Opinie

O królu Arturze i zawziętym Czarnym Rycerzu (18731)

Marcin Popkiewicz
2015-07-23

Drukuj
galeria

Ludzie negujący antropogeniczną zmianę klimatu są jak Czarny Rycerz z filmu o Montym Pythonie. Trwają przy swoim aż do absurdu. Tak jak przeciwnik króla Artura, chcą sprowadzić siebie i nas na ścieżkę samounicestwienia.

Znacie komedię „Monty Python i Święty Graal”? No pewnie, kto by nie znał :) W filmie jest scena, w której podróżujący król Artur spotyka na swej drodze Czarnego Rycerza. Ten nie pozwala przejść mu dalej, grożąc królowi śmiercią. Adwersarze wyciągają miecze i zaczyna się walka, w której Artur silnym ciosem odrąbuje przeciwnikowi lewą rękę.

– Odsuń się, mężny przeciwniku, straciłeś rękę – stwierdza Artur.
– To tylko draśnięcie, walczymy dalej! – odpowiada Czarny Rycerz.
– A to, co to jest? – pyta król, wskazując na leżącą na ziemi kończynę.
– To...? To nie moja ręka! – odpowiada Czarny Rycerz i, krzycząc „Broń się!”, szarżuje na króla.
Ten ucina mu drugą, dzierżącą miecz, rękę. – Zwyciężyłem! – oświadcza, klęka i pochyla głowę, dziękując Bogu za odniesione zwycięstwo. Jednak to jeszcze nie koniec. Czarny Rycerz zaczyna go kopać.
– Dzielny jesteś, panie rycerzu, ale ja wygrałem – rzecze Artur.
– Masz dość? – pyta zaczepnie Czarny Rycerz.
– Nie masz rąk, durniu! – odcina się Artur.
– A właśnie, że mam! – odpowiada rycerz.
– Patrz! – mówi Artur, wskazując leżące na ziemi odcięte ręce.
– To powierzchowna rana – kwituje Czarny Rycerz, ponownie kopiąc Artura.
– Przestań! – żąda król.
– Tchórz! – prowokuje dalej Czarny Rycerz, znów kopiąc.
– Bo utnę Ci nogę! – ostrzega Artur. Jednak Czarny Rycerz nie słucha i ponownie kopie króla, który, tak jak ostrzegał, odcina mu nogę.
– Ukatrupię Cię! Jestem niepokonany! – piekli się Czarny Rycerz i, podskakując na jednej nodze, korpusem szturcha króla. – Stawaj! – krzyczy.
W końcu Artur ucina drugą nogę przeciwnika. Spogląda w dół na spoczywający u jego stóp korpus i odchodzi.
– Uciekasz! – rzuca za nim Czarny Rycerz (czy jak tam nazwać to, co z niego zostało). – Cholerny tchórzu! Wracaj, to dostaniesz za swoje!!! Odgryzę Ci nogi...

Dlaczego opowiadamy tę historię na tym portalu? Ponieważ bardzo kojarzy się z dyskusją o antropogenicznej zmianie klimatu. Zaczęła się ona pokolenia temu od naukowego dyskursu równorzędnych stron. Jednak w miarę jak czas płynął, szala zwycięstwa w pojedynku na argumenty naukowe, obserwacje i prawa fizyki zaczęła przechylać się na stronę naukowców uważających, że powodowana przez ludzi zmiana klimatu zachodzi, jest obserwowana, a zebrane dowody dobitnie pokazują, że będzie postępować – w miarę wzrostu stężeń kumulujących się w atmosferze gazów cieplarnianych. W latach 90. XX wieku suma zebranych dowodów była już tak przytłaczająca, a wątpliwości kontrarian na tyle wyjaśnione, że ci, którzy w swoim zacietrzewieniu odrzucali realność zmiany klimatu, zaczęli przypominać Czarnego Rycerza z odciętą lewą ręką.

Niemniej jednak na upartego wciąż jeszcze można było walczyć – gdzieś tam majaczyły wątpliwości, takie jak możliwa niezgodność wyników pomiarów zmian temperatury w wyższych warstwach troposfery z przewidywaniami modeli.

Jednak w miarę upływu czasu kolejne badania pokazywały, że zachodzą bezprecedensowe i nie obserwowane wcześniej zjawiska, takie jak wzrost poziomu morza, topnienie liczących wiele tysięcy lat lodowców, otwieranie się szlaków żeglugowych w Arktyce, wzrost kwasowości oceanów i wiele innych – wszystkie przewidziane przez naukowców jako skutki naszych emisji gazów cieplarnianych. Eksperymenty i dedykowane pomiary mające wyjaśnić wcześniejsze wątpliwości doprowadziły do pogłębienia wiedzy naukowej i rozwiania zgłaszanych wcześniej zastrzeżeń. Kolejne ośrodki badawcze w swoich stanowiskach stwierdzały, że zmiana klimatu zachodzi, powodują ją ludzie emisjami gazów cieplarnianych, głównie CO2ze spalania paliw kopalnych. Ostatnią spośród instytucji naukowych o krajowej czy międzynarodowej renomie, która wycofała się z odrzucania wpływu ludzi na obecną zmianę klimatu, było Amerykańskie Stowarzyszenie Geologów Naftowych, które w 2007 roku swoje wcześniejsze obiekcje względem realności antropogenicznej zmiany klimatu zastąpiło brakiem opinii w tej kwestii. Na placu boju przeciwko uznaniu realności globalnego ocieplenia pozostali jeszcze pojedynczy naukowcy, propagujący tezy coraz trudniejsze do obronienia w świetle zebranej wiedzy. Obok nich w szeregu wciąż stały koncerny paliw kopalnych i ortodoksyjni przeciwnicy jakichkolwiek regulacji, pracowicie starając się utrzymać w społeczeństwie wątpliwości. Było to coraz trudniejsze, bo w zasadzie z argumentów naukowych zostali rozbrojeni – ręka z mieczem była ucięta, pozostało już tylko kopać i przeklinać.

W ostatnich latach środowisko naukowe w zasadzie wyjaśniło wszystkie znaczące wątpliwości, wiedza o mechanizmach zmiany klimatu została zweryfikowana w praktyce (okazało się, że wcześniejsze prognozy środowiska naukowego niedoszacowywały tempa i skali zmian). W zasadzie nie da się już bagatelizować realności antropogenicznej zmiany klimatu i związanych z nią zagrożeń w oparciu o najlepszą dostępną wiedzę naukową. Noga Czarnego Rycerza jest już odcięta.

W środowisku naukowym konsensus jest przygniatający, w Internecie wciąż jednak można spotkać ludzi, którzy go nie akceptują.

– Ukatrupię Cię! Jestem niepokonany! Stawaj! – piekli się troll internetowy, podskakując na jednej nodze i wciąż serwując te same, dawno wyjaśnione przez naukę mity klimatyczne: – Nasze emisje to tylko 5% naturalnych! Głównym gazem cieplarnianym jest para wodna! To metan! Od blisko 20 lat klimat Ziemi wcale się nie ociepla! Za Wikingów Grenlandia była zielona! Lodu w Antarktyce przybywa! Zmierzamy w stronę epoki lodowej! Klimat zmieniał się zawsze! W Pliocenie i Eocenie było cieplej i było super! Strasznie zimna zima była – jakie tam ocieplenie klimatu?! I tak dalej i tak dalej.

Wytrwałość i odporność na realia (Ucięta ręka? To nie moja!) godna jest uporu Czarnego Rycerza.

Skoro nie da się już negować problemu zmiany klimatu w oparciu o najlepszą wiedzę naukową, to co pozostaje w arsenale „denialisty”? Całkiem sporo opcji: fałszywi eksperci (i metody prezentacji nielicznej grupy, tak, by wydawała się duża i znacząca), manipulacje logiczne (fałszywe tropy, zniekształcanie lub nadmierne upraszczanie ustaleń naukowych, przeskakiwanie do konkluzji, dychotomia myślenia, atakowanie słomianej kukły i in.), nierealistyczne kryteria, zbieranie wisienek i (na deser, kiedy już nie da się zaprzeczyć ustaleniom nauki) teorie spiskowe.

O tych technikach, ich stosowaniu w praktyce oraz identyfikacji, napiszemy w kolejnym artykule.

Autor: Marcin Popkiewicz, Ziemia na rozdrożu. Opracowanie i wytłuszczenia: Marta Śmigrowska


Udostępnij wpis swoim znajomym!



Podobne artykuły


Podziel się swoją opinią




Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej