więcej


Energetyka

Europejska unia energetyczna – tak, ale jaka? (17024)

2014-04-04

Drukuj
galeria

W ostatni weekend marca, podczas wizyty na Śląsku premier Donald Tusk przedstawił sześć filarów polskiego projektu Europejskiej Unii Energetycznej. Wkrótce zaprezentuje go w Brukseli. Czy polityka energetyczno-klimatyczna Unii Europejskiej rzeczywiście mogłaby wyglądać tak, jak widzi to szef polskiego rządu?

– Europa musi być coraz bardziej solidarna w zakresie energetyki – mówił premier w Tychach, podczas uroczystości wmurowania aktu erekcyjnego pod budowę zasilanego węglem bloku w tamtejszej elektrociepłowni. W związku niepewności dotyczącą gazu z Rosji oraz możliwego wzrostu jego cen premier zapowiedział, że będzie apelował w Brukseli o stworzenie skutecznego mechanizmu solidarności gazowej na wypadek kryzysów dostaw. Będzie również wnosił o zwiększenie finansowania przed Unię Europejską budowy infrastruktury zapewniającej solidarność energetyczną, szczególnie na wschodzie wspólnoty – nawet do 75% wartości projektów.

Trzecim postulatem polskiego rządu są wspólne zakupy energii. – Opracowaliśmy kilka pomysłów, które mogą uczynić z Europy jednorodnego, potężnego zamawiającego, dzięki czemu państwa, które dostarczają energię do Europy, nie będą mogły dyktować warunków w taki sposób, w jaki to do tej pory robiły – powiedział premier.

Najciekawszym punktem projektu europejskiej unii energetycznej wydaje się jednak być "rehabilitacja węgla jako źródła energii". Co polski premier dokładnie ma na myśli, nie wiadomo. W kraju, którego sektor energetyczny zdominowany jest przed węgiel kamienny i brunatny i w którym w 2012 roku ponad 88,5% energii elektrycznej brutto pochodziło ze spalania węgla1, trudno jest bowiem mówić o konieczności rehabilitacji tego surowca. Jedno jest pewne, trudno sobie wyobrazić lepsze miejsce na ogłoszenie odrodzenia węgla niż rozpoczęcie budowy bloku węglowego w tyskiej elektrociepłowni, który już w 2016 roku dzięki jego spalaniu będzie wytwarzać 86 MW ciepła i 50 MW energii elektrycznej.

Ostatnimi filarami europejskiej unii energetycznej zaproponowanej przez Donalda Tuska są wydobycie gazu łupkowego oraz radykalna dywersyfikacja dostaw gazu do Unii Europejskiej. Eksperci tłumaczą, że chodzi głównie o ograniczenie importu z Rosji i rozpoczęcie importu gazu wydobywanego z łupków w Stanach Zjednoczonych. Amerykanie tymczasem wydają się nie być chętni do dzielenia się swoim gazem. Najbardziej optymistyczne scenariusze zakładają pierwsze dostawy zza Oceanu Atlantyckiego do Europy dopiero w 2016 roku, jednak i ta data nie jest wcale taka pewna.

Europa już nie stawia na węgiel

Podczas spotkania w Tychach premier Tusk przypomniał, że Unia Europejska rozpoczęła się właśnie od wspólnoty węgla i stali. – Polska od wielu lat pokazuje, że węgiel może stanowić gwarancję bezpieczeństwa energetycznego. Może on być także jedną z gwarancji bezpieczeństwa energetycznego dla całej Europy – przekonywał.

Problem jednak w tym, że Europejska Wspólnota Węgla i Stali powstała ponad 60 lat temu, w zupełnie innych warunkach geopolitycznych oraz gospodarczych i formalnie zakończyła działalność 12 lat temu wraz z wygaśnięciem ważności traktatu paryskiego. Wyzwania stojące dziś przed Europą są inne niż na początku lat 50. XX w. – Złośliwi w Parlamencie Europejskim mówią, że Polska jest mamutem węglowym – mówił kilka tygodni dr Andrzej Kassenberg, prezes Instytutu na rzecz Ekorozwoju, w wywiadzie dla agencji informacyjnej Newseria.

Wiele rządów innych państw zdążyło już zauważyć, że czas tanich, konwencjonalnych surowców energetycznych – w tym węgla – kończy się, a świat wkracza w epokę silnej konkurencji o wyczerpujące się zasoby. „Dlatego postanowiły zmienić swój mix energetyczny, tak aby dostosować go do nowych, globalnych warunków gospodarczych" – czytamy na stronie projektu Warszawskiego Instytutu Studiów Ekonomicznych i Instytutu na rzecz Ekorozwoju "Niskoemisyjna Polska 2050".

Zbigniew Karaczun w publikacji "Polska 2050 – na węglowych rozstajach" podaje przykłady Wielkiej Brytanii oraz Danii. W tych krajach „impulsem zmian było dążenie do zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego: wspieranie efektywności energetycznej i rozwój źródeł energii, opartych na wykorzystaniu lokalnych, odnawialnych zasobów".

Wielka Brytania i Dania nie są odosobnione w Unii Europejskiej. Europejscy politycy nie zapominają o bezpieczeństwie dostaw energii w Europie, aczkolwiek rozumieją je inaczej niż szef polskiego rządu. Europejska unia energetyczna zaproponowana przez Donalda Tuska w minionym tygodniu zdaje się być skazana na niepowodzenie.

– Nie można budować polityki Polski, nie licząc się ze skutkami klimatycznymi. Jesteśmy za solidarnością energetyczną, nie jesteśmy za solidarnością klimatyczną, a jak pokazał ostatni raport IPCC, skutki dla całego świata, w tym Polski, będą coraz bardziej poważne. Bieżące cele wyborcze nie mogą przesłaniać potrzeby budowania Państwa innowacyjnego i nowoczesnego na miarę połowy XXI w. Niestety takiej dalekosiężnej strategii rząd nie posiada, a propozycja Niskoemisyjnej Polski 2050 jest konkretną zachętą do dyskusji. Niestety brak takiej debaty w Polsce. – mówi dr Andrzej Kassenberg w rozmowie z portalem ChronmyKlimat.pl.

Odchodzenie od węgla ogromną szansą dla Polski

Jak udowodniają eksperci Niskoemisyjnej Polski 2050, rezygnacja z paliw kopalnych przyniesienie korzyści nie tylko dla klimatu, lecz także dla gospodarki. Jeśli Polska nadal uparcie obstawać będzie przy paliwach kopalnych, może przegapić swoją wielką szansę.

Odejście od spalania węgla to szansa na modernizację polskiej gospodarki. Ograniczenie emisji CO2 dzięki ograniczaniu jego spalania to równocześnie możliwość przekształcenia Polski w kraj bardziej konkurencyjny, wysoko rozwinięty i zamożny, a przy tym odpowiedzialny i dbający o środowisko.

Premier Donald Tusk ma rację w jednym: – Energia stała się strategicznym wyzwaniem dla Polski i dla Europy – mówił w Tychach. Podczas wystąpienia podkreślał, że Europa musi być coraz bardziej solidarna w zakresie energetyki. Problem w tym, że większość państw członkowskich Unii Europejskiej od jakiegoś już czasu realizuje inną politykę energetyczną niż ta zaproponowana przez polski rząd. Jeśli Polska upierać się będzie przy swoim, zapewne nadal będzie nazywana mamutem. Biorąc pod uwagę, jak skończyły mamuty, nie wróży to dobrze ani polskiej energetyce, ani polskiej gospodarce.

 

Przypisy:
1. Raport roczny z funkcjonowania krajowego systemu energetycznego (KSE) za rok 2012:www.pse.pl/index.php?dzid=180&did=1364 (dostęp 3.04.2014 r.).


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej