więcej


Energetyka

Co dalej, gdy zabraknie ropy? (9203)

2011-01-05

Drukuj
img style='float:left; margin: 0 6px 6px 0;'W nowy rok wchodzimy z niepokojem. Każdy następny nieuchronnie przybliża nas do momentu, kiedy ropa się skończy. Co wtedy? Jak będzie wyglądał świat i globalna gospodarka, kiedy zabraknie tego surowca? Jeżeli nie zdążymy przestawić się na inne źródła energii, już za kilka, kilkanaście lat możemy się o tym brutalnie przekonać. 
Wyciek ropy w Zatoce Meksykańskiej był niewątpliwie największą katastrofą ekologiczną w ubiegłym roku, a także jedną z największych w historii. Na skutek wybuchu 20 kwietnia 2010 roku na platformie wiertniczej Deepwater Horizon należącej do koncernu BP w ciągu kilku miesięcy do wód zatoki wyciekło niemal 5 mln baryłek ropy. Dno morskie pokryte grubą warstwą osadu powoli zamiera. Administracja USA domaga się od koncernu wypłaty odszkodowań za straty spowodowane wyciekiem, lecz jego skutki będą odczuwalne jeszcze przez wiele lat.

Takie katastrofy nie zdarzają się codziennie, ale powinny stanowić wystarczający impuls do rozpoczęcia dyskusji nad konkurencyjnością i opłacalnością pozyskiwania paliw kopalnych. Niektórzy uznają, że jest to za mało. Istnieje jednak jeszcze jeden powód, wobec którego nie sposób przejść obojętnie: zasoby ropy kończą się szybciej, niż przypuszczano i niedługo może jej już nie być.

Teoria Peak Oil opracowana przez geofizyka Mariona Hubberta głosi, że za kilka, kilkanaście lat osiągniemy szczyt wydobycia ropy naftowej. Już 54 z 65 państw – producentów znajduje się w tej fazie. Od tego momentu produkcja surowca zacznie spadać, więc jego cena będzie rosnąć. Przy wzroście kosztów wydobycia wzrośnie jednocześnie popyt na ropę, ponieważ przybędzie samochodów. W konsekwencji surowiec ten będzie tak drogi, że stanie się dobrem jedynie dla wybranych. Cywilizacja w obecnej formie przestanie istnieć. Nie nastąpi to jednak z dnia na dzień, spadek będzie najpierw powolny, ale z czasem, niczym efekt kuli śniegowej, znacznie przyśpieszy.

Bez ropy, która napędza całą światową gospodarkę, a nie posiada równie efektywnych zamienników. czeka nas potężny kryzys. Prawdopodobnie kilkanaście lat po Peak Oil nastąpi szczyt wydobycia gazu. Te dwa surowce mogą zostać zastąpione węglem, lecz nie na długo. Już teraz jego zasoby szacowane są na 150 lat, a jeśli przejmie on rolę podstawowego surowca, to skończy się znacznie wcześniej, już po 40 latach. Sprawia to, że rynek jest bardzo wrażliwy na spadek podaży ropy – jej ograniczenie może nawet kilkukrotnie zwiększyć cenę baryłki. Kiedy kilka lat temu gospodarki USA i Europy nagle przyspieszyły, koszt jednej baryłki osiągnął i wkrótce potem przekroczył granicę 100 dolarów. Rekordowa dotychczasowa kwota to 145 dolarów. Jeżeli dojdzie do Peak Oli, to według ekonomisty Jeffa Rubina cena 225 dolarów za baryłkę nie będzie niczym niezwykłym.

Szczyt wydobycia dotyczy taniej ropy, łatwo dostępnej. W następnej kolejności trzeba będzie sięgnąć po położone głębiej zasoby, w niekorzystnych lokalizacjach, trudne do eksploatacji i przez to droższe. Część takiej ropy nie będzie nadawać się do wydobycia ze względu na energetyczną nieopłacalność inwestycji. Przygotowanie surowca do użytku zajmuje wiele etapów (m.in. odwiert, rafinacja, transport), a na każdym z nich ponoszony jest nakład energetyczny, zazwyczaj właśnie w postaci ropy. Różnicę pomiędzy energią potrzebną do przetworzenia danej ilości surowca, a energią uzyskaną z jego spalania oznacza wskaźnik EROEI (Energy Returned on Energy Invested). Niegdyś wynosił on 30, w latach 90-tych już tylko 5. Jeżeli EROEI będzie równy 1, dalsze wydobycie ropy z ekonomicznego punktu widzenia będzie bezcelowe, a sam surowiec nieopłacalny.

Istnieje wiele analiz podających różne daty nadejścia Peak Oil, ale wszystkie zgadzają się, że ropy zabraknie jeszcze przed rokiem 2020. Prognozy, wydłużające ten okres nawet do 50 lat, uwzględniają również zasoby w przypuszczanych, niepotwierdzonych jeszcze złożach. Jednak same założenia nie wystarczą, aby wyprodukować energię. Zawyżone dane mogą być wynikiem manipulacji koncernów naftowych, dla których utrzymanie tajemnicy w tej kwestii jest gwarantem zysków. Im więcej rezerw posiadają państwa OPEC, tym więcej surowca mają prawo sprzedać. Dlatego prześcigają się one w deklaracjach o wielkościach posiadanych złóż, co niekiedy wygląda jak licytacja. Jest to sytuacja bardzo niebezpieczna dla światowego rynku. Jeżeli gospodarka będzie bazować na sfingowanych wartościach, to nikt nie zdąży przygotować się na nadciągający kryzys. A wtedy świat czeka olbrzymi wstrząs energetyczny. Mocarstwa naftowe, takie jak Arabia Saudyjska czy Kuwejt, upadną. Kartki na paliwo, koniec geopolitycznych układów, przedkładanie interesów surowcowych nad demokrację, konflikty zbrojne i łamanie praw człowieka – to, co do niedawna było science fiction, niedługo może stać się rzeczywistością.

Pewne jest, że galopujący postęp cywilizacyjny wymaga stałego i pewnego źródła zasilania. Obecnie są nim w większości paliwa kopalne. Ich zasoby są na wyczerpaniu, więc nie da się zbudować na nich wieloletniego planu rozwoju gospodarki. Nie spełniają one również założeń rozwoju zrównoważonego, gdyż podczas spalania surowców kopalnych do atmosfery przedostają się ogromne ilości CO2. Jeżeli chcemy powstrzymać postępujące zmiany klimatu, należy radykalnie zredukować emisje gazów cieplarnianych. A to oznacza odejście od konwencjonalnych źródeł energii i udoskonalenie tych odnawialnych. Jest to jedyny sposób na utrzymanie gospodarki w czasach, kiedy ropy już nie będzie. I jedyny sposób na ochronę ziemskiego klimatu.


OB, ChronmyKlimat.pl

na podstawie: www.newsweek.pl, www.peakoil.pl

fot. Wikimedia Commons : Eksplozja platformy wiertniczej Deepwater Horizon
 

Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej