Polecane publikacje

Czy rząd zatrzyma wiatraki? (19290)

2016-03-02

Drukuj
galeria

Fot. Joakim Wahlander, Flickr (CC BY-NC 2.0)

O tym, dlaczego projekt tzw. ustawy odległościowej oznacza de facto zahamowanie rozwoju sektora energetyki wiatrowej w Polsce, w rozmowie Wojciechem Cetnarskim, prezesem PSEW.

REO.pl: Projekt ustawy wprowadzającej minimalną odległość elektrowni wiatrowych od zamieszkałych zabudowań ma na celu „uregulowanie problematyki lokalizacji elektrowni wiatrowych”, przy czym przedstawiciele rządu zapewniają, że intencją autorów tych regulacji nie jest zablokowanie rozwoju energetyki wiatrowej. Czy przyjmowanie tego typu regulacji dla lokalizacji wiatraków jest według Państwa w Polsce potrzebne?

Wojciech Cetnarski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW): Nowoczesne turbiny wiatrowe, o niskim poziomie oddziaływania akustycznego i niskich kosztach produkcji energii mają wysokość ok. 200 m. Proponowane zapisy wyznaczają strefę ochronną wokół takiego urządzenia o średnicy 4 km. Z setek analiz akustycznych, prowadzonych w kraju i za granicą przez certyfikowane laboratoria pomiarowe wynika, iż promień oddziaływania tego typu urządzeń, zgodny z obowiązującymi normami, mieści się w granicach 400-600 m, w zależności od uwarunkowań lokalnych, czyli rzeźby terenu, typu roślinności, ilości turbin. Brak jest zatem racjonalnych przesłanek dla ustanawiania tego typu odległości minimalnych.

Wprowadzenie strefy delimitacyjnej o średnicy 4 km, czyli 2 km od najbliższej zabudowy mieszkalnej, stref chronionego krajobrazu czy parków narodowych, oznacza wykluczenie z możliwości lokalizowania nowoczesnych turbin wiatrowych ponad 99% powierzchni kraju. Tym samym zahamowany zostanie jakikolwiek dalszy rozwój energetyki wiatrowej opartej o nowoczesne, ciche i wysokowydajne turbiny wiatrowe. Proponowane przepisy odległościowe nie rozwiązują zatem żadnego realnego problemu, a jedynie wymuszają stosowanie w przyszłości niskich turbin wiatrowych o małej mocy (500 kW - 1 MW). Tym samym Polska stanie się światowym skansenem technologicznym, o niewielkiej skali produkcji energii odnawialnej.

Propozycja PiS to zatem regulacja nadmiarowa, podobna do tej, jaka została przyjęta dla oddziaływania akustycznego autostrad. Norma ta spowodowała wielomiliardowe straty budżetu, wynikające z konieczności zainstalowania osłon akustycznych wzdłuż autostrad, mimo, że nie było ku temu żadnych racjonalnych przesłanek. W rezultacie, po kilku latach obowiązywania takiej nieuzasadnionej regulacji, w roku 2014 rząd musiał wycofać się z błędnych przepisów.

REO.pl: Obecny projekt wprowadza dodatkowe opłaty dla właścicieli farm wiatrowych. Jak Państwo oceniają te propozycje?

Wojciech Cetnarski: Dla właścicieli farm wiatrowych ogromny problem stanowi zaproponowany w projekcie czterokrotny wzrost opodatkowania farm wiatrowych podatkiem od nieruchomości. Projekt przewiduje zmianę definicji budowli w odniesieniu do wiatraków. W obecnym stanie prawnym budowlą są fundamenty wiatraka i wieża wiatrakowa, których wartość to około 20 proc. wartości całego urządzenia i od tej wartości płacony jest podatek od nieruchomości. Po zmianach budowlą byłby cały wiatrak i podatek od nieruchomości należałoby płacić od wartości całego wiatraka.

Drastyczna skala wzrostu podatku będzie maiła de facto skutek wywłaszczeniowy, gdyż żadna działalność gospodarcza nie jest wstanie znieść kilkukrotnego wzrostu opodatkowania. Takie rozwiązanie w wielu przypadkach doprowadzi do bankructwa większości inwestorów, szczególnie tych krajowych, indywidualnych, którzy podobnie jak inwestorzy, którzy zainwestowali w biogazownie nie będą w stanie obsłużyć zaciągniętych kredytów i zapłacić nałożonych podatków.

Poza tym do kosztów podatkowych miałyby dojść koszty parapodatkowe. Proponuje się, żeby warunkiem możliwości użytkowania wiatraków było ich dopuszczanie do eksploatacji przez UDT za opłatą w wysokości do 1 proc. wartości inwestycji, a zezwolenia UDT miałyby być ważne tylko dwa lata. Istniejące instalacje miałyby rok na zdobycie zezwolenia UDT.

Proponowane rozwiązanie to po prostu podatek, bo opłata na rzecz UDT nie ma żadnej innej funkcji. Przedmiotowe badania ani nie kosztują tyle jak zaproponowano ani nie ma potrzeby ich prowadzenia, szczególnie w odniesieniu do 80 proc. całkowicie nowych wiatraków, z których wiele ma jaszcze gwarancję producenta. Te dwie zmiany łącznie oznaczają de facto pięciokrotny wzrost podatkowy dla farm wiatrowych.

REO.pl: Jakich konsekwencji przyjęcia takiego projektu możemy się spodziewać?

Wojciech Cetnarski: Proponowane przepisy próbują zakamuflować podjęcie decyzji obecnego rządu o zatrzymaniu dalszego rozwoju energetyki wiatrowej w Polsce. Zaproponowane rozwiązania legislacyjne dla nowych farm wiatrowych w Polskich warunkach są nie do spełnienia i oznaczają de facto koniec sektora OZE w Polsce i stopniowe znikanie już wybudowanych farm, które nie będą w stanie udźwignąć dodatkowych obciążeń podatkowych i kosztów.

Nieuzasadnione restrykcje wobec jednej, wybranej branży gospodarczej będzie skutkować niechęcią wszystkich krajowych i zagranicznych inwestorów do inwestowania w Polsce, w obawie, aby podobnie radykalne restrykcje nie objęły innych sektorów gospodarki.

źródło: reo.pl


Udostępnij wpis swoim znajomym!



Podobne artykuły


Podziel się swoją opinią




Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej