więcej


Energetyka

Mikrobiogazownie i panele fotowoltaiczne lepsze niż rozbudowa opolskiej elektrowni? (16206)

2013-09-22

Drukuj

Stojąca pod znakiem zapytania rozbudowa elektrowni węglowej "Opole", która ma kosztować aż 11 mld zł, to ostatnio jeden z najgorętszych tematów w polskiej energetyce. Koalicja Klimatyczna, skupiająca 23 organizacje ekologiczne, przekonuje, że pieniądze przeznaczone na rozbudowę "Opola" lepiej wydać na odnawialne źródła energii, np. na mikrobiogazownie i panele słoneczne.

Ekolodzy sprzeciwiają się budowie nowych bloków Elektrowni Opole, bo uważają energetykę węglową za szkodliwą dla środowiska. Nie chodzi tylko o emisję dwutlenku węgla, ale także szkodliwych dla ludzkiego zdrowia pyłów, tlenków azotu czy dwutlenku siarki. Ich oddziaływanie to tzw. koszty zewnętrzne elektrowni węglowych (obok m.in. składowania popiołów), których, szacując koszty ich eksploatacji i porównując je z odnawialnymi źródłami energii, konwencjonalna energetyka zazwyczaj nie uwzględnia. Jednak jak wynika m.in. z wyliczeń prof. Jana Popczyka z Politechniki Śląskiej, byłego prezesa Polskich Sieci Elektroenergetycznych i jednego z najlepszych w Polsce ekspertów w dziedzinie energetyki, nawet bez ich uwzględnienia okazuje się, że budowa sieci mikroinstalacji bazujących na odnawialnych źródłach energii byłaby u nas także z czysto ekonomicznego punktu widzenia bardziej opłacalna niż nowe bloki węglowe. To samo dotyczy planowanych przez właściciela "Opola", państwowy koncern PGE, elektrowni atomowych. Tylko budowa pierwszej z nich ma pochłonąć ponad 50 mld zł, a do tego trzeba dorzucić kolejne miliardy złotych potrzebne do tego, by wybudować linie do przesyłu prądu, które wpięłyby tę "atomówkę" do krajowej sieci energetycznej (szef PGE, Krzysztof Kilian, szacuje ten wydatek na 15 mld zł i twierdzi, że powinno ponieść go państwo, a dokładniej państwowa firma PSE, która zarządza krajową siecią elektroenergetyczną).

Gdy więc ekologom nie udało się zablokować rozbudowy Elektrowni "Opole" w sądzie, zaczęli przekonywać, że bardziej opłacałoby się wydać pieniądze przeznaczone na tę inwestycję na sieć małych instalacji bazujących na odnawialnych źródłach energii, np. na mikrobiogazownie i panele fotowoltaiczne. Na ich zlecenie prof. Jan Popczyk, który obecnie kieruje Centrum Energetyki Prosumenckiej na Politechnice Śląskiej, opracował ekspertyzę mającą ocenić, czy budowa nowych bloków w Opolu ma uzasadnienie ekonomiczne. Warto przy tej okazji przypomnieć, że wątpliwości co do tego ma nawet sam koncern PGE, właściciel opolskiej elektrowni. Przedstawiciele tego koncernu publicznie sugerowali, że do zapewnienia opłacalności tej inwestycji potrzebne byłoby wsparcie finansowe państwa lub znaczące podniesienie cen prądu. To samo wcześniej mówili o planowanej przez PGE budowie elektrowni atomowych. Tym samym upadł kolejny argument przeciwników odnawialnych źródeł energii, mówiący, że w przeciwieństwie do energetyki węglowej czy atomowej nie są one opłacalne bez wsparcia finansowego ze strony państwa.

Z ekspertyzy prof. Jana Popczyka dotyczącej zasadności rozbudowy Elektrowni "Opole" wynika, że zamiast niej naszemu krajowi bardziej opłacałoby się zrealizować zakrojony na szeroką skalę program termomodernizacji domów jednorodzinnych i gospodarstw rolnych oraz wyposażenia ich w przydomowe źródła energii, np. mikrobiogazownie, kolektory słoneczne, pompy ciepła i panele fotowoltaiczne. Według tejże ekspertyzy, za 11 mld zł, które ma kosztować budowa nowych bloków w Opolu, dałoby się stworzyć taką sieć mikroinstalacji do produkcji energii z odnawialnych źródeł, która wytwarzałaby o 60 proc. więcej energii niż owe bloki i emitowałaby sześć razy mniej od nich dwutlenku węgla.

To nie pierwsze tego typu wyliczenia prof. Popczyka. Wcześniej porównywał on np. opłacalność budowy elektrowni atomowych w Polsce z budową instalacji bazujących na odnawialnych źródłach energii. W tym przypadku jego szacunki także wypadały one na korzyść OZE, które, co warto jeszcze raz podkreślić, w przypadku małych instalacji nie wymagają – w przeciwieństwie do planowanych u nas wielkich bloków węglowych czy elektrowni jądrowych – budowy nowych, ogromnych linii przesyłowych, kosztujących miliardy złotych.

Jacek Krzemiński

na podstawie: Gazeta Wyborcza Opole, informacje własne


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej