więcej


Afryka potrzebuje rzetelnych działań (9100)

2010-10-28

Drukuj
img style='float:left; margin: 0 6px 6px 0;'Wydaje się, że kraje Afryki pozostawiono samym sobie. Naukowcy, zamiast prowadzić szczegółowe badania w terenie, wydają wielkie sumy pieniędzy na niekończące się zbieranie danych czy konferencje. Nie pomoże to rozwiązać narastających kryzysów wodnych i przygotować afrykańską ludność do kolejnych, nieuniknionych zmian. Afryka potrzebuje praktycznych rozwiązań.  
Anthony Nyong, kierownik Działu Środowiska i Ochrony Socjalnej w Afrykańskim Banku Rozwoju (AfDB) zarzuca naukowcom trwonienie czasu i funduszy m.in. na zbieranie danych o suszy. Według niego najważniejsze jest teraz przygotowanie praktycznego planu rozwoju dla społeczności lokalnych i całych regionów. Ludzie muszą wiedzieć, jak radzić sobie z klęskami żywiołowymi.

Ubogie afrykańskie kraje są stale nękane z jednej strony przez susze, z drugiej – przez powodzie. Niezwykle obfita pora deszczowa w tym roku w ciągu pięciu tygodni, na przełomie września i października, wywołała powodzie w 77 gminach Beninu i dotknęła 680 tys. osób. Deszczu spadło dwukrotnie więcej niż zazwyczaj. Zalane zostały tereny, które do tej pory uważano za nienarażone na powodzie. 

Tysiące ludzi straciło dach nad głową i dobytek swojego życia, wszędzie tworzą się wysypiska z wypłukanych przez wodę przedmiotów. Ścieki spływające do ujęć wody wywołały już 800 przypadków cholery, a ich liczba nadal rośnie. Do świeżej wody pitnej wiele osób nie ma dostępu i nadal mieszka w chatach częściowo zanurzonych w wodzie. Benin to jeden z najbiedniejszych krajów świata, niewiele osób objętych jest opieką medyczną. Rodzice na własną rękę leczą objawy choroby u dzieci, biorą kredyty na leki.

Mimo iż wielu Benińczyków twierdzi, że nigdy wcześniej nie widziało tyle wody, dla ościennych obserwatorów była to zwykła pora deszczowa, nie przykuwająca uwagi międzynarodowej opinii publicznej.

Po okresach intensywnych opadów następują długotrwałe susze. Ich częstotliwość i intensywność stale wzrasta – obszary, kiedyś narażone na suszę raz na 10-11 lat teraz doświadczają jej co 2 lub 3 lata. Zmiany te mocno dotykają pasterskie ludy nomadów, prowadzące koczowniczy tryb życia od tysięcy lat. Wędrują one przez półpustynne, ubogie niziny Etiopii i Kenii, które zajmują odpowiednio 60% i 80% powierzchni tych państw. Nomadzi przemierzają przez okrągły rok te niegościnne tereny w poszukiwaniu wody i miejsca na pastwiska dla swoich trzód.

Teraz przyszłość tych najstarszych afrykańskich plemion stoi pod znakiem zapytania. Temperatury wzrastają, a wody ubywa. Pasterze, aby przeżyć, muszą powiększać swój areał wędrówek. Ich terytoria zaczynają przecinać się z terytoriami innych grup nomadów, co prowadzi do poważnych starć o prawa do ziemi, giną niewinni ludzie. Jeden z urzędników ONZ powiedział, że walki te są „jednymi z pierwszych konfliktów wywołanych zmianami klimatu”. Sytuacja może się jeszcze pogorszyć. W Afryce Wschodniej od 1960 roku średnie temperatury wzrosły o 2°C. Wraz z ociepleniem klimatu coraz szybciej będzie postępowało pustynnienie pastwisk, których istnienie jest warunkiem przetrwania koczowniczych plemion. Ludom tym trzeba pomóc natychmiast – mówi wspólny raport ONZ i organizacji „Security in Mobility”.

Kryzysy narastają, lecz rządy nie śpieszą się z wdrażaniem planów adaptacyjnych. Projekty adaptacyjne dla krajów najsłabiej rozwiniętych nie są realizowane, gdyż nie włącza się ich do polityki rozwoju kraju. "Dopóki programy te nie będą opracowywane w konsultacji z ofiarami klęsk i dopóki nie będą włączone do planów narodowych, starania mające na celu dostosowania ich do potrzeb ludzi nigdy nie zakończą się sukcesem" – mówi Amadou Cham, dyrektor ds. planowania w Ministerstwie Planowania w Gambii.

Z kolei fundatorzy badań nad klimatem przeznaczają olbrzymie kwoty na naukowe seminaria. Stanowią one prawdziwy problem – 85% funduszy dla Afryki przeznaczonych na cele przystosowawcze trafiają do hoteli. „Kiedy rządy podejmą właściwe działania adaptacyjne, zamiast wspierać jedynie naukowe projekty?” – pyta Nyong. Naukowcy powinni wyjść z sal konferencyjnych i zacząć prowadzić szczegółowe badania w terenie. Do tej pory wszyscy ignorowali doświadczenie i tradycje przekazywane z pokolenia na pokolenie wśród tubylczej ludności. A mogą się one okazać cennym źródłem informacji przy tworzeniu projektów adaptacyjnych i mitygacyjnych działań. 

Nie należy jednak całkowicie odrzucać danych rocznikowych. Według Dicksona Nyariki z Uniwersytetu Południowo-Wschodniego w Kenii zbierane informacje stanowią dowód, że pojawiające w ostatnich latach ekstrema pogodowe nie są wynikiem naturalnych procesów, lecz szybko postępujących zmian klimatycznych. Również projekty pilotażowe mają duże znaczenie: „są ważne w obszarach, gdzie brak jest jasnych procedur lub informacja jest niedostępna" – uważa Nyariki.

Średnie koszty ekonomiczne spowodowane zmianami klimatycznymi w Afryce mogą wynieść 1,5-3% PKB rocznie w 2030 roku, czyli ok. 40 mld USD. Zgodnie z Milenijnymi Celami Rozwoju należy stworzyć globalne porozumienie, działające na rzecz rozwoju gospodarczego biednych państw, wyeliminowania ubóstwa i zmniejszenie odsetka osób bez trwałego dostępu do wody. ONZ rozpoczęło 10-letni program walki z pustynnieniem. Również Unia Europejska w ramach negocjacji klimatycznych dąży do stworzenia globalnego funduszu, który będzie przeznaczony na działania adaptacyjne w krajach rozwijających się. 

Rolnictwo afrykańskie jest uzależnione od opadów deszczu. Dlatego AfDB wspiera rolników i inwestuje w infrastrukturę, która pomoże przystosować się do nadchodzących zmian. Buduje nowe systemy nawadniania i magazynowania wody, inwestuje w edukację. W Somalii ludność dotkniętą wojnami i klęskami żywiołowymi aktywnie wspiera Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża (MKCK). Zapewnia on podstawowe artykuły gospodarstwa domowego i materiały do budowy tymczasowego schronienia.

Pilotażowy projekt MKCK pomógł 600 osobom zmodernizować 100 hektarów gruntów rolnych w regionie Bliskiego Shabelle. W zależności od potrzeb każde gospodarstwo zostało wyposażone w środki produkcji rolnej, takie jak nasiona, nawozy, pompy i narzędzia rolnicze.

Około 120 tys. ludzi z regionów Sool, Mudug i Galgaduud oraz 55 200 uchodźców na obrzeżach Mogadiszu otrzymało dwumiesięczne racje żywnościowe. 72 tys. poszkodowanych z regionu Juba, którzy w wyniku powodzi stracili swoje plony, otrzymało nasiona roślin, takich jak kukurydza i sorgo do hodowli na własne potrzeby oraz nasiona sezamu do wznowienia upraw. Z funduszy MKCK rozłożono 255 tys. worków z piaskiem na terenach nadrzecznych zagrożonych powodzią. MKCK wspiera również 14 poradni terapeutycznych ośrodków dożywiania, prowadzonych przez somalijski Czerwony Półksiężyc.

Pewne działania są już podejmowane, jednak to wciąż za mało. Według zobowiązań po COP15 w Kopenhadze bogate państwa mają przekazać krajom rozwijającym się 30 mld dolarów na pomoc w walce ze zmianami klimatycznymi w ramach tzw. ścieżki szybkiego startu. Do 2020 roku fundusz ten ma wzrosnąć do 100 mld dol. Niestety, kraje uprzemysłowione ociągają się z wypłacaniem tych pieniędzy. Jeżeli już teraz nie zostaną podjęte konkretne rozwiązania, to liczba osób narażonych na stres wodny wzrośnie do 300 mln w połowie tego wieku. Wrażliwość Afryki na zmiany klimatu musi zostać zmniejszona, a możliwe jest to jedynie dzięki globalnej współpracy na rzecz zwiększenia jej zdolności adaptacyjnej.

OB, ChronmyKlimat.pl

na podstawie: www.scidev.net, www.alertnet.org, e360.yale.edu, www.reliefweb.int

fot. www.sxc.hu
  

Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej