więcej


Energetyka

Co dla Niemiec oznacza rezygnacja z atomu? (12786)

2011-06-17

Drukuj

img style='float:left; margin: 0 6px 6px 0;'Z dokonującej się w Niemczech transformacji energetyki warto wyciągnąć wnioski. Zwłaszcza w obliczu koniecznych zmian w strukturze energetyki w Polsce.

Niemiecki rząd zapowiedział wycofanie się z produkcji energii atomowej do 2022 roku. Oznacza to, że niemiecka energetyka ma 10 lat na zredukowanie obecnego udziału atomu w produkcji energii elektrycznej z obecnych 23% do 0.

W tym samym czasie udział OZE w produkcji energii u naszych zachodnich sąsiadów ma wzrosnąć z obecnych 17% do 35%. Jakkolwiek energetyka odnawialna nie pokryje strat w mocach po wyłączeniu wszystkich elektrowni atomowych, a Niemcy będą musieli budować elektrownie gazowe czy efektywne elektrownie węglowe, OZE na koniec obecnej dekady będzie bardzo ważną częścią energetyki zasilającej największą gospodarkę Europy.

Wiele wskazuje także, iż zastępowanie mocy kreowanych do tej pory przez energetykę atomową utoruje drogę rozwojowi energetyki bazującej na spalaniu biomasy. To drastycznie zwiększy popyt na biomasę, która już teraz trafia do europejskich elektrowni aż z USA czy Brazylii.

Konieczność wycofania się z atomu to przede wszystkim problem niemieckich koncernów energetycznych. RWE, EnBW czy E.on, który produkuje 40% energii z atomu, będą musiały, obok OZE, inwestować także w energetykę węglową. A to, zgodnie z wymogami unijnej polityki klimatycznej, wiąże się z karami za nadmięrną emisję CO2. Bez uruchamiania dodatkowych mocy w instalacjach węglowych Niemcy i tak będą musieli płacić, począwszy od 2013 roku, kary w wysokości 4,2 mld euro rocznie – zgodnie z wyliczeniami Uwe Lepricha z Uniwersytetu w Saarbrucken.

Ponadto, w ubiegłym roku rząd Angeli Merkel w ramach budżetowego pakietu oszczędnościowego wprowadził tzw. podatek paliwowy, którego koszt to dla operatorów niemieckich elektrowni atomowych w sumie 2,3 mld euro rocznie do 2016 roku. Wraz z planowanym zamknięciem 8 z 17 instalacji tego rodzaju obciążenie to spadnie do kwoty 1,6 mld euro/rok.

Jedocześnie, według szacunków Wolfganga Pfaffenbergera z Uniwersytetu w Bremie, tegoroczne zamknięcie 8 elektrowni atomowych to dla koncernów energetycznych strata przychodów przynajmniej na poziomie 3 mld euro rocznie. Wszystkie 17 niemieckich elektrowni atomowych generuje roczne 4 mld euro zysku.

Nienajlepsze perspektywy niemieckich potentatów energetycznych już teraz widoczne są na giełdzie. Akcje E.on i RWE spadły od marca o ponad 20%.

Ostatnie decyzje Berlina obciążające rodzimych prodentów energii mogą zaprowadzić obie strony do sądu. RWE już teraz zapowiada posądzenie niemieckiego rządu w sprawie odszkodowania za nałożenie podatku paliwowego. Zdaniem firmy, nałożenie podatku i decyzje w sprawie atomu to dla niej straty liczone w dziesiątkach miliardów euro.

Rezygnacja niemieckiego rządu z energetyki atomowej toruje drogę energetyce odnawialnej. Niemcy już teraz są globalnym liderem w zakresie produkcji energii elektrycznej ze Słońca, biogazu, a w przypadku generowania energii z wiatru ustępują tylko Chinom i USA.

Ostatnie wypowiedzi i decyzje niemieckich polityków wskazują zwłaszcza na chęć rozwijania energetyki wiatrowej typu offshore. Niemcy już testują możliwość produkcji energii na należacych do nich wodach Morza Północnego i Bałtyku, a niemieccy producenci elektrowni wiatrowych przygotowują nowe, potężne modele turbin przeznaczone specjalnie do pracy na morzu.

Dzięki kreowaniu warunków do rozwoju rodzimego rynku OZE, Niemcy tworzą nowe, silne gałęzie przymysłu, dzięki czemu są na dobrej drodze do utrzymania w przyszłości dominującej pozycji swojej gospodarki i czołowego eksportera nowoczesnych technologii.


źródło: Gram w Zielone
www.gramwzielone.pl

Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej