więcej


Publikacje zagraniczne

Dlaczego poferment z Zittau śmierdzi? (15645)

2013-04-26

Drukuj

Do otwartych zbiorników w Zawidowie-Skrzydlicach na Dolnym Śląsku trafia poferment z biogazowni z niemieckiego Zittau. Wylewany jest on też na pola w gminie Zgorzelec. Niestety, jak twierdzą tamtejsi mieszkańcy, intensywnie cuchnie, zatruwając fetorem pobliskie wioski. Coś w tej sprawie jest nie tak, skoro we właściwie eksploatowanej biogazowni poferment powinien mieć słaby, dość neutralny zapach.

Do biogazowni w przygranicznym mieście Zittau, uruchomionej w zeszłym roku, trafia kiszonka z kukurydzy uprawianej po polskiej stronie granicy, z gmin Sulików i Zgorzelec. W drugą stronę, czyli z tejże instalacji do Polski transportowany jest powstający tam poferment. Jego część wylewa się od razu na pola, a część trafia do otwartych zbiorników, wybudowanych na koszt właściciela biogazowni w miejscowości Zawidów-Skrzydlice. Mieszkańcy wsi sąsiadujących ze zbiornikami i z polami, na które wylewany jest ów poferment, narzekają na smród. Twierdzą, że nikt ich nie pytał o zgodę na budowę zbiorników i nie dowierzają zapewnieniom rolników korzystających z pofermentu z niemieckiej biogazowni, że powstaje on jedynie na bazie kiszonki z kukurydzy. Podejrzewają, że albo jest z czymś zmieszany (np. z jakimiś odpadami) albo biogazownia w Zittau nie wykorzystuje jako surowca tylko kukurydzy.

Gdyby jednak potwierdziła się ta druga wersja, to i tak poferment nie powinien intensywnie cuchnąć, gdyby biogazownia w Zittau była właściwie eksploatowana. To oznacza m.in., że ciecz pofermentacyjna najpierw powinna trafić do specjalnie do tego przeznaczonych, zamkniętych zbiorników lub tzw. lagun przy biogazowni, tam do końca "przefermentować" i dopiero wtedy opuścić to miejsce. Wygląda na to, że w instalacji biogazowej w Zittau tak się nie dzieje i albo poferment "dojrzewa" tam za krótko, albo w ogóle nie przechowuje się go w zbiornikach pofermentacyjnych przy biogazowni, tylko od razu jest stamtąd wywożony.

Wprawdzie właściciel biogazowni w Zittau i polskie lokalne władze samorządowe zapewniają, że wszystko odbywa się w majestacie prawa, jednak warto by sprawdzić, czy tak rzeczywiście jest. Przede wszystkim należałoby się dowiedzieć, co faktycznie przywożone jest jako poferment z Zittau do Polski i jaki skład ma ta ciecz. Mieszkańcy wsi, których dotknął wyżej opisany problem, wynajęli już prawnika oraz wysłali pisma do starostwa i wojewody, domagając się sprawdzenia wszystkich dokumentów i tego, czy zostały one wydane zgodnie z prawem.

Jacek Krzemiński

na podstawie: TVN24.pl, Gazeta Wojewódzka – gazetawojewodzka.pl


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej