więcej


Książki / raporty

Koszt adaptacji do zmian klimatu w krajach rozwijających się? Nawet pół biliona dolarów rocznie do połowy wieku (17971)

2014-12-09

Drukuj
galeria

By oddalić widmo głodu, związanego ze zmianą klimatu, mieszkańcy Burkina Faso uczą się właściwych praktyk rolnych, fot. EC DG ECHO, (CC BY-ND 2.0)

Jak wynika z raportu UNEP, do roku 2050 koszt adaptacji w biednych krajach wyniesie 250-500 mld dolarów rocznie. I to mimo redukcji emisji gazów cieplarnianych.

Wcześniejsze szacunki Programu Środowiskowego Organizacji Narodów Zjednoczonych UNEP mówiły o kosztach rzędu 70-100 mld dol. Nowe, przedstawione w Raporcie nt. Luki Adaptacyjnej (Adaptation Gap Report) są więc kilkukrotnie wyższe. Kosztu nie da się uniknąć, nawet jeśli emisje gazów cieplarnianych znacząco spadną.

Wyniki raportu UNEP zostały ogłoszone podczas odbywającego się w Limie szczytu klimatycznego Narodów Zjednoczonych. To ostatnie tego rodzaju spotkanie przed przyszłorocznym szczytem w Paryżu, podczas którego może zostać zawarte globalne porozumienie, mające zastąpić Protokół z Kioto.

Problemy wynikające ze wzrostu temperatur to m.in. susze, czy nadmierne opady deszczu, skutkujące erozją gleb. W samej Brazylii, wg Banku Światowego, wzrost średniej temperatury o 2 st. C spowoduje spadek produkcji soi o 30-70%, a pszenicy o 50%. Potrzebne więc będą działania adaptacyjne na szeroką skalę – finansowane przez kraje uprzemysłowione.

Potrzeby a rzeczywistość

Fundusz Adaptacyjny, utworzony w ramach Konwencji Klimatycznej ONZ, obecnie dysponuje kwotą 419 mln dolarów. Wg UNEP już po roku 2020 powstaną drastyczne „pustki w kasie” - dostępne fundusze nie pokryją rosnących potrzeb adaptacyjnych. Chyba, że uruchomione zostaną nowe środki i nowe źródła finansowania.

Nie tylko adaptacja stoi w centrum finansowych negocjacji. W ramach twz. Zielonego Funduszu Klimatycznego bogate kraje zobowiązały się do przeznaczenia kwoty 100 mld dolarów na inwestycje proklimatyczne w państwach rozwijających się. W opinii negocjatora Seszeli Ronalda Jumeau ta kwota jest zbyt niska. Tylko w 2012 Stany Zjednoczone przeznaczyły dwa razy więcej środków na pomoc dla obszarów dotkniętych huraganem Sandy.

„Bliższa ciału koszula”, chciałoby się rzec. Niechętnie bo niechętnie, ale będziemy sprzątać po huraganach, powodziach i suszach na naszym własnym podwórku. Czy jednak staniemy na wysokości zadania i wesprzemy adaptację w krajach najuboższych? My i inne kraje rozwinięte?

Marta Śmigrowska, na podstawie gramwzielone.pl oraz climatefundsupdate.org


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej