więcej


Publikacje

Ekspresem przeciw suszy (21472)

Wojciech Szymalski
2020-09-11

Drukuj
galeria

Już niecały tydzień pozostał do zakończenia terminu składania uwag do projektu ustawy o inwestycjach w zakresie przeciwdziałania skutkom suszy. Mimo suszy ustawa brnie dalej w bagno. Bagno braku planowania. Ekspresowo.

Zgodnie z definicją zawartą w ustawie dotyczy ona inwestycji polegających na „budowie, przebudowie lub zmianie sposobu użytkowania urządzeń wodnych, mających na celu zachowanie, tworzenie i odtworzenie systemów retencji wód lub zapobieganie obniżaniu poziomu wód powierzchniowych i podziemnych”. Ewidentnie zatem wdrożenie ustawy przyczyni się raczej do przeciwdziałania suszy, niż do przeciwdziałania jej skutkom. Skutkiem suszy jest bowiem brak wody, która mogłaby się w tego typu urządzeniach wodnych zatrzymać (retencjonować), aby następnie wsiąknąć w glebę i stać się np. wodą podziemną. Powstaje zatem pytanie, po co w tytule ustawy pojawiają się skutki suszy?

Po lekturze całości, nie mam wątpliwości. Chodzi o to, aby po raz kolejny przepchnąć ekspresem możliwość realizacji, w dużej mierze państwowych, inwestycji poza oczami społeczeństwa i poza jego kontrolą, jaką dają przepisy o planowaniu przestrzennym. Choć w ustawie nie pada sakramentalne „nie stosuje się przepisów o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym”, to jednak de facto wprowadza się dla określonych wyżej budowli te same procedury, które omijają planowanie przestrzenne w przypadku już co najmniej 23 innego rodzaju inwestycji. Zresztą wszystkie one są już spisane w osobnych ustępach ustawy o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko.

Stworzony jest tam swoisty katalog wyjątków od stosowania się do przepisów o planowaniu przestrzennym. Katalog ten tworzy swoisty festiwal inwestycji, które pozostają poza jakimkolwiek perspektywicznym planowaniem naszego polskiego krajobrazu, zwanego także przestrzenią. W celu ich realizacji można błyskawicznie wywłaszczać, uwłaszczać, dzielić działki w przypadkowy sposób, nie stosować kodeksu postępowania administracyjnego czy też wysłać zawiadomienia o postępowaniu w sprawie inwestycji na Berdyczów. A wszystko to w imię absorpcji funduszy unijnych, bo pierwsze tego typu przepisy zostały wprowadzone na rzecz dróg, na które mieliśmy w okresie 2004-2006 finansową górkę od Unii Europejskiej.

Tak zwane specustawy stworzyły z polskich inwestycji państwowych i niepaństwowych swoistą grę w łapki, w której przed upływem określonego czasu wygra ten, którego łapka będzie ostatnia na górze. Co się bowiem może stać kiedy w jednym miejscu zbiegłoby się kilka inwestycji, które mają swoje specjalne prawa ustawowe? Zapewne trzeba będzie rozważyć, która łapka jest aktualnie na górze. Sędzią w tej grze, do której wciąż dochodzi coraz więcej graczy, jest dziś wojewoda. Kiedyś nie było sędziego, ale był plan podejmowany przez radę gminy, która nie patrzyła czyja łapka jest w górze, ale starała się zatwierdzić plan tak narysowany, aby wielu różnych inwestycji znalazło się miejsce.

Dziś już trochę trudno rozsądzić, które rozwiązanie prawne jest lepsze. Pewne jest, że tam na dole mamy dziś mniej do powiedzenia. Część dzisiejszych inwestycji funkcjonujących na osobnych prawach, jako szczególnie ważna, być może faktycznie powinna mieć nieco inne zasady realizacji, niż  zwykły dom czy biurowiec. Jednak nie można przyjąć do wiadomości faktu, że rządzi nami przyczynkowość, a potrzeba chwili może podważać sens czyjegoś życia. Bez negocjacji, którym służyły plany zagospodarowania przestrzennego. To łatwe, ale czy sprawiedliwe?


Udostępnij wpis swoim znajomym!



Podobne artykuły


Podziel się swoją opinią




Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej