więcej


Transport

Porażka w walce z ociepleniem spotęguje kryzys uchodźczy (18894)

2015-09-10

Drukuj
galeria

Mały Syryjczyk w obozie dla uchodźców Yayladagi w prowincji Hatay na granicy turecko-syryjskiej. Fot. Freedom House, flickr, (CC BY 2.0)

Błędem byłoby twierdzenie, że to zmiany klimatu wywołały ostatnie konflikty na Bliskim Wschodzie i w Afryce Płn. Nie da się jednak zaprzeczyć, że ocieplenie te konflikty zaostrza.

Ciało malca wyrzucone na brzeg, matka z dzieckiem w szarpaninie z policjantem, zwłoki uchodźców w ciasnej ciężarówce. W wielu z nas te obrazy wywołują instynktowną potrzebę działania. Europejczycy niosą pomoc: przez datki, wolontariat, zapewnienie noclegu, czy miejsca w samochodzie. Jeśli jednak chcemy naprawdę zażegnać kryzys uchodźczy, warto przyjąć szerszą perspektywę. Szerszą nawet niż polityczne i religijne przyczyny destabilizacji Bliskiego Wschodu. Perspektywę zmian klimatu.

Jedną z przyczyn powstania w Syrii była susza z lat 2006-2010, która wpędziła w nędzę miliony Syryjczyków zależnych od płodów rolnictwa. Potwierdza to praca opublikowana w marcu w czasopiśmie Proceedings of the National Academy of Sciences.

Naukowcy sugerują również, że zmiany klimatu przyczyniły się do Arabskiej Wiosny: wywołana nimi susza wywindowała ceny żywności tak bardzo, że społeczny bunt był tylko kwestią czasu. W roku 2007 raport ONZ dowodził, że ocieplenie i degradacja środowiska naturalnego były jedną z przyczyn konfliktu w Darfurze. 

Przyczyny zamieszek są zawsze złożone. Błędem byłoby twierdzenie, że to zmiany klimatu „wywołały” ostatnie niepokoje społeczne. Jednak równie błędne byłoby założenie, że ocieplenie nie zaognia tych konfliktów.

Według raportu Banku Światowego z roku 2014 zmiany klimatu zintensyfikują problem susz i fal upałów, szczególnie na Bliskim Wschodzie i w Afryce Płn. Spodziewać się należy klęsk nieurodzaju, niedoborów wody i żywności, konfliktów etnicznych i migracji. Jeśli ocieplenie sięgnie 2oC, obszar ten nękać będzie przeciętnie 90 ekstremalnie gorących dni w roku. Przy wzrośnie temperatur o 4oC, będzie to już 115 dni. Dotyczy to zarówno jordańskiego Ammanu, syryjskiego Damaszku, libańskiego Bejrutu, jaki i saudyjskiego Rijadu.

Czego więc trzeba, by złagodzić kryzys humanitarny w tym rejonie – z punktu widzenia zmian klimatu?

W oenzetowskich negocjacjach nowego porozumienia klimatycznego na szali mamy owe 2 stopnie. Jeśli porozumienie będzie słabe, na pewno ten próg przekroczymy. Potrzebujemy więc ambitnego, prawnie wiążącego traktatu.

Kraje uprzemysłowione powinny również wesprzeć państwa Bliskiego Wschodu i Afryki Płn. w wysiłkach adaptacji do zmian klimatu. Globalnie, kraje rozwijające się domagają się od krajów rozwiniętych 200 mld dolarów rocznie na adaptację. Jak wskazuje kryzys uchodźczy, te wydatki – częściowo stabilizując sytuację w rejonach zapalnych – ustabilizują ten sytuację w krajach docelowych potencjalnych migrantów, w tym w krajach Europy.

Fundusze na adaptację nie są więc jedynie obowiązkiem moralnym sprawców klimatycznego kryzysu, ale też leżą w naszym interesie. Wszyscy Afrykańczycy nie zmieszczą się w Europie, nawet jeśli teraz część z nas z otwartym sercem wita nieszczęśników z afrykańskiego i azjatyckiego Bliskiego Wschodu. Jeśli jednak mają pozostać u siebie, musi to być miejsce zdatne do życia, a to zależne jest również od wyniku COP21 w Paryżu, od naszej krajowej polityki i od naszych osobistych wyborów.

Marta Śmigrowska, Chrońmy Klimat

W oparciu o: The Guardian


Udostępnij wpis swoim znajomym!



Podobne artykuły


Podziel się swoją opinią




Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej