więcej


Publikacje

W cieplejszym klimacie czeka nas więcej chorób? (14258)

2012-04-27

Drukuj

azjatycki komar tygrysi  James Gathany wikiCieplejszy klimat dla jednych gatunków może oznaczać zagładę, a innym otwierać nowe perspektywy. Dzięki wyższym temperaturom owady mogą zawędrować na tereny do tej pory dla nich niegościnne. Wraz z nimi rozprzestrzenią się "gapowicze" – choroby zakaźne, które te zwierzęta przenoszą, takie jak malaria i wirus gorączki zachodniego Nilu.

Wiele mikrobów wywołujących choroby zakaźne potrzebuje do życia ciepłego i wilgotnego środowiska – takich, jakie zapewnia im strefa tropikalna. Rozprzestrzeniają się poprzez wektory zwierzęce: komary, muszki i kleszcze. Ocieplenie sprawić może, że owady żyjące w strefach tropikalnych oraz przenoszone przez nie patogeny znajdą dogodne warunki również na wyższych szerokościach geograficznych.

Matthew Baylis, epidemiolog z uniwersytetu z Liverpoolu uważa, że zmiany w sile wiatrów, opadów i temperatury wpłyną na zasięg występowania ok. 60 proc. czynników chorobotwórczych, takich jak wąglik, cholera czy choroby odkleszczowe. Są one niebezpieczne zarówno dla ludzi, jak i dla zwierząt.

Inni naukowcy z jego uczelni ostrzegają, że coraz łagodniejsze zimy i cieplejsze lata sprawić mogą, że w północnej Europie zadomowić się może też azjatycki komar tygrysi, gatunek inwazyjny przenoszący arbowirusy, który pochodzi z tropikalnych i subtropikalnych rejonów. Wirusy te wywołują szereg niebezpiecznych chorób, jak gorączka zachodniego Nilu, gorączka denga, żółta febra czy japońskie zapalenie mózgu.

Jeszcze w połowie lat 60. ubiegłego wieku zasięg komara tygrysiego ograniczony był do niektórych obszarów Azji. Azji W grudniu zeszłego roku, według pomiarów Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC), był już obecny w ponad 15 krajach Europy, od Hiszpanii po Turcję i Grecję.

W północnej Europie odnotowano już pierwsze przypadki zakażeń nieznanym wirusem wśród zwierząt hodowlanych, którego nazwano Schmallenberg (SBV), od nazwy miejscowości w Niemczech, gdzie w lecie ubiegłego roku zdiagnozowano go po raz pierwszy. Od lata 2011 roku naliczono ok. 600 przypadków zachorowań, m.in. w Holandii i Francji, a w styczniu tego roku wirus pojawił się w Wielkiej Brytanii.

Wirus Schmallenberg nie jest naturalny dla naszej strefy klimatycznej. Pochodzi on z rodzaju orthobunyavirideae, rozpowszechnionego w Australii, Afryce i Oceanii i przenoszonego przez muszki.

Patogen atakuje kozy, owce i bydło. U dorosłych osobników wywołuje gorączkę i biegunkę. Zainfekowane płody rodzą się najczęściej martwe, mają zniekształcone kończyny, szyje lub wodogłowie. Naukowcy nie potrafią przewidzieć, jak dalej zachowa się wirus. Jeśli muszki przejmą SBV od cielaków urodzonych na wiosnę, w przyszłym roku będzie dużo więcej zakażonych zwierząt, a choroba może zadomowić się w Europie już na dobre.

ECDC jest w trakcie badań nad wirusem. Obecnie opracowywana jest szczepionka, co może potrwać około 18 miesięcy. Innym sposobem radzenia sobie z wirusem jest izolowanie samic w krytycznej fazie ciąży, ale nie gwarantuje to pełnej ochrony. Australijscy farmerzy sztucznie zapładniają krowy, aby cielęta urodziły się jeszcze przed okresem wylęgu muszek. ECDC uważa ryzyko zakażeń wśród ludzi za mało prawdopodobne, ale jest jeszcze za wcześnie, aby je jednoznacznie wykluczyć.

Nowe warunki oznaczać będą wcześniejszy i szybszy rozwój niektórych owadów: chrząszczy, mrówek, termitów i os. – W Stanach Zjednoczonych w tym roku już w lutym pojawiły się tam, gdzie zwykle spotyka się je dopiero przed końcem kwietnia – mówi entomolog George Hamilton. Łagodna zeszłoroczna zima na południowym wybrzeżu, w połączeniu z gwałtownymi burzami zaowocuje w tym roku zapewne plagą komarów.

A komary mają swoje źródło pożywienia – ludzi i zwierzęta – dostępne przez cały rok. Inne owady, jak np. pszczoły, żywią się nektarem kwiatowym. Jeśli rośliny dające im pożywienie nie zakwitną wystarczająco wcześnie, pszczoły nie przeżyją.

Czy powiększający się zasięg patogenów znacząco wpłynie na liczbę zachorowań? Naukowcy z uniwersytetu stanowego w Pensylwanii przeprowadzając badania na myszach udowodnili, że niekoniecznie. Zaobserwowali oni, że pasożyt wywołujący malarię, Plasmodium yoelii w cieplejszych warunkach rozmnaża się szybciej, ale wykazuje za to mniejszą zaraźliwość. Badacze podejrzewają, że pasożyty będą reagować tak samo w organizmie ludzkim, nie wiedzą jednak, czy ostatecznie wpłynie to na wzrost, czy zmniejszenie liczby zakażeń.

Państwa o niskim poziomie higieny i opieki zdrowotnej nie są przygotowane na nadejście chorób, które mogą pojawić się w wyniku zmian klimatycznych. W krajach rozwijających się biegunka zabija ok. 2,5 mln dzieci rocznie. Nowe lub zmutowane szczepy zarazków stanowią dla nich ogromne zagrożenie.

 

OB, ChronmyKlimat.pl

na podstawie: www.climatecentral.org, www.bbc.co.uk, www.dailyclimate.org, www.usatoday.com, fot. James Gathany, Wikimedia Commons


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej