więcej


Nauka o klimacie

Samochody elektryczne – pieśń przyszłości czy bliska rzeczywistość? (19596)

2016-03-23

Drukuj
galeria

W roku 2040 pojazdy elektryczne stanowić będą już 35% światowej sprzedaży nowych samochodów - szacuje agencja Bloomberg New Energy Finance.

Zdaniem analityków Bloomberg New Energy Finance (BNEF), rewolucja na rynku samochodów elektrycznych zajdzie znacznie szybciej niż spodziewają się tego rządy państw czy firmy naftowe. W najnowszym raporcie agencja przewiduje, że dalsze obniżki cen baterii do pojazdów elektrycznych spowodują, że w ciągu najbliższych kilku lat elektryki staną się w większości krajów bardziej opłacalnym rozwiązaniem niż tradycyjne samochody.

W opublikowanym pod koniec lutego br. badaniu, BNEF prognozuje, że w roku 2040 sprzedaż pojazdów elektrycznych osiągnie 41 mln, co stanowić będzie ok. 35% rynku sprzedaży nowych samochodów. To 90-krotny wzrost w porównaniu z rokiem 2015, dla którego sprzedaż pojazdów elektrycznych szacowana jest na poziomie 462 tys., czyli ok. 60% więcej niż w roku 2014.

Głównym impulsem dla tak dynamicznego wzrostu sprzedaży elektrycznych aut ma być spadek cen baterii, które, jak pokazują dane, tanieją w ekspresowym tempie. – Podstawą tej prognozy jest analiza cen akumulatorów zasilających pojazdy elektryczne. Od roku 2010 ceny baterii litowo-jonowych zmniejszyły się o 65%, osiągając w ubiegłym roku poziom 350 USD/kWh. Oczekujemy, że do roku 2030 ich cena spadnie zdecydowanie poniżej 120 USD/kWh, a wraz z nadejściem nowych technologii może nawet bardziej – tłumaczy Colin McKerracher, analityk Bloomberg New Energy Finance.

Zdaniem autorów raportu, rewolucji na rynku samochodów osobowych nie powstrzymałby nawet gwałtowny spadek cen ropy naftowej. – W naszym badaniu zakładamy, że cena ropy naftowej powróci do poziomu 50 dolarów za baryłkę, a do roku 2040 wzrośnie do 70 dolarów lub nawet wyżej. Co ciekawe, nawet jeśli cena ropy spadłaby do 20 dolarów i na takim poziomie by się utrzymywała, to masowe upowszechnienie pojazdów elektrycznych opóźniłoby się tylko o dekadę – wyjaśnia Salim Morsy, analityk BNEF.

W chwili obecnej rynek pojazdów elektrycznej w dużym stopniu zależy od entuzjastów, którzy chcą wypróbować nową technologię lub poszukują bardziej przyjaznych środowisku sposobów transportu. Do przejścia na elektryki zachęcać mają także systemy wsparcia oferowane przez takie kraje jak Chiny, Holandia czy Norwegia. Chociaż na świecie sprzedano już 1,3 mln takich pojazdów i w roku 2015 zaobserwowano tu znaczący wzrost, to nadal samochody elektryczne stanowią mniej niż 1% sprzedawanych aut.

Autorzy badania są jednak zdania, że dla wszystkich dobrych technologii przychodzi taki czas, gdy kupowanie starszej alternatywy traci już sens. Wystarczy pomyśleć o masowym upowszechnieniu korzystania ze smartfonów w minionym dziesięcioleciu, kolorowych telewizorach zyskujących na popularności w latach siedemdziesiątych czy nawet samochodach benzynowych na początku XX wieku.

Czy kolejne dziesięciolecie będzie należało do samochodów elektrycznych? Zdaniem analityków Bloomberg New Energy Finance, wszystko wskazuje na to, że raczej tak. Co podkreślają w najnowszym raporcie, tak dynamiczna sprzedaż pojazdów elektrycznych wpłynie także na światowy rynek paliw. To, w jaki sposób rewolucja pojazdów elektrycznych może łączyć się z kryzysem na rynku ropy wyjaśnia poniższa animacja:

 

ChronmyKlimat.pl
Na podstawie: Bloomberg New Energy Finance

 


Udostępnij wpis swoim znajomym!



Podobne artykuły


Podziel się swoją opinią




Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej