więcej


Zielona gospodarka

Biogazownicy radzą sobie i bez rządowego wsparcia (18649)

Ewa Szekalska, www.teraz-srodowisko.pl
2015-07-05

Drukuj
galeria

Biogazownia jak spod igły. Na zdj. wnętrze kopuły biogazowni w niemieckim Steinheim, fot. Windwärts Energie GmbH / Mark Mühlhaus, flickr, (CC BY-NC-ND 2.0)

W Polsce jest w przygotowaniu ponad 450 rolniczych projektów biogazowych, nie licząc mikro- i małych instalacji o mocy do 50 kW. I to wszystko mimo braku systemu wsparcia dla biogazowni.

Oficjalne dane rządowe podają, że projektów tego typu jest 350, a ich łączna moc wynosi 400 MWe.

Ambitny plan rządowy z roku 2010 pt. „Kierunki rozwoju biogazowni rolniczych w Polsce w latach 2010-2020”, który przewidywał powstanie średnio jednej biogazowni o mocy 1 MW w każdej gminie (łącznie około 2 tys. obiektów o mocy 2 tys. MWe), niestety nie jest realizowany. Jednak dane Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Biogazowego (UPEBI) wskazują, że biogazownicy radzą sobie i bez planu.

Brak systemu wsparcia dla biogazowni

Jak mówi prezes UPEBI Sylwia Koch-Kopyszko, wspomniane mikro- i małe biogazownie to te, z którymi rolnicy się nie ujawniają, więc nie widać ich w systemie. Są one budowane głównie na potrzeby własne rolników, pozwalając im zaoszczędzić na energii kupowanej z sieci. I tak nie mogą oni sprzedawać energii bezpośrednio użytkownikom końcowym – są zmuszeni do jej odsprzedaży lokalnemu operatorowi energetycznemu po cenie 140-150 zł za MWh. Energia ta trafia potem do mieszkańców, ale po cenie dużo wyższej – 500 zł/MWh.

Zdaniem prezes UPEBI jest to rozwiązanie bardzo nie fair. Podobnie jak inne branże związane z OZE, biogazownicy napotykają w Polsce wiele barier rozwojowych.

Ogólnie rzecz biorąc, problemem jest brak kompleksowego, stabilnego systemu wsparcia dla tego typu inwestycji. Przeszkodą w rozwoju biogazowni jest utrzymanie technologii współspalania wielopaliwowego i jednocześnie czasowe wygaśnięcie systemu wsparcia dla wysokosprawnej kogeneracji (a w takie instalacje odzysku ciepła wiele biogazowni inwestowało swojego czasu po kilkaset tysięcy złotych). Kolejny problem to nadpodaż zielonych certyfikatów oraz drastyczny spadek ich cen i – jak mówi Sylwia Koch-Kopyszko – nie ma dobrych mechanizmów, żeby temu zapobiegać.

Nie pomagają branży przedłużające się prace nad ustawą o OZE, choć jedną z ważnych zalet tej ustawy będzie możliwość sprzedaży wytworzonej energii po cenie gwarantowanej przez 15 lat.

Wielkie możliwości

Tymczasem potencjał produkcji biogazu w Polsce jest ogromny. W przyjętym przez Radę Ministrów w 2010 r. dokumencie „Kierunki rozwoju biogazowni rolniczych w Polsce w latach 2010-2020” potencjał teoretyczny oszacowano na 5 mld m3 biogazu rocznie. Jeśli chodzi o potencjał produkcji biogazu rolniczego na bazie samych tylko odchodów zwierzęcych (gnojowica i obornik), to wynosi on ponad 3 mln m3. Przyjęta w 2009 r. „Polityka energetyczna Polski do 2030 r.” zakłada zapotrzebowanie na energię z biogazu na 1,2% zużycia energii finalnej.

Według Agencji Rynku Rolnego w Polsce 20-30 tys. gospodarstw rolnych ma zaplecze surowcowe uzasadniające budowę biogazowni. Mamy w kraju około 100 mleczarni, 160 ubojni i przetwórni mięsa, 60 gorzelni, 45 zakładów przetwórstwa owocowo-warzywnego oraz 25 destylarni i tłoczni oleju. Jednocześnie funkcjonuje 4,3 tys. oczyszczalni ścieków, z których część mogłaby zainwestować w instalacje biogazowe (gdyby im się to opłacało). 800 legalnych składowisk odpadów to również doskonałe źródło gazu odpadowego.

Źródło: Ewa Szekalska, Teraz Środowisko. Opracowanie, tytuł, część śródtytułów i wytłuszczenia: Marta Śmigrowska.


Udostępnij wpis swoim znajomym!



Podobne artykuły


Podziel się swoją opinią




Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej