więcej


Energetyka

Nowy system wsparcia OZE jednak zaszkodzi biogazowniom rolniczym? (16542)

2013-12-05

Drukuj

W listopadzie Ministerstwo Gospodarki przedstawiło nowy projekt ustawy o odnawialnych źródłach energii. Projekt zakłada całkowitą zmianę dotychczasowego wsparcia OZE i przestawienie się na tzw. system aukcyjny. Uznani eksperci z sektora energetyki odnawialnej twierdzą, że ów system zatrzyma rozwój biogazownictwa rolniczego w Polsce.

Nowy system będzie polegał na organizowaniu przetargów (aukcji) na dostarczanie określonej ilości energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych. Mają je wygrywać ci, którzy zaoferują najniższą cenę tej energii. Zwycięzcom przetargów państwo zagwarantuje, że będą sprzedawać swój prąd po tej samej cenie przez 15 lat. Ma to zapewnić stabilne warunki dla inwestycji w OZE. Problem w tym, że owa stała cena nie będzie – według przedstawionego projektu – w żaden sposób indeksowana czy waloryzowana choćby o wskaźnik inflacji. Ma być taka sama przez 15 lat. To szczególnie problematyczne w przypadku instalacji energetycznych, bazujących na biomasie, w których jej zakup to główny koszt ich eksploatacji. Ceny biomasy, tak, jak ceny płodów rolnych, są zmienne i nie da się przewidzieć ich przyszłego poziomu. Mogą spaść, ale równie dobrze mogą bardzo skoczyć w górę. Jeśli skoczą, to biogazowy inwestor, który wygrał przetarg, przyjmując w kalkulacji swej oferty niższą cenę biomasy, może zacząć dokładać do interesu. Jednak nawet jeśli będzie gotów ponieść to ryzyko, to raczej nie znajdzie banku, który dałby kredyt na taką inwestycję, tym bardziej, że zmieniać się mogą także koszty obsługi kredytu. Jego oprocentowanie bazuje bowiem w Polsce na stawce WIBOR, a zagranicą – m.in. na stawce LIBOR, które także są zmienne. To m.in. dlatego w Holandii, która także przyjęła system aukcyjny, zdecydowana większość projektów, które wygrywają tamtejsze przetargi, nie jest realizowana.

Ministerstwo Gospodarki chce wprawdzie premiować biogazownie jako instalacje, które zapewniają stabilne dostawy energii, co oznacza, że mogą ją produkować niemal bez przerwy, czym odróżniają się na korzyść od wiatraków, fotowoltaiki czy siłowni wodnych. Jednak zdaniem ekspertów z sektora energetyki odnawialnej to nie wystarczy, żeby biogazowi inwestorzy stawali do przetargów, wygrywali je, a potem realizowali swoje projekty.

– Rolnicze biogazownie z pewnością nie będą w tym systemie się rozwijać – powiedział w ostatnich dniach "Dziennikowi Gazecie Prawnej" Tomasz Podgajniak, wiceszef Polskiej Izby Gospodarczej Energetyki Odnawialnej, były minister środowiska i wieloletni wiceprezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. – Chodzi o to, że ministerstwo zakłada, iż producenci zaproponują w aukcjach mocy energetycznych stałe ceny aż na 15 lat. Tymczasem koszty operacyjne biogazowni stanowią istotną część ogólnych kosztów i są nieprzewidywalne.

Takie samo stanowisko w tej sprawie prezentuje m.in. Polskie Stowarzyszenie Biogazu oraz Unia Producentów i Pracodawców Przemysłu Biogazowego (UPEBI). Zgadza się z nimi także Randy Mott, prezes spółki Ceeres (inwestującej w biogazownie rolnicze w Polsce), były członek Komitetu Doradczego Kongresu USA ds. oceny technologii zagospodarowania odpadów, a obecnie wykładowca europejskiego prawa ochrony środowiska na Uczelni Łazarskiego w Warszawie.

Trzeba jednak dodać, że ich obawy dotyczą tych biogazowni rolniczych, które będą surowiec do produkcji biogazu kupować. Instalacje, bazujące na "darmowym" surowcu, czyli na odpadach rolnych i z przemysłu rolno-spożywczego, znajdą się w dużo lepszej sytuacji, podobnie jak biogazownie należące do rolników, którzy sami, na własnych polach, będą produkować potrzebną im biomasę. Ale koszty uprawy roślin energetycznych też są zmienne, zaś ograniczenie się do biogazowni bazujących na odpadach, oznaczałoby, że Polska nie wykorzystałaby jako kraj swego potencjału. Kryje się on chociażby w zagospodarowaniu – pod plantacje roślin energetycznych – setek tysięcy hektarów najsłabszych gruntów rolnych i nieużytków, które dziś leżą u nas odłogiem, bo nie opłaca się na nich uprawiać roślin służących do produkcji żywności.

Jacek Krzemiński
na podstawie: Dziennik Gazeta Prawna – www.GazetaPrawna.pl, www.gramwzielone.pl, informacje własne

Niniejszy materiał został opublikowany dzięki dofinansowaniu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej