więcej


Energetyka

Bezpieczeństwo energetyczne V4: Atom i węgiel (20072)

EurActiv.pl
2017-03-21

Drukuj
galeria

Fot. fotolia

Państwa Grupy Wyszehradzkiej szukają sposobów na zapewnienie sobie bezpieczeństwa energetycznego przy jednoczesnym wypełnieniu unijnych zobowiązań klimatycznych. Część państw postrzega energię atomową jako idealne rozwiązanie.

Zgodnie z planem idealnym, miks energetyczny Unii Europejskiej powinien opierać się na wydajności energetycznej, źródłach odnawialnych i gazie ziemnym, który jest uważany za relatywnie czysty surowiec energetyczny — na tyle elastyczny, by rywalizować z energią słoneczną i wiatrową. Wydaje się więc ironią losu to, że elektrownie gazowe są dziś nieopłacalne, a wielu obwinia za to surowce odnawialne.

Tymczasem na Słowacji budowane są dwa nowe reaktory, Czesi zaś rozglądają się za potencjalnym producentem nowego reaktora dla siebie. Węgry zdobyły zgodę Brukseli na finansowaną przez Rosję rozbudowę elektrowni jądrowej w Paks.

W polskiej debacie publicznej plan budowy elektrowni jądrowej obecny jest od dawna. Sama decyzja odsuwana jest jednak w czasie. Minister energii Krzysztof Tchórzewski wyraził ostatnio nadzieję, że prace konstrukcyjne ruszą "w ciągu nadchodzących dwóch lat". Zobaczymy.

Węgry: Jedno słowo – Paks

Budowa dwóch nowych reaktorów w elektrowni jądrowej w Paks stanowi punkt kluczowy strategii energetycznej rządu Viktora Orbána.

Węgry obecnie pokrywają 70 proc. swojego zapotrzebowania na energię z importu. Dla rządu najprostszym sposobem na zaradzenie tej sytuacji jest rozbudowa jedynej w kraju elektrowni jądrowej w Paks, wbrew obawom, że zwiększy to zależność energetyczną od Rosji.

András Aradszki, sekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju Narodowego, uważa, że stabilne źródła energii niezależne od warunków pogodowych są potrzebne, jako że w przypadku ich braku zagrożona będzie zdolność dostarczania na Węgry energii w satysfakcjonującej odbiorców cenie. Część ekspertów sądzi także, że energia jądrowa jeszcze przez wiele lat powinna być obecna w węgierskim miksie energetycznym jako sposób na jego dywersyfikację.

Europoseł Benedek Jávor (Zieloni) zwraca uwagę, że Węgry w 60 proc. zależą energetycznie od Rosji. Dlatego krytykuje starania Fideszu by rozbudować elektrownię dzięki rosyjskiej pożyczce, przez rosyjską firmę, za pomocą rosyjskiej technologii i w oparciu o importowane paliwo rosyjskie.

Ten rząd nie poczynił żadnych znaczących starań, by przedstawić alternatywę dla dwóch nowych reaktorów, mimo że według szacunków skupienie się na energii ze źródeł odnawialnych i poprawie wydajności energetycznej byłoby o 30 proc. tańsze od rozbudowy Paks – stwierdził europoseł.

Węgierski rząd nigdy jednak nie był entuzjastycznie nastawiony do energii ze źródeł odnawialnych. – Rząd Orbána nałożył nawet specjalne podatki na inwestycje związane z wykorzystaniem energii słonecznej i uczynił budowę wiatraków kompletnie niemożliwą. To bezprecedensowe podejście, które otwarcie idzie wbrew europejskiej polityce energetycznej i światowym trendom energetycznym – powiedziała przewodnicząca Klubu Energetycznego Ada Ámon.

Komisja Europejska zgłosiła zastrzeżenia związane z wartą 12,5 mld euro inwestycją w Paks, w tym brak odpowiedniego przetargu i niezgodną z prawem pomoc publiczną. Ostatecznie jednak KE przyjęła węgierskie argumenty i dała zielone światło na projekt, przy postawieniu pewnych warunków.

Zgodnie z najnowszymi sondażami, 43 proc. Węgrów jest przeciwnych rozbudowie. 23 proc. nie ma zdania na ten temat.

Polityka energetyczna, a zwłaszcza unia energetyczna, stały się jednym ze stałych źródeł konfliktu między Brukselą a Budapesztem. Viktor Orbán sądzi, że UE chce zakazać cięć kosztów energii elektrycznej poprzez przepisy dotyczące rynku energii elektrycznej z pakietu zimowego.

Komisja Europejska ma jednak problem nie z samymi cięciami, a z tym, że rząd ustala ceny prądu w dekretach, których korzyści odczuwają wyłącznie gospodarstwa domowe. Fidesz chce utrzymać możliwość wydawania takich dekretów, by, jak tłumaczy dziennikarz Gábor Stier, używać ich jako sposobu na zdobywanie poparcia wyborców. Właśnie cięcia ceny za prąd były jednym z przewodnich haseł kampanii wyborczej Fideszu w wyborach w 2014 r.

Z kolei sposób rozbudowy elektrowni w Paks Stier tłumaczy chęcią zdobycia korzystnej pozycji w negocjacjach z Rosją. Jako jeden z przejawów tej postawy dziennikarz wymienia niedawne przedłużenie długoterminowego kontraktu na dostawy gazu ziemnego.

Ámon nie zgadza się z takim podejściem. Według niej, rozbudowa tylko zwiększy zależność energetyczną Węgier od Rosji, a częściowo utajniona umowa na rozbudowę Paks podporządkowuje Węgry Rosji nie tylko energetycznie, ale również politycznie.

Słowacja: Czempion atomu

Niewielu na Słowacji sądzi, że energia jądrowa nie będzie istotnym elementem krajowego miksu energetycznego w nadchodzących dziesięcioleciach. W 2015 r. stanowiła 58 proc. tego miksu, a po uruchomieniu przed końcem bieżącej dekady dwóch nowych reaktorów w Mochovcach, ten udział się tylko zwiększy.

Ekspert ds. energetyki w Slovak Foreign Policy Association (SFPA) Alexander Duleba sądzi, że bezpiecznie pracujące reaktory są kluczowe dla bezpieczeństwa energetycznego Słowacji, ale także dla niskich cen energii. – Energia produkowana w starych reaktorach jądrowych jest obecnie najtańsza – powiedział EurActiv.sk.

Duleba przewiduje jednak stopniowy wzrost udziału rozproszonej produkcji energii ze źródeł odnawialnych. Te źródła pokrywały w 2015 r. 23 proc. popytu na energię elektryczną, głównie za sprawą hydroenergetyki.

Energia jądrowa jest podstawą niskoemisyjnej produkcji energii, a z kolei źródła odnawialne odgrywają ważną rolę w wypełnianiu celów wynikających z członkostwa w UE, a także pomagają zapobiec globalnemu ociepleniu – tłumaczy słowackie Ministerstwo Gospodarki, kładąc szczególny nacisk na "bezpieczeństwo energetyczne" i "wydajność".

Rosnący udział energii ze źródeł odnawialnych jest celem dla Słowackiego Stowarzyszenia Branży Fotowoltaicznej (SAPI). – Duże, scentralizowane jednostki – w tym reaktory jądrowe – są echem przeszłości – powiedział EurActiv.sk Ján Karaba z SAPI.

Istnieje konsensus, że źródła odnawialne, jako krajowe źródło energii, przyczyniają się do poprawy bezpieczeństwa dostaw. Jednocześnie przeważa sceptyczna ocena subsydiowania OZE oraz obawy o ich wpływ na stabilność systemu energetycznego. Od 2013 r. operatorzy sieci przesyłowych odmawiają podłączania do sieci korzystających ze źródeł odnawialnych generatorów o mocy większej niż 10 kW.

Karol Galek, przedstawiciel opozycyjnej Partii Wolność i Solidarność (SaS) w parlamentarnej komisji gospodarczej oraz ekspert partii ds. energetyki uważa, że energia jądrowa będzie wciąż odgrywała dominującą rolę. Ale dodał, że "pozbawione subsydiów generowanie energii ze źródeł odnawialnych, które musi się dostosowywać do warunków lokalnych ma największy potencjał".

Zgodnie z oceną eksperta ds. energii Karela Hirmana "bezpieczeństwo energetyczne oznacza dostępność wystarczających ilości energii za uczciwą i przystępną cenę wtedy, kiedy są one potrzebne". Wymaga to takiego miksu energetycznego, który nie jest zagrożony nieprzewidywalnymi fluktuacjami. – Wykorzystanie energii ze źródeł odnawialnych musi przestrzegać ten warunek – powiedział EurActiv.sk Hirman.

Na Słowacji przyjęła się powszechnie opinia, że subsydia wypaczyły rynek energii elektrycznej, co z kolei osłabiło pozycję energii z gazu ziemnego. Ilustracją jest tu los elektrowni gazowej Malženice.

Po krótkim próbnym rozruchu, elektrownia musiała być zamknięta, jako że nie była w stanie produkować energii poniżej kosztów 70 euro za MWh, przy długoterminowej cenie rynkowej wynoszącej odrobinę powyżej 30 euro za MWh – tłumaczył Duleba.

Karaba sądzi, że wprowadzenie jakiegoś rodzaju mechanizmu mocowego byłoby tutaj dobrym rozwiązaniem. Na to liczy również dominujący w sektorze gazowym i rozszerzający swoją działalność w sektorze energetycznym Slovenský plynárenský priemysel (SPP).

Firma powitała z radością wprowadzenie w pakiecie zimowym limitów emisji dwutlenku węgla jako kryterium przy stosowaniu mechanizmu mocowego. Chciałaby, by do tych limitów dołączono także "limity emisji innych szkodliwych substancji".

Na Słowacji funkcjonuje już za to inny rodzaj mechanizmu mocowego, czyli taryfy gwarantowane wprowadzone z myślą o elektrowni Nováky, zasilanej węglem brunatnym. Jest jednak mało prawdopodobne, że w najbliższej przyszłości energia z węgla (12 proc. w miksie) zostanie zastąpiona energią z gazu (6 proc. w miksie) – zwłaszcza, że opinia na temat gazu ziemnego została uszkodzona przez kryzys gazowy z 2009 r.

Obecnie Słowacja ma dużo lepiej zabezpieczone źródła dostaw gazu niż w 2009 r. – stwierdził Duleba, dodając jednak, że gaz jest dużo ważniejszy z punktu widzenia ciepłownictwa. – Ex aequo z Holandią, mamy najgęstszą sieć gazową w całej UE – podkreślił.

SPP zwróciło także uwagę, że sytuację gazu może znacząco poprawić podnoszenie wydajności energetycznej. Mimo ciągłej poprawy w tej dziedzinie, w 2015 r. Słowacja wciąż znajdowała się w niechlubnej czołówce pod względem intensywności zużycia energii, z wynikiem na poziomie 80 proc. ponad unijną średnią.

Czechy: Nic poza rynkiem

W swojej strategii energetycznej do roku 2040 Czechy liczą na zastępowanie przez energię jądrową węgla jako głównego źródła energii. Przez nadchodzące 23 lata jej udział w miksie energetycznym ma wzrosnąć z obecnych 33 proc. do 45-50 proc., co ma poprawić stabilność dostaw energii oraz pomóc krajowi wypełnić cele polityki klimatycznej.

Do 2037 r. powinien zacząć działać nowy reaktor w Dukovanach, a kolejny może do niego dołączyć później. Istnieją też plany rozbudowy elektrowni jądrowej w Temelínie.

Rząd jest już w kontakcie w z potencjalnymi dostawcami technologii, ale wciąż na drodze stoi jedna poważna przeszkoda: finansowanie. Model finansowania tego wartego 100 mld koron czeskich projektu wciąż jest niejasny, a premier Bohuslav Sobotka już poinformował, że nie ma woli zaoferowania gwarancji cenowych.

Tak jak w przypadku pozostałych państw europejskich, inwestycje w energetykę konwencjonalną uważane są za nieopłacalne. To z tego powodu czeskie Ministerstwo Przemysłu i Handlu uważa obecnie negocjowaną reformę rynku energii elektrycznej za kluczową.

"Wszystkim uczestnikom rynku należy zapewnić takie same warunki funkcjonowania" – czytamy w czeskim stanowisku negocjacyjnym, które podkreśla, że dotyczy to także aktywnych konsumentów i lokalnych wspólnot energetycznych.

Odnawialne źródła energii powinny odgrywać znaczącą rolę w przyszłym miksie energetycznym Czech. W 2040 r. mogą stanowić do 25 proc. wytwarzanej energii, zgodnie z krajową strategią. Jednak rząd pozostaje ostrożny w kwestii wspierania zielonej energii, na skutek złych doświadczeń z "boomem słonecznym" z lat 2009-2010.

Szybki rozwój generacji energii ze źródeł odnawialnych wywrócił rynek energii elektrycznej do góry nogami, całkowicie niszcząc tradycyjny cykl inwestycyjny w wielu państwach i regionach, w tym w Czechach i Europie Środkowej. Znacząco podwyższył też koszty utrzymania sieci przesyłowej – powiedział analityk czeskiej Konfederacji Przemysłu Václav Trejbal.

Z drugiej strony, obok wydajności energetycznej, źródła odnawialne postrzegane są jako sposób na poprawę bezpieczeństwa energetycznego. –  To są jedyne krajowe — w przeciwieństwie do ropy, gazu i atomu — źródła energii, które nam się nie kończą — w przeciwieństwie do węgla – stwierdził Karel Polanecký z NGO Friends of the Earth Czech Republic.

Jeżeli chodzi o bezpieczeństwo energetyczne, to zdecentralizowane systemu niezależne od dostaw paliwa jest najlepszym rozwiązaniem, jakie wymyśliliśmy. Systemy energetyczne oparte na źródłach odnawialnych mogłyby tak właśnie funkcjonować – tłumaczył Jan Osička z Uniwersytetu Masaryka w Brnie.

Dlaczego zatem zielona transformacja przebiega tak opornie? Według Osički nastąpiła tu zbieżność trzech czynników: niskie ceny pozwoleń na emisje w unijnym systemie handlu nimi (ETS), niska cena węgla oraz nadpodaż mocy.

Problem niskiej ceny pozwoleń na emisje mógłby, według Polanecký, być rozwiązany przez wprowadzenie podatku węglowego. – Tymczasem dzisiaj branża paliw kopalnych nie płaci odpowiednio za powodowane przez siebie szkody dla środowiska – dodał.

W przeciwieństwie do pozostałych państw, Czechy sprzeciwiają się wprowadzeniu mechanizmu mocowego.

– Powinien on być mechanizmem ostatniej szansy, uzasadnionym przez ocenę możliwości generacyjnych w regionie zgodnie ze zestandaryzowaną metodyką UE. Mechanizm mocowy powinien opierać się na rynku, a nie go wypaczać. Powinien być w nim także zawarty plan wycofywania się w celu usuwania problemów na rynku. Musi być także bardziej otwarty na działania transgraniczne – wyliczała wiceminister przemysłu i handlu Lenka Kovačovská na lutowym posiedzeniu Rady UE w konfiguracji ministrów ds. energii.

Jednym z teoretycznych pytań wciąż obecnych w debacie w Czechach jest to o możliwą rolę gazu ziemnego w generowaniu energii elektrycznej, być może nawet jako alternatywy dla energii atomowej.

Zgodnie z opinią zielonych NGOsów, które postulują także zmniejszenie zużycia gazu w ciepłownictwie, gaz ziemny mógłby stanowić dopełnienie dla odnawialnych źródeł energii w miksie energetycznym, jako że jest to elastyczne źródło i czystsze od węgla. Ocenę tę podziela wielu interesariuszy, ale wątpliwości budzi bezpieczeństwo dostaw.

Osička zapewnia, że nie ma o co się martwić. – Jesteśmy najlepiej przygotowanym krajem w Europie jeżeli chodzi o standard bezpieczeństwa dostaw N-1. W styczniu 2009 r. przetrwaliśmy 13-dniową przerwę w dostawach z głównego źródła, bez żadnych problemów. Od 2014 r. z sukcesami braliśmy udział w dostarczaniu Ukrainie gazu z Europy Zachodniej – podkreślił.

Trejbal sądzi, że gaz ma swoje miejsce w czeskim miksie energetycznym. – To także jedno z założeń czeskiej strategii energetycznej – powiedział. Ten dokument zakłada udział gazu w wytwarzaniu energii na poziomie od 5 do 15 proc.

Jednak Trejbal przytacza też przykład losu nowoczesnej gazowni w Počeradach, analogiczny do losu elektrowni w słowackich Malženicach. – Jeżeli ceny pozwoleń na emisje i ceny prądu nie będą wyższe niż do tej pory, nie będzie sensu inwestować w nowe bloki gazowe – stwierdził Trejbal. Zgodnie z jego opinią, krajowe rezerwy węgla stanowią obecnie bardziej opłacalną alternatywę niż reaktory jądrowe.

Polska: Węgiel (i atom?)

Polska pod względem źródeł energii jest bardzo tradycyjnym rynkiem. Większość energii elektrycznej pochodzi z paliw kopalnych, a zwłaszcza węgla. Jego pozycja jest dominująca i jest mało prawdopodobne, by miało się to zmienić w nadchodzących latach. Elektrownie zasilane węglem odpowiadają za wytwarzanie ponad 80 proc. energii elektrycznej w kraju.

I nie chodzi tu tylko o same elektrownie. Odpowiadają one, razem z kopalniami węgla, za miejsca pracy, dające rację bytu silnym związkom zawodowym. Związki zaś twardo sprzeciwiają się jakimkolwiek działaniom prowadzącym do zmniejszenia ich władzy. Jako że związkowcy to bardzo zorganizowana i zmotywowana grupa wyborców, to cieszą się mocną pozycją w polskiej polityce.

Polska także planuje dołączyć do państw korzystających z energii jądrowej. Zgodnie z pierwotnym projektem z 2014 r. pierwsza elektrownia miała zacząć funkcjonować w 2024 r., ale na skutek opóźnień najwcześniej, jeżeli w ogóle, jest to spodziewane w 2029 lub 2030 r.

Minister energii Krzysztof Tchórzewski podkreśla konieczność powstania takiej elektrowni i wyraził ostatnio nadzieję, że jej budowa będzie mogła się rozpocząć "w ciągu nadchodzących dwóch lat". Uzasadnia to koniecznością "ustabilizowania naszego miksu energetycznego", jako że kraj planuje w dalszym ciągu polegać na węglu.

Jeżeli chodzi o odnawialne źródła energii, to Polsce wykorzystuje obecnie głównie dwa: biomasę (ponad 80 proc. energii generowanej z OZE) oraz, w znacznie mniejszym stopniu, wiatr (10 proc.). Zgodnie z najnowszymi danymi Eurostatu, całkowity udział OZE w 2015 r. wynosił 11,8 proc. wobec celu 15 proc. w 2020 r.

Potencjał OZE miał zostać wzmocniony nowymi przepisami z 2015 r. Jednak zostały one skrytykowane przez grupy obywatelskie, jako że wraz z poprawkami z 2016 r. zmiany w prawie spowolniły przemiany rynkowe i nie wsparły rozwoju drobnego wytwórstwa energetycznego przez mieszkańców, rolników oraz małe i średnie przedsiębiorstwa — czyli tak zwanej gospodarki prosumenckiej.

Generowanie na małą skalę energii elektrycznej z odnawialnych źródeł powinno być podstawą rozwoju zdecentralizowanego sektora energetycznego w Polsce i sposobem na wypełnienie celów OZE na 2020 r., które obecnie nie wydają się możliwe do osiągnięcia – powiedział EurActiv.pl Grzegorz Wiśniewski, Prezes Zarządu EC BREC Instytut Energetyki Odnawialnej.

Przyznał, że biorąc pod uwagę rosnące upolitycznienie całego polskiego sektora energetycznego, ciężko jest prognozować rozwój rynku energii elektrycznej. – Jednak coraz więcej polityków wzywa o prawne wsparcie rozwoju energetyki prosumenckiej – stwierdził.

Bezpieczeństwo dostaw gazu jest z kolei sprawą bardziej skomplikowaną od dostaw węgla. Polska importuje prawie 75 proc. konsumowanego przez siebie gazu spoza kraju. Głównym źródłem dostaw jest Rosja – 70 proc. importowanego gazu Polska kupuje od Gazpromu.

Istnieje jednak kilka sposobów na zmianę sytuacji. Jak zauważył Robert Zajdler z Instytutu Sobieskiego, infrastruktura gazowa w Polsce w ostatnich latach była rozbudowywana. – Mamy teraz nowy gazoport w Świnoujściu oraz plany budowy Baltic Pipe, który połączy Polskę z Danią i Norwegią – stwierdził.

Gazoport w Świnoujściu, uruchomiony w 2015 r., może przyjąć do 5 mld m3 gazu rocznie, niecałą trzecią część polskiego zapotrzebowania. Polska ma długoterminową umowę na dostawy gazu z Katarem, ale wykorzystuje ona tylko trzecią część możliwości świnoujskiego terminalu i jest uzupełniana przez kontrakty spotowe, ostatnio z norweskim Statoilem.

Poza gazoportem, Polska inwestuje w połączenia gazowe z sąsiadami. – Mamy dobre połączenia z niemieckim rynkiem, który jest wystarczająco duży i płynny, by zapewnić nam bezpieczeństwo. Są także – istniejącą bądź planowane – połączenia z Czechami, Słowacją i Litwą, które jeszcze bardziej poprawią naszą sytuację – tłumaczył Zajdler.

Polska stara się wykorzystywać członkostwo w UE w celu poprawy bezpieczeństwa dostaw. Europoseł Jerzy Buzek i Donald Tusk, kiedy był jeszcze premierem, bardzo promowali zacieśnianie unii energetycznej.

Dzięki polskim działaniom, udało się przekonać UE, by skupić się bardziej na bezpieczeństwie energetycznym, w co wlicza się zacieśnianie współpracy między państwami członkowskimi, definicja odbiorców chronionych i plany zakupów grupowych, choć te ostatnie nie zostały zaimplementowane – powiedział Przemysław Zaleski, senior fellow z Fundacji Pułaskiego.

Źródło: EurActiv.pl

 


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią




Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej