więcej


Publikacje zagraniczne

Biogazownia uratowała 100 miejsc pracy (16815)

2012-11-15

Drukuj

- Gdyby nie biogazownia, to już byśmy nie rozmawiali, nasze gospodarstwo musiałoby zostać zlikwidowane – mówi Marek Kołodziej, główny specjalista ds. utrzymania ruchu w fermie trzody chlewnej Ferma-Pol, największym zakładzie pracy w gminie Domaszowice na Opolszczyźnie.

Ferma-Pol z Zalesia zatrudnia 100 osób. Do niedawna groziło jej zamknięcie. W związku z unijnymi przepisami ferma uznana została za truciciela i musiała zmienić sposób przechowywania gnojowicy (w tym okresie, kiedy nie można nią nawozić pól, czyli zimą). To zaś oznaczało w praktyce konieczność budowy zbiorników, spełniających określone wymogami UE warunki, a także zakup nowego sprzętu do wywożenia gnojowicy. – Sama budowa zbiorników kosztowałaby nas miliony złotych, na co nie było nas stać – mówi Marek Kołodziej.

Sytuację uratował inwestor, spółka Polskie Biogazownie Energy Zalesie, który wybudował przy fermie biogazownię. Odbiera ona na bieżąco powstającą w gospodarstwie gnojowicę i wykorzystuje ją do produkcji biogazu. Rolniczą biogazownię przy Ferma-Polu, produkującą jednocześnie prąd i ciepło, otwarto w październiku zeszłego roku. Ma ona moc 2 MW. Kosztowała około 30 mln zł. Budowa trwała 15 miesięcy. Podstawowym surowcem wykorzystywanym w tej biogazowni jest gnojowica pochodząca od kilkudziesięciu tysięcy hodowanych przez Ferma-Pol świń (wytwarza się jej na tej fermie aż 70 tys. metrów sześciennych rocznie). Dodaje się do niej m.in. odpady z ziemniaków i buraków.

Prąd produkowany w instalacji spółka Polskie Biogazownie Energy Zalesie sprzedaje w większości do krajowej sieci elektroenergetycznej, a ciepło wykorzystuje na potrzeby własne i fermy. Produktem ubocznym przy wytwarzaniu biogazu jest płynny osad, tzw. poferment, który biogazownia sprzedaje jako nawóz (po niższej cenie niż kosztują nawozy sztuczne). – Niektórzy protestujący przeciwko budowie instalacji biogazowych twierdzą, że zagrożeniem jest też nawożenie pól pofermentem, że poferment śmierdzi. Jak to jest w przypadku biogazowni w Zalesiu? – pytam Marka Kołodzieja.

- Protestującym miesza się nawożenie pól gnojowicą, czemu rzeczywiście towarzyszy przykry zapach, z nawożeniem pofermentem – odpowiada Kołodziej. – Problem z fetorem był, gdy nasza gnojowica trafiała bezpośrednio na pola. Dziś, gdy jako nawóz zastąpił ją poferment, tego problemu już nie ma.

Ferma-Pol istnieje od prawie 40 lat, zatrudnia 100 osób i ma wielkie tradycje w hodowli trzody. Obecnie działa jako spółka. Sprzedaje ponad 40 tys. sztuk tuczników rocznie. Dysponuje własną mieszalnią pasz, stacją uzdatniania wody i kotłownią.

Członek zarządu województwa opolskiego odpowiedzialny za rolnictwo, Antoni Konopka, powiedział podczas otwarcia biogazowni w Zalesiu, że ta inwestycja to "same korzyści dla wszystkich". - Spadek produkcji zwierzęcej to słabość naszego województwa. Pozostanie Ferma-Polu na pewno tę produkcję wzmocni - dodał Konopka. Podkreślił również, że otwarta w październiku biogazownia rolnicza w Zalesiu to pierwszy tego typu obiekt na Opolszczyźnie.

Jacek Krzemiński


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej