więcej


Energetyka

Gaz łupkowy na razie nie wywoła rewolucji w Europie (9258)

2010-06-17

Drukuj
Gaz łupkowy jeszcze nie jest w stanie zmieniać reguł gry w Europie tak, jak ma to miejsce w Stanach Zjednoczonych, gdzie zaspokaja on około 50% zapotrzebowania na gaz. Do takiego wniosku doszli eksperci podczas odbywającego się 7 czerwca spotkania w Brukseli.
Niedawno opracowana technologia wydobycia gazu łupkowego sprawiła, że Stany Zjednoczone stały się samowystarczalne, a nawet zaczęły mieć wpływ na światowe ceny gazu.

W swoich ostatnich wypowiedziach urzędnicy Gazpromu pogardzili gazem łupkowym i powoływali się na opinie o możliwym negatywnym oddziaływaniu rozwoju technologii jego wydobycia na środowisko.

Specjaliści dostrzegają strategiczne znaczenie rozwoju technologii produkcji gazu łupkowego w Europie w zmniejszeniu zależności od gazu importowanego z Rosji. Niektórzy zauważają, że rozwój tej technologii ma jeszcze większe znaczenie dla Ukrainy, która nie ma własnych zasobów gazu, ale jest bogata w węgiel.

Gaz łupkowy stanowi jedną z trzech form wydobywanego gazu. Metan, towarzyszący złożom węgla kamiennego, jest naturalną formą gazu ziemnego. Gaz łupkowy wydobywa się ze złóż piaskowca.

Aby przedstawić możliwe skutki rozwoju wydobycia gazu łupkowego w Europie, Don Gauthier z amerykańskiego „Geological Survey” powiedział, że na obszarze wielkości Beneluksu musiałoby powstać do 6000 studni – takie postępowanie spotkałoby się z protestami ze strony ekologów.

Przemawiając na konferencji zorganizowanej przez francuski Instytut Stosunków Zagranicznych, Gauthier wyjaśnił, że powodem takiego zainteresowania gazem niekonwencjonalnym jest fakt, że w przeciwieństwie do gazu ziemnego potrzebuje on wielu odwiertów, w tym prowadzonych w poziomie. Konwencjonalny gaz kosztuje mniej, ponieważ jest pobierany w znacznie większych ilościach z niewielu odwiertów pionowych.

Powołując się na doświadczenia Amerykanów, Gauthier wyjaśnił, że operatorzy muszą porozumieć się z właścicielami gruntów. Było to łatwe zadanie w Teksasie, ale znacznie trudniejsze w rejonie Nowego Jorku, gdzie, jak się wyraził, przeprowadzono "wiele debat" w sprawie wody. Jeden z prelegentów powiedział, że Europa jest zaludniona gęściej niż USA i posiada bardziej rozbudowaną infrastrukturę.

Problemem dla ekologów jest sposób pozyskiwania gazu łupkowego. Proces ten wymaga dodawania środków chemicznych do wody w celu ułatwienia procesu pękania, które uwalnia gaz. Płyny mające ułatwiać uwalnianie gazu uwięzionego pomiędzy warstwami łupków są opracowywane przez przedsiębiorstwa w zależności od właściwości geologicznych danego miejsca wydobycia. Szeroki wachlarz typów skał oznacza, że środki chemiczne opracowane w USA będą miały niewielkie zastosowanie w innych krajach.

Kraje, w których zakłada się istnienie gazu łupkowego, to Niemcy, Polska, Szwecja, Francja, Austria, Węgry i Wielka Brytania.

Polska w centrum uwagi


Konferencja skoncentrowała się na rozwoju produkcji gazu łupkowego w Polsce – państwu, które wykorzystuje węgiel jako dominujące źródło energii i musi podjąć ogromny wysiłek w celu poprawy swoich źródeł energii i redukcji emisji CO2.

Ewa Zalewska, dyrektor Departamentu Geologii i Koncesji Geologicznych Ministerstwa Środowiska, przyznała, że Warszawa żywi duże nadzieje na rozwój technologii gazu łupkowego i opisała ją jako "gorączkę złota XXI wieku".

W latach 2007-2010 Polska udzieliła 58 koncesji amerykańskim gigantom, takim jak Exxon Mobil i ConocoPhillips, na rozwój wydobycia gazu łupkowego. Na specjalnej mapie Ewa Zalewska ukazała obszar Polski, na którym można znaleźć gaz łupkowy. Ciągnie się on od Morza Bałtyckiego przez cały kraj, aż do jego południowo-wschodniej części.

Według szacunków rezerwy polskiego gazu łupkowego wynoszą od 1,4 do 3 bln m3 gazu – ilość ta wystarczy do zaspokojenia potrzeb kraju na następne 100-200 lat, powiedziała Zalewska. Dodała jednak szybko, że nie ma na to jeszcze wystarczających dowodów.

Ujawniła, że w Polsce jeszcze nie udokumentowano złóż gazu łupkowego. Pierwsze dane szacunkowe będą znane za 4-5 lat, potencjalna produkcja gazu będzie mogła ruszyć za 10 do 15 lat.

Hans Van Der Loo z Royal Dutch Schell zgodził się, że niekonwencjonalne rezerwy gazu w Europie muszą być udowodnione i ostrzegł, że mogą nie odnieść sukcesu komercyjnego. Ostrzegł także, że niektóre firmy mogą upaść i stracić zainwestowane w nie pieniądze.

źródło: EurActiv

Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej