więcej


Publikacje zagraniczne

Biogazownia zmniejszyłaby uciążliwość gorzelni, ale jej nie chcą (15961)

2013-08-30

Drukuj

Mieszkańcy Kamienia (koło Opola Lubelskiego) i Żmudzi (powiat chełmski) na Lubelszczyźnie skarżą się na uciążliwy smród, którego źródłem są usytuowane w tych miejscowościach gorzelnie. Problem choćby częściowo rozwiązałoby wybudowanie przy nich biogazowni, ale tego mieszkańcy nie chcą.

Obie gorzelnie są uciążliwe dla otoczenia głównie przez śmierdzący odpad poprodukcyjny – wywar pogorzelnialny, z którym nie bardzo mają co zrobić. Właściciel gorzelni w Kamieniu był zmuszony wylewać go nawet na nadwiślańskie łąki, za co został ukarany mandatem. Z kolei gorzelnia w Żmudzi wapnuje swój wywar pogorzelniany, żeby zmniejszyć jego fetor, ale to pomaga tylko w pewnym stopniu. Woziła go też do biogazowni w Piaskach, jednak to rozwiązanie nie jest opłacalne z powodu odległości . Trzeba do tego sporo dopłacać - po pierwsze z powodu kosztów transportu, a po drugie taki wywar jeszcze w gorzelni ma temperaturę dochodzącą do 95 stopni Celsjusza, ale gdy przewozi się go na większą odległość, traci się większą część zmagazynowanej w nim energii. To o tyle ważne, że wywar o tak wysokiej temperaturze zastosowany jako surowiec w biogazowni znacząco zwiększa jej opłacalność, bo oszczędza się na podgrzewaniu surowca (warunek konieczny przy produkcji biogazu w polskich warunkach klimatycznych), a jednocześnie, dzięki temu, ze jest taki gorący, przyspiesza się proces jego fermentacji.

Właściciele gorzelni w Kamieniu i Żmudzi uważają, że optymalnym rozwiązaniem byłoby postawienie tuż obok nich biogazowni, w których wywar pogorzelniany przerabiałoby się na biogaz. Odpad z tego procesu, tzw. poferment, albo nie śmierdzi, albo śmierdzi dużo mniej intensywnie niż ów wywar. To bardziej opłacalne niż np. wyposażenie tych gorzelni w oczyszczalnie, które oczyszczałyby wywar.

Mieszkańcy obydwu miejscowości nie chcą jednak, żeby przy gorzelniach powstały instalacje biogazowe. Protestują przeciwko temu, zbierają podpisy. Dzięki biogazowniom tamtejsze gorzelnie przestałyby być tak dokuczliwe dla otoczenia jak dziś. Mieszkańcy boją się jednak, że same biogazownie też będą śmierdzieć i tylko pogorszą sytuację, zamiast ją poprawić. Tak jednak być nie powinno. Lokalne władze próbują uspokoić nastroje, tłumacząc, że w Żmudzi energią cieplną z wywaru pogorzelnianego ogrzewa się tamtejszą szkołę i urząd gminy. Ponadto, obie gorzelnie dają m.in. miejsca pracy. Biogazownie stworzyłyby kolejne.

Jacek Krzemiński

na podstawie: Kurier Lubelski – www.kurierlubelski.pl, Nowy Tydzień – www.nowytydzien.pl 


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej