparcia unijnego. Oświetlenie uliczne ma teraz prawie za darmo.

Prof. Andrzej Kraszewski, krytykując unijny pakiet klimatyczno-energetyczny, podkreślał, że jest on dla Polski bardzo niekorzystny. Jego zdaniem zależy na nim głównie kilku dużym państwom UE.

Dla Polski jest on niekorzystny, bo płacimy za to, że przez wieki korzystamy z węgla. I nie da się tego zmienić w ciągu, 5, 10 czy nawet 50 lat. Niemcy i Francuzi zbudowali dużo elektrowni atomowych i energii mają teraz za dużo. Mówią nam, że mamy zrezygnować z własnej energetyki, a także, że mamy zrezygnować z węgla. I kupować od nich energię albo urządzenia do jej produkcji.

Jeśli jednak Unia i tak wprowadzi planowane cele redukcji CO2? Choć Polska skorzystała z prawa weta, Bruksela może je obejść dyrektywami i innymi przepisami.

Kto to wytrzyma? Gospodarka narodowa, przemysł tego nie wytrzymają. Unia musi na to patrzeć racjonalnie. Jeśli chce mieć drugą Grecję, to może tak robić. Co innego, jeżeli chce mieć kraj, który się dobrze rozwija.

Może jednak powiedzieć, by kupować energię np. od Niemców lub Francuzów. Dlaczego każdy kraj musi być energetycznie samowystarczalny?

Energia to jest podstawa, mamy swoje doświadczenia z gazem i monopolistycznym dostawcą z Rosji. Niezależność energetyczna jest dla państwa i narodu podstawowa.

Ile może kosztować dostosowanie do unijnych wymogów w roku 2020?

Problem polega na tempie dochodzenia do tych zobowiązań. Nikt nie kwestionuje roli i znaczenia energii odnawialnej dla gospodarki niskoemisyjnej. Ale z punktu widzenia racjonalności gospodarki, potencjału, struktury wytwarzania energii w Polsce, ten proces musi być zdecydowanie rozłożony w czasie, poprzedzony także analizami. Obecnie dokonano analizy dla całej Unii, nie stosując analiz indywidualnych dla poszczególnych krajów. Jest to jeden z elementów, które bardzo mocno podnosimy w naszych stanowiskach.

Drugim elementem, o którym mówił i premier Pawlak, i minister Korolec, jest fakt, że emisyjność dwutlenku węgla nie ma granic. Nawet jeśli my poniesiemy wysiłek w ograniczaniu tych emisji, to inni już tak nie postępują. Z tego względu spada też konkurencyjność unijnej gospodarki w stosunku do tego, co obserwujemy poza Unią. Premier Pawlak mówił o wspieraniu ograniczania emisji, ale podkreślał również, iż należy działać także na rzecz efektywności gospodarczej. Trzeba szukać szans w zakresie ograniczenia kosztów wytworzenia energii, również w Polsce. To jest clue naszego stanowiska.

Emisje CO2 z obszaru Unii to zaledwie 7 proc. w skali globalnej. Polski minister środowiska mówi, że UE nie powinna się zobowiązywać do dalszego obniżania emisji CO2 po 2020 roku, zanim nie zrobią tego także światowi emitenci, głównie Chiny i USA. Unijni zwolennicy zmniejszania emisji mówią jednak o tym, że Europa powinna dać dobry przykład i impuls do rozwoju zielonej energii.

Teraz w czasach kryzysu? Dlaczego nie dawano przykładu, gdy była prosperity i gospodarki światowe się rozwijały. W tej chwili każdy kraj szuka rezerw, oszczędności. Każdy kraj europejski ma obecnie problemy społeczne, i my mamy dodatkowo zwiększać napięcia poprzez podnoszenie cen energii? W tym momencie jest to nieracjonalne.

Rozmawiała Maria Graczyk.

 

źródło: EurActiv.pl

Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej