więcej


Publikacje zagraniczne

Gmina Suwałki: biogazownie i wiatraki – tak, ale daleko od domów (15441)

2013-03-04

Drukuj

Jak podało Radio Białystok, Rada Gminy Suwałki zamierza ustalić, w jakiej odległości od budynków mieszkalnych będą mogły powstawać na jej terenie elektrownie wiatrowe i biogazownie. W ostatnich dniach suwalscy radni przyjęli uchwałę rozpoczynającą procedurę potrzebną do przyjęcia takich minimalnych odległości.

Samorządowcy mają narzędzie do realizacji tego pomysłu: wystarczy, że wprowadzą odpowiednie zapisy do tzw. studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego dla swej gminy. Tym narzędziem chcą posłużyć się też radni gminy Suwałki, która zajęli się tą sprawą na wniosek mieszkańców. Problem w tym, że mieszkańcy niektórych podsuwalskich miejscowości postulują, by minimalna odległość od budynków mieszkalnych wynosiła 2 km dla biogazowni i 3 km dla wiatraków.

Gdyby jednak przyjąć takie ograniczenia, to okazałoby się, że nowe biogazownie czy elektrownie wiatrowe w zasadzie nie miałyby tam gdzie powstawać. Chodzi nie tylko o tereny gęściej zaludnione, czy możliwość podłączenia tych elektrowni do sieci elektroenergetycznej, co w dużej odległości od terenów zabudowanych może być w wielu przypadkach bardzo trudne i kosztowne, a czasem wręcz niemożliwe. Biogazownia produkuje oprócz prądu energię cieplną, której wykorzystanie znacząco zwiększa jej opłacalność. Jeśli jednak stoi dalej niż kilometr od budynków, którym mogłaby tę energię przesyłać (w celu ich ogrzewania), na ogół przestaje się to kalkulować ze względu na duży koszt budowy ciepłociągu.

To nie znaczy, że nie warto ustalać minimalnych odległości biogazowni czy wiatraków od domów. Tym bardziej, że sami eksperci twierdzą, iż np. biogazownie powinny być usytuowane nie bliżej niż 50 m od budynków mieszkalnych (ze względu choćby na to, że w promieniu kilkudziesięciu metrów od takiej instalacji, jeśli używa ona jako surowca gnojowicy, innych odchodów zwierzęcych czy odpadów z przemysłu rolno-spożywczego, może czasem trochę nieprzyjemnie pachnieć). A są już w Polsce przypadki, że stoją bliżej. To zaś sprawia, że mieszkańcy mający w tak bliskim sąsiedztwie biogazownię buntują się i opowiadają innym, że życie w pobliżu takiej instalacji to „piekło". Te opowieści podchwytują mieszkańcy innych miejscowości, w których ktoś chce wybudować biogazownię (szczególnie ci, którzy są jej przeciwni) i zaczynają protestować nawet wtedy, gdy ma ona stanąć kilkaset metrów od zabudowań mieszkalnych.

Właśnie z uwagi na to warto ustalać minimalną odległość biogazowni od budynków mieszkalnych. Powinna jednak ona wynosić 50, 100 czy 200 metrów, ale nie 2 km, jak chce część mieszkańców gminy Suwałki. Bo jeśli przyjmie się więcej niż kilkaset metrów, to wtedy wyleje się dziecko z kąpielą. Takie ograniczenie doprowadzi do tego, iż w danej gminie nie powstanie ani jedna biogazownia.

Jacek Krzemiński
na podstawie: Radio Białystok – www.radio.bialystok.pl, informacje własne

Jak podało Radio Białystok, Rada Gminy Suwałki zamierza ustalić, w jakiej odległości od budynków mieszkalnych będą mogły powstawać na jej terenie elektrownie wiatrowe i biogazownie. W ostatnich dniach suwalscy radni przyjęli uchwałę, rozpoczynającą procedurę potrzebną do przyjęcia takich minimalnych odległości.

Samorządowcy mają narzędzie do realizacji tego pomysłu: wystarczy, że wprowadzą odpowiednie zapisy do tzw. studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego dla swej gminy. Tym narzędziem chcą posłużyć się też radni gminy Suwałki, która zajęli się tą sprawą na wniosek mieszkańców. Problem w tym, że mieszkańcy niektórych podsuwalskich miejscowości postulują, by minimalna odległość od budynków mieszkalnych wynosiła 2 km dla biogazowni i 3 km dla wiatraków.

Gdyby jednak przyjąć takie ograniczenia, to okazałoby się, że nowe biogazownie czy elektrownie wiatrowe w zasadzie nie miałyby tam gdzie powstawać. Chodzi nie tylko o tereny gęściej zaludnione czy możliwość podłączenia tych elektrowni do sieci elektroenergetycznej, co w dużej odległości od terenów zabudowanych może być w wielu przypadkach bardzo trudne i kosztowne, a czasem wręcz niemożliwe. Biogazownia produkuje oprócz prądu energię cieplną, której wykorzystanie znacząco zwiększa jej opłacalność. Jeśli jednak stoi dalej niż kilometr od budynków, którym mogłaby tę energię przesyłać (w celu ich ogrzewania), na ogół przestaje się to kalkulować ze względu na duży koszt budowy ciepłociągu.

To nie znaczy, że nie warto ustalać minimalnych odległości biogazowni czy wiatraków od domów. Tym bardziej, że sami eksperci twierdzą, iż np. biogazownie powinny być usytuowane nie bliżej niż 50 m od budynków mieszkalnych (ze względu choćby na to, że w promieniu kilkudziesięciu metrów od takiej instalacji, jeśli używa ona jako surowca gnojowicy, innych odchodów zwierzęcych czy odpadów z przemysłu rolno-spożywczego, może czasem trochę nieprzyjemnie pachnieć). A są już w Polsce przypadki, że stoją bliżej. To zaś sprawia, że mieszkańcy mający w tak bliskim sąsiedztwie biogazownię buntują się i opowiadają innym, że życie w pobliżu takiej instalacji to „piekło”. Te opowieści podchwytują mieszkańcy innych miejscowości, w których ktoś chce wybudować biogazownię (szczególnie ci, którzy są jej przeciwni). I zaczynają protestować nawet wtedy, gdy ma ona stanąć kilkaset metrów od zabudowań mieszkalnych.

Właśnie z uwagi na to warto ustalać minimalną odległość biogazowni od budynków mieszkalnych. Powinna jednak ona wynosić 50, 100 czy 200 metrów, ale nie 2 km, jak chce część mieszkańców gminy Suwałki. Bo jeśli przyjmie się więcej niż kilkaset metrów, to wtedy wyleje się dziecko z kąpielą. To znaczy, że takie ograniczenie doprowadzi do tego, iż w danej gminie nie powstanie ani jedna biogazownia.

Jacek Krzemiński

Na podstawie: Radio Białystok – www.radio.bialystok.pl, informacje własne


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej