więcej


Energetyka

Co dalej z energią atomową? (14086)

2012-03-14

Drukuj

Fukushima_DigitalGlobe-Imagery_flickr_ccbyWłaśnie minął rok od tragicznego w skutkach trzęsienia ziemi w Japonii. Po zalaniu przez falę tsunami elektrowni jądrowej Fukushima Dai-ichi i wycieku substancji radioaktywnych, kraj zamknął 52 z 54 reaktorów jądrowych. W ślad za Japonią poszło kilka państw europejskich, które planują zamknięcie siłowni atomowych. Ale czy to koniec rozwoju energii nuklearnej na świecie? Raczej nie.

Trzęsienie ziemi o sile 9 stopni w skali Richtera, które miało miejsce 11 marca 2011 roku, zrodziło się wiele kilometrów pod dnem oceanu, 130 km od północno-wschodniej części wyspy Honsiu. W wyniku ruchów sejsmicznych ziemi powstała ogromna, ponad 10-metrowa fala tsunami, która z niszczycielską siłą uderzyła w wybrzeże Japonii, doprowadzając do awarii elektrowni atomowej Fukushima Dai-ichi i wycieku substancji radioaktywnych do środowiska.

W katastrofie zginęło prawie 20 tys. osób (5 tys. uważa się za zaginione). Ze skażonego regionu ewakuowano około 100 tys. ludzi, część z nich może już nigdy nie powrócić do swoich domów. Tysiące osób nadal czeka na odszkodowania – nie wiadomo, czy ma je wypłacić rząd, czy operator elektrowni, firma Tokyo Electric Power Company (Tepco).

Awaria w elektrowni Fukushima była najgroźniejszą od czasu wybuchu w Czarnobylu w 1986 roku. Całe dekady potrwa likwidacja skutków awarii. Dekontaminacja i usunięcie zniszczonych rdzeni (o ile to będzie możliwe) może kosztować setki miliardów dolarów. Być może zachowanie wysokich wymogów bezpieczeństwa, których to nieprzestrzeganie doprowadziło do wybuchu na Ukrainie, w Japonii pozwoliło uniknąć jeszcze bardziej katastrofalnych skutków.

Niepokój światowej opinii publicznej budzi nie tylko perspektywa ewentualnej awarii obiektów jądrowych, lecz również inne drogi wykorzystywania uranu, jak ma to obecnie miejsce w Iranie. Izrael przyznaje się do produkcji broni jądrowej, ale sam nie ma elektrowni. Meksyk i Japonia jako jedyne państwa pozaeuropejskie posiadają reaktory atomowe jedynie do celów produkcji energii.

Takie obawy są zupełnie nieuzasadnione w przypadku odnawialnych źródeł energii. W 2010 roku zainstalowana moc wytwórcza z OZE była większa niż atomu, choć wydajność wyjściowa elektrowni atomowych jest znacznie większa – wykorzystują one 93 proc. swoich możliwości, podczas gdy turbiny wiatrowe i panele słoneczne nie więcej niż 20 proc.

Odnawialne źródła zajmują też dużo więcej miejsca – na wytworzenie 1 GW energii z wiatru potrzeba setek km2, a z atomu – jeden budynek. Budowa elektrowni jądrowych trwa wiele lat, ale też takie obiekty są długowieczne: żywotność starych reaktorów wynosi 40 lat z możliwością przedłużenia jej do 60 lat, a siłowni nowej generacji – od 60 do 80 lat.

Niedotowana energia odnawialna wciąż jest droższa od tej z paliw kopalnych. Niemniej, pomimo ogromnych subsydiów, atom także nie stanowi konkurencji dla węgla, zwłaszcza, że staje się coraz droższy. Tymczasem technologie OZE są coraz lepiej rozwinięte, dzięki czemu ich koszty maleją.

Po tragicznych wydarzeniach w Japonii w wielu państwach zamknięto lub właśnie zamyka się siłownie jądrowe. Światowe gospodarki zaczęły rozglądać się za innymi źródłami energii, również Europa, która 30 proc. całkowitego zapotrzebowania na energię czerpie z atomu. "Każda ze 130 elektrowni, które nie przeszły pomyślnie testów obciążeniowych (tzw. stress testów) powinna zostać wyłączona z użytkowania" – uważa przewodniczący Parlamentu Europejskiego, Martin Schulz.

Niemcy przedstawiły śmiały plan przejścia na zieloną gospodarkę: ogłosiły natychmiastowe zamknięcie elektrowni wybudowanych przed 1980 rokiem i stopniowe wyłączenie kolejnych, aż do całkowitego odcięcia energii atomowej w 2022 roku. Belgia ogłosiła zamknięcie elektrowni atomowych do 2025 roku. Japonia, która jeszcze przed trzęsieniem ziemi stawiała na rozwój atomu, teraz zamierza znacznie zmniejszyć jego udział w krajowym bilansie energetycznym.

W Stanach Zjednoczonych w elektrowni jądrowej Three Mile Island w Pensylwanii w 1979 roku doszło do awarii – wadliwy zawór spowodował uwolnienie promieniowania, przez co tymczasowo ewakuowano narażony obszar. Radiacja była stosunkowo niewielka, nie było ofiar śmiertelnych. Lecz wypadek ten na trwale wyhamował amerykański program jądrowy.

Lata świetności atomu w Europie Zachodniej skończyły się na długo przed tragedią w Japonii, choć francuski program nadal jest rozwijany. Niemcy, które w 2011 roku wytworzyły 5 proc. światowej energii atomowej, zamierzają po kolei zamknąć wszystkie swoje siłownie jądrowe i zainwestować w źródła odnawialne.

Japonia korzysta z energii jądrowej od lat 60. XX wieku. Do zeszłego roku zaspokajała ona ok. 1/3 krajowego zapotrzebowania na energię. Ale od katastrofy w Fukushimie, z 54 reaktorów jądrowych w całym kraju o całkowitej mocy wytwórczej 47,5 GW obecnie działają tylko dwa. Mówi się od dłuższego czasu o rezygnacji z atomu, chociaż nieoficjalnie i bez otwartej debaty publicznej. Potężne proatomowe lobby nie daje jeszcze za wygraną i dąży do ponownego otwarcia elektrowni po zakończeniu ich kontroli.

Moc istniejących reaktorów można zwiększyć, można przedłużyć ich żywotność, ale w Europie i Stanach kosztów takich inwestycji nadal nie udało się zmniejszyć, a czas ich realizacji jeszcze się wydłużył. Bez dotacji, czy też korzystnych gwarantowanych umów na sprzedaż wytworzonej energii, przedsiębiorstwom nie opłaca się podejmować projektów jądrowych.

Jednak nie cały świat zamierza porzucić atom. Obecnie dalekosiężne plany snują Chiny i wydaje się, że nawet ubiegłoroczne wydarzenia nie powstrzymają ich całkowicie. Wielka Brytania, w ramach walki z emisją gazów cieplarnianych, planuje zastąpić stare reaktory nowymi. Tym bardziej nie zrezygnują kraje zainteresowane bronią jądrową, upatrujące w niej nie tylko narzędzia twardej perswazji, lecz również zysków finansowych. Kiedy atom staje się przedmiotem politycznych rozgrywek, jego ujemne strony przestają mieć znaczenie.

 

OB, ChronmyKlimat.pl
na podstawie: www.econost.com, fot. DigitalGlobe-Imagery, flickr cc by

Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej