więcej


Publikacje

Kto nie lubi gazu łupkowego (12562)

2011-05-27

Drukuj

Rozwój sektora gazu łupkowego budzi w Polsce duże nadzieje. Tymczasem w Europie ma on wielu przeciwników. Lobby „antyłupkowe” to złożona i zróżnicowana koalicja sił.  Niektórymi kierują przede wszystkim interesy polityczne i gospodarcze, dla innych główną motywacją jest rzetelna troska o stan środowiska i ład w okolicach, w których działa przemysł wydobywczy.

Gaz łupkowy stał się ostatnio najmodniejszym tematem dyskusji o polityce energetycznej. Nie ma tygodnia, w którym by nie poświęcono mu ważnej konferencji czy seminarium. O poszukiwaniu i wydobyciu gazu łupkowego piszą na pierwszych stronach wpływowe dzienniki i tygodniki opinii. W zasadzie nie powinno to dziwić. Niedawny raport amerykańskiej Agencji ds. Energii (EIA) ocenia zasoby gazu łupkowego w Polsce na biliony metrów sześciennych. Gdyby te optymistyczne szacunki się potwierdziły, nasz kraj mógłby eksploatować te złoża przez dziesiątki lat zrywając z uzależnieniem od importu zza wschodniej granicy. Miraż drugiego Kuwejtu sprawia, że o gazie łupkowym ciepło mówi premier i wysocy urzędnicy.

Jednak w innych krajach Europy ten entuzjazm jest znacznie mniejszy. Stosowanie nowych technologii szczelinowania hydraulicznego i wydobycie gazu łupkowego często przedstawiane jest jako przedsięwzięcie wyjątkowo ryzykowne, niosące poważne zagrożenia dla środowiska, a przy tym odwodzące od wysiłków na rzecz budowy gospodarki zeroemisyjnej. Stronnictwo przeciwników gazu łupkowego jest silne, a za ich deklaracjami idą czyny: Francja już wprowadziła moratorium na poszukiwania, podobne kroki rozważają niektóre landy niemieckie.

Analizując głosy niechętne wykorzystaniu gazu łupkowego warto sobie uświadomić, że mamy tu do czynienia ze złożoną i wewnętrznie zróżnicowaną koalicją przeciwników tej technologii. Każdy z nich ma inne interesy i inne cele.

Tradycyjna energetyka. Jak mówią Amerykanie gaz łupkowy to „game changer” – czynnik, który zmienia układ sił. Ma potencjał wynieść na szczyt nowych graczy i pogrążyć dotychczasowych liderów. Ten scenariusz na naszych oczach dokonuje się w USA. Nic dziwnego, że spędza on sen z powiek potęgom tradycyjnego sektora paliwowo-energetycznego w Europie. Nie przypadkiem w dyskredytowanie gazu łupkowego aktywnie zaangażował się Gazprom. Także francuski sektor jądrowy niechętnie patrzy na potencjalnego konkurenta. To wielkie i wpływowe siły. Nie będą przebierać w środkach w obronie swojej dominacji.

Sektor OZE ma także wiele powodów, by patrzeć niechętnie na tworzenie rynku gazu łupkowego. Zielona energetyka potrzebuje przychylności państwa. Bez dotacji inwestycyjnych, zielonych certyfikatów, systemów wsparcia gwarantujących odpowiedni poziom cen energii ze źródeł odnawialnych sektor ten nie byłby się w stanie rozwijać. Teraz władza może znaleźć sobie nowego pupila. Gdyby Europa ciesząc się nowym gazowym paliwem porzuciła plany budowy gospodarki niskowęglowej, sektor OZE byłby pierwszą ofiarą.

Ekolodzy. Nie ma technik pozyskania energii obojętnych dla środowiska. W przypadku gazu łupkowego problemów jest wiele: niebezpieczeństwo zanieczyszczenia wód podziemnych, chemikalia używane w procesie szczelinowania, dewastacja terenu w czasie prac poszukiwawczych i eksploatacji odwiertów. Dlatego nie dziwi fakt, że w dyskusje o gazie łupkowym aktywnie angażują się obrońcy środowiska. Nawet jeśli akceptują oni wydobycie gazu łupkowego, wskazują, że należy rozpoznać i kontrolować wszystkie zagrożenia ekologiczne nie pozwalając na nadmierną swobodę koncernom wydobywczym.

Mieszkańcy. Każda inwestycja, która burzy spokój i zakłóca tradycyjny ład w dowolnej miejscowości napotyka na społeczny opór. Dzieje się tak niezależnie od rodzaju i funkcji inwestycji. Doświadczamy tego przy budowie autostrad, linii energetycznych, elektrowni wiatrowych czy masztów telefonii komórkowej. Tak będzie też w przypadku gazu łupkowego. W odróżnieniu od teksańskich pustkowi w Europie wydobycie musi się dokonywać na terenach dość gęsto zaludnionych. Dopóki mieszkańcy nie dostrzegą własnych korzyści będą się buntować przeciwko hałaśliwym i brudnym robotom, dodatkowemu ruchowi ciężkich pojazdów i oszpeceniu krajobrazu. Siła tych sprzeciwów będzie dodatkowo podsycana przez niepokoje związane z oddziaływaniem na zdrowie ludzi (np. przez zanieczyszczenie wody).

ChronmyKlimat.pl

 

Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej