więcej


Energetyka

Jak duży koncern i politycy chcą pozbawić obywateli prawa do niezależności energetycznej? (18142)

Tobiasz Adamczewski, Paweł Średziński
2015-01-28

Drukuj
galeria

grafika: Anna Adamska

Wizja, która zakłada wsparcie obywatela i jego energetycznej niezależności spotyka się z kontrą koncernów energetycznych. Istnieje duże ryzyko, że obywatele znów będą przegrani pod presją energetyki węglowej.

Każdy obywatel z prawem do produkcji własnej energii i jej odsprzedawania na rynku – wspaniała wizja przyjazna Polakom. Wizja, która zakłada wsparcie obywatela i jego energetycznej niezależności spotyka się jednak z kontrą koncernów energetycznych. Istnieje duże ryzyko, że obywatele znów będą przegrani pod presją energetyki węglowej. Takie wrażenie możemy odnieść po lekturze pisma prezesa Marka Woszczyka, w sprawie rozpatrywanej właśnie poprawki prosumenckiej.

O tym dlaczego Prezes jednego z największych koncernów energetycznych w Polsce chce pozbawić obywateli prawa do niezależności energetycznej – rozmawiam z Tobiaszem Adamczewskim, ekspertem ds. klimatu i energii z organizacji ekologicznej WWF Polska.

Pismo Prezesa Zarządu PGE Marka Woszczyka do przewodniczących Komisji Gospodarki Narodowej i Komisji Środowiska w Senacie RP TUTAJ

Paweł Średziński: Dlaczego energetyka oparta na węglu nie chce oddać energetyki w ręce obywateli, którzy produkowaliby czystą energię?

Tobiasz Adamczewski: W debacie nad rozwojem odnawialnych źródeł energii często przeciwstawia się interes energetyki zawodowej, konwencjonalnej opartej na węglu z interesem tajemniczych sił zewnętrznych, które nam chcą zaburzyć ład gospodarczy poprzez narzucanie Polsce czystej energetyki. Taka teza stawiana jest pomimo świadomości, obecnej również wśród ekologicznych organizacji pozarządowych, że Polska z dnia na dzień od węgla nie odejdzie.

Pomimo występujących różnic zdań temat energetyki prosumenckiej, czyli rozproszonej, lokalnej i dostępnej dla zwykłych ludzi, nie budził kontrowersji.

Zazwyczaj można było odnieść wrażenie konsensusu na sali. Mówiło się, że jest to dobry kierunek. Takie rozmowy toczyły się w salach w Pałacu Prezydenckim, podczas posiedzeń Komisji sejmowych, czy też podczas rozmów w korytarzach hoteli, gdzie odbywały się konferencje dotyczące energetyki.

Okazuje się jednak, że gdy widmo realnego wsparcia prosumenta przesuwa się ze strefy ciepłych słów i pobożnych życzeń w strefę tak bardzo namacalną, jaką jest ustawa o odnawialnych źródłach energii, coś zaczyna nie grać.

Czy obywatel, który chce produkować własną energię może liczyć na wsparcie świata polityki?

Pamiętam, gdy uczestnicząc w jednej z podkomisji sejmowych zajmujących się właśnie projektem ustawy o odnawialnych źródłach energii, zaprezentowałem posłom analizę ekonomiczną wskazującą, że bez systemu taryf gwarantowanych prosument (szczególnie ten mniej zamożny) nie ma szans na opłacalną produkcję energii elektrycznej.3 Że rozwiązania promowane w projekcie ustawy o OZE były niewystarczające. Wręczając raport jednemu z bardziej prominentnych członków Komisji otrzymałem krótką ripostę: „Przecież ma się nie opłacać!”

I wtedy zrozumiałem – tu wcale nie chodzi o to, że politycy nie rozumieją znaczenia słowa „prosument”, albo dlaczego tak ważne są taryfy gwarantowane, albo że próg opłacalności inwestycji w zaproponowanej wersji systemu net-metering w rządowym projekcie ustawy nie pomoże Polakom. Zrozumiałem, że chodzi o to, by prosumentom nie pozwolić się urodzić, bo zaszkodzą interesom status-quo.

Jednym zdaniem w szeregi decydentów, wkradł się strach przed oddaniem energetyki w ręce obywateli?

Strach przed prosumentem zawsze był w jakiś sposób widoczny w sponsorowanych artykułach dużych firm energetycznych, w dużych gazetach, portalach, czy nawet w reklamach telewizyjnych. Szczególnie mocno było widać tę obecność przed spotkaniem głów państw UE w październiku 2014, gdy ustalane były dalsze cele polityki klimatycznej.

Około 350 milionów złotych zostało wydanych na reklamy w postaci spotów i sponsoringu sportu tylko w roku 2012. I na tym się nie skończyło.4 A jednak cele klimatyczne zostały przyjęte, a poprawka prosumencka 16 stycznia br. została w Sejmie przegłosowana. Kampania anty-klimatyczna, anty-OZE, anty-prosumencka, która kosztowała tak wiele, się nie powiodła. Strach przed prosumentem rośnie.

Czy jest to strach uzasadniony?

Jest się czego „bać”, bo w końcu, po tylu latach Polski w UE, po tylu latach bycia stroną Konwencji Klimatycznej i jej Protkołu z Kioto i po tylu latach demokracji, w końcu Polacy poczują, czym jest demokracja energetyczna. I w końcu będą mieli szansę na produkowanie własnej energii – w przyszłości tańszej od tej, którą będą im „oferować” monopoliści.

I tak jak padały wcześniej duże nieefektywne, dotowane z publicznych pieniędzy firmy, które zapierały się rękami i nogami przed restrukturyzacją i zmianami – tak też padną te, które dzisiaj próbują kijem Wisłę zawracać i czarować rzeczywistość, wmawiając nam, że zmiany w kierunku unowocześnienia i zrównoważonego rozwoju, ich i Polski nie dotyczą.

Ale ten strach ma wielkie oczy?

Tak, strach ma wielkie oczy. Wielkimi też zdaniami jest pisany list Prezesa jednej z największych spółek energetycznych w Polsce, Polskiej Grupy Energetycznej, do Senatorów, gdzie próbuje strach branży energetycznej przed prosumentem obrócić przeciwko prosumentowi.

I straszy prosumentem, czytaj uniezależnionym od energetycznego monopolu obywatelem. Tym zwykłym Polakiem, który w końcu chce skorzystać z nowoczesności, demokracji i swojego nadal nowego obywatelstwa Unii Europejskiej.

Na sam koniec proponuję się przyjrzeć argumentom prezesa Polskiej Grupy Energetycznej i moim odpowiedziom.


1. Fragment listu Prezesa PGE do Senatu RP

Odpowiedź Tobiasza Adamczewskiego:

Nie ma pewności, czy ustawa o OZE wprowadzi drastyczne ograniczenia dla współspalania, ponieważ:

a) zostały wprowadzone wyjątki dla dedykowanej instalacji spalania wielopaliwowego (w wersji fluidalnej oraz z pułapem 20% biomasy w miksie)

b) zwykłe współspalanie nadal może być praktykowane do 2021r., przy czym wartość ich certyfikatów będzie zmniejszona o połowę (co najwyżej zmniejszy windfall profits);

c) nadal nie ma klarownej odpowiedzi ani od Urzędu Regulacji Energetyki ani od Ministerstwa Gospodarki ile GWh będzie produkowanych przez współspalanie łącznie (dedykowane, zwykłe, fluidalne)

Poprzez współspalanie korporacje energetyczne zarobiły już na czysto ponad 5 miliardów złotych – czyli dziesięć razy tyle (netto), co przewidziane wsparcie dla energetyki obywatelskiej do 2020 roku, po przyjęciu poprawki prosumenckiej.

Wytwarzanie energii przez współspalanie znacznie bardziej wpływało na sektor górniczy niż OZE w ubiegłych latach. Na przykład, w 2020r. mikro-OZE będzie produkowało ok. 1,3 TWh energii elektrycznej, gdy w samym 2012 r. współspalanie wyprodukowało 6,5 TWh (a w sumie w okresie 2005-2013 ok. 30 TWh). 

2. Fragment listu Prezesa PGE do Senatu RP

Odpowiedź Tobiasza Adamczewskiego:

PGE nie podaje jak bardzo drastyczny wpływ poprawka prosumencka będzie miała na zużycie węgla. Jeśli jednak porównać do zużycia przy produkcji energii elektrycznej w Opolu (0,42 Mg/MWh) i jeśli przyjąć, że mikro-OZE łącznie w latach 2016-2020 wygeneruje średnio ok. 1TWh rocznie, to znaczy, że rocznie zapobiegniemy konsumpcji ok. 420 tysięcy ton węgla kamiennego. Biorąc pod uwagę, że jest to ok. 0,5% rocznego wydobycia krajowego, nie jest to w żadnym wypadku spadek „drastyczny”.

Jeśli segment prosumencki rzeczywiście będzie się rozwijał dynamicznie, to między 2021 a 2030 rokiem może nawet zostać wyprodukowane 17 TWh z mikro-OZE. Oznaczałoby to uniknięcie wydobycia ok. 7 milionów ton węgla w całym tym okresie. Obecnie na zwałach leży jeszcze więcej.

Obecna sytuacja w górnictwie jest spowodowana przede wszystkim brakiem konkurencyjności polskiego węgla a nie brakiem rynku zbytu (który teoretycznie jest globalny i nie obejmuje tylko Polski).

Przewidywana produkcja 1,3 TWh z mikro-OZE w 2020 roku to niecały 1% rynku energii elektrycznej w Polsce4. Biorąc pod uwagę przyszłe wyłączenia starych bloków, rozwiązania prosumenckie wydają się być niezbędne. Rozwój energetyki obywatelskiej co najwyżej podważa realizację przyszłych inwestycji wielkoskalowych opartych na węglu brunatnym i kamiennym.

To, że inwestowanie w elektrownie węglowe nie ma sensu ekonomicznego podkreślał już wcześniej dr. Wilczyński, Zmierzch węgla kamiennego w Polsce, Prezes Kilian czy ostatnio nawet Bolesław Jankowski z Energsys, Wstępna ocena uzgodnień klimatycznych szczytu unijnego 23 października 2014 z perspektywy Polski.

3. Fragment listu Prezesa PGE do Senatu RP

Odpowiedź Tobiasza Adamczewskiego:

To dobrze, ponieważ np. w 2013 roku z Rosji sprowadziliśmy ponad 6 milionów ton węgla kamiennego. Energetyka obywatelska w oparciu o OZE uniezależni nas w pewnym stopniu od importu surowców energetycznych z Rosji.

4. Fragment listu Prezesa PGE do Senatu RP

Odpowiedź Tobiasza Adamczewskiego:

Straszenie wzrostem cen energii przez PGE przypomina histerię wywołaną przed przyjęciem pakietu klimatycznego do 2030 roku (np. klamstwakopacz.pl), które zostały zdementowane artykułem w natemat.pl. Jeśli jest to działanie celowo wprowadzające Senatorów i opinię publiczną w błąd, to wymaga publicznego skorygowania.

Po wprowadzeniu poprawki, wzrost cen energii na rynku detalicznym wyniesie ok. 0,2 grosza na kWh, albo ok. 35 gr. na miesięcznym rachunku przeciętnego Kowalskiego (tzw. odbiorcę końcowego).

Kwota 35 groszy miesięcznie w bardzo znikomy sposób będzie wpływała nawet na odbiorców najuboższych.

Rozwój OZE to jedyny sposób na ograniczenie wzrostu cen energii w przyszłości, co zostało mocno podkreślone w raporcie WWF.

Ta „wąska grupa” do 2020 roku to 200 tysięcy instalacji. Jeśli średnio na dom przypadną 3 osoby, to 600 tysięcy polskich obywateli skorzysta z poprawki prosumenckiej.4 Do roku 2030 może to już być kilka milionów rodzin.

5. Fragment listu Prezesa PGE do Senatu RP

Odpowiedź Tobiasza Adamczewskiego:

Wprowadzenie FiT pozwala na wyrównanie szans miedzy bardziej i mniej zamożnymi – ponieważ daje wiarygodność ubiegającym się o kredyt na własną instalację w oczach banku. Taryfy gwarantowane tym samym będą obniżać koszty kapitału (procenty na pożyczkach), co spowoduje, że mniej zamożnych będzie stać na ich spłacanie. Pozostawienie ustawy bez poprawki spowodowałoby, że tylko zamożnych, z odłożonymi 30 tysiącami złotych, byłoby stać kupić sobie instalację ponieważ nie mieliby kosztów kredytu. Nadal nie znaczy to jednak, że byłaby to inwestycja opłacalna

W Polsce jest ponad 5 milionów domków jednorodzinnych. Mieszkają w nich zarówno mniej jak i bardziej zamożni ludzie. Co do reszty – należy zadbać o to, by było łatwiej spółdzielniom mieszkaniowym inwestowanie w OZE, chociaż teoretycznie jest to już możliwe.

6. Fragment listu Prezesa PGE do Senatu RP

Odpowiedź Tobiasza Adamczewskiego:

Dysproporcja między cenami hurtowymi a cenami gwarantowanymi wynika z konieczności wsparcia sektora przyszłościowego, żeby w dalszych latach energia z odnawialnych źródeł była tańsza. Wartość wsparcia może ulec zmniejszeniu nawet o 30% brutto od pierwszego do drugiego roku. Bez inicjacji rynek nie ma jednak szans na rozwinięcie się.

Zobowiązania unijne (czyli również polskie) sięgają nie tylko do roku 2020 ale też do 2030 z perspektywą do 2050 roku. Osiągnięcie tych celów najniższym kosztem wymagać będzie inwestowania w perspektywie długoterminowej, w której właśnie rozwój dzisiaj droższych, a w przyszłości tańszych technologii ma większy sens ekonomiczny niż spalanie importowanej biomasy z węglem w ramach współspalania.

7. Fragment listu Prezesa PGE do Senatu RP

Odpowiedź Tobiasza Adamczewskiego:

Bezpośrednia odpowiedź Prezesa IEO na wykorzystywanie w sposób niewłaściwy ich danych: „PGE powołując się na Instytut Energetyki Odnawialnej (IEO) twierdzi, że wysokości taryf początkowych dla instalacji o mocy 3 kW (0,75 zł/kWh) są za wysokie, bo IEO w swojej analizie z 2013 roku dla MG, wskazał na cenę 0,6 zł/kWh jako właściwą. Ale nie raczy zauważyć, że koszt 0,6 z/kWh był podany jako średni dla instalacji o mocy 100-1000 kW, a nie 3 kW. Tymczasem analizy IEO z 2012 roku podawały, w innej ekspertyzie dla MG – link do strony IEO, że wtedy koszt energii ze źródeł fotowoltaicznych w Polsce o mocach 1-100 kW wynosił jeszcze 1,1 zł/kW…. „

W 2011 roku średnia cena zielonego certyfikatu wynosiła 282 złote, a cena hurtowa energii elektrycznej 199 za MWh, co dawało w sumie 481 zł/MWh takim koncernom jak PGE za współspalanie. W roku 2017 energia z PV może być odbierana od prosumentów za 530 zł/MWh. W 2018 już za 420 zł/MWh. Czyli mniej niż za współspalanie z 2011 roku. Jeśli PGE tak się troszczy o nadmiarowość wsparcia i ceny dla zwykłych Kowalskich to dlaczego z roku na rok wnioskuje o podwyżki cen do URE oraz dlaczego nie oddało nadmiernego wsparcia na współspalanie swoim klientom?

8. Fragment listu Prezesa PGE do Senatu RP

Odpowiedź Tobiasza Adamczewskiego:

Nie można też zapomnieć, że Polska jest w Unii Europejskiej, gdzie specjalnie odchodzi się od dotowania energetyki konwencjonalnej na rzecz odnawialnych źródeł energii i efektywności energetycznej ponieważ mamy tzw. politykę klimatyczną.

Większą stabilność i przewidywalność mają np. Niemcy, gdzie zdecydowanie więcej zainstalowanej jest mocy uzależnionej od pogody.

Koszty eksploatacji nie zawierają w obliczeniach PGE kosztów zewnętrznych – a powinny, ponieważ wówczas okazuje się, że energia z węgla jest dużo droższa niż wskazują zwykłe obliczenia LCOE.

9. Fragment listu Prezesa PGE do Senatu RP

Odpowiedź Tobiasza Adamczewskiego:

Niezrozumiałym działaniem jest inwestowanie w nowe bloki w Opolu, Turowie, Kozienicach, Jaworznie czy odkrywki w m.in. w Gubinie.

10. Fragment listu Prezesa PGE do Senatu RP

Odpowiedź Tobiasza Adamczewskiego:

W koszcie LCOE instalacji mikro PV od ok. 40% do 20% kosztów to te nie związane bezpośrednio z zakupem urządzeń. W czasie, gdy tanieć będą moduły, coraz większe nakłady, proporcjonalnie, będą wydatkowane właśnie na rzecz instalacji i eksploatacji – koszty ponoszone na rzecz polskich firm.

Wsparcie taryfami gwarantowanymi mikro-energetykę to szansa na rozwój rodzimych firm, również produkujących urządzenia. 



Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej