Biblioteka

Nie podlewaj śmieci wodą (w Warszawie)! (21777)

2021-04-03

Drukuj
galeria

Wokół nowych opłat za gospodarowanie odpadami w Warszawie powoli narastają kontrowersje. Prasa donosi, że niektórym w wyniku uzależnienia opłat o ilości zużywanej wody opłaty wzrosną nawet o 400%. Problem w tym, że każdy nas ma jeszcze duże rezerwy jeśli chodzi o oszczędzanie wody w domu, choć może wcale o tym nie wie.

Stare i nowe opłaty

Stare opłaty za gospodarowanie odpadami wynosiły dla większości mieszkańców 65 zł na miesiąc w domu wielorodzinnym i 93 zł w domu jednorodzinnym. Od 1 kwietnia nowe opłaty mają być uzależnione od ilości wykorzystanej wody wodociągowej. Do naliczenia opłaty będzie stosowany przelicznik 12,73zł pomnożony przez ilość metrów sześciennych zużytej wody. Tylko tam, gdzie wodociąg nie został jeszcze podłączony przyjęto  sztywną ilość zużytych metrów sześciennych wody wynoszącą 4.

Czy więcej zapłacę?

W prasie mnożą się narzekania, że opłata będzie znacznie wyższa, ale ja policzyłem tę kwotę dla mojego mieszkania i przy zużyciu 36m3 wody w pierwszym półroczu 2020 roku zamiast 65 zł zapłacę 76,8 zł, czyli dla mnie podwyżka będzie wynosiła jedynie 18%. Przy czym, aby było jasne, mieszkamy w naszym domu jako pięcioosobowa rodzina, a dzieci są już w wieku szkolnym i myją się same. Jednak pierwsze półrocze 2020 nie jest w pełni miarodajnym okresem dla sposobu korzystania z wody w moim mieszkaniu, bo większość tego czasu przebywaliśmy w domu, a to ze względu na lockdown, a to ze względu na telepracę, a więc więcej gotowaliśmy, myliśmy się, etc. etc. Choćby z tego powodu zużyliśmy więcej o 10m3 wody, niż jeszcze w pierwszym półroczu 2019 roku, kiedy nasze zużycie wyniosło 26 m3. Przy poziomie zużycia wody z tamtego okresu moja nowa opłata za gospodarowanie odpadami wyniosłaby mniej o 15% niż przed zmianą przepisów, bo zaledwie 55 zł.

Jeśli więcej to...oszczędzajmy wodę!

Możliwe, że teraz zastanawiacie się co takiego robimy, że u nas opłata za gospodarowanie odpadów mogłaby nawet spaść? TAK! Oszczędzamy wodę:

  1. Spuszczamy toaletę wodą zgromadzoną w wannie z kąpieli wykonanej poprzedniego dnia.
  2. Mapy perlatory na kranach, tam gdzie to rozsądne, np. w łazience czy toalecie i oszczędzający wodę prysznic trójfunkcyjny.
  3. Urządzenia AGD, pralkę, zmywarkę, o wysokich parametrach oszczędności wody, choć zapewne dotychczas nie nauczyliśmy się na tyle sprawnie korzystać z programów prania, aby nasze oszczędności były zgodne założeniami producentów.

Ponieważ mieszkamy w domu wielorodzinnym z powodów oczywistych nie podlewamy wodą wodociągową ogrodu, ale kwiaty na oknach i na balkonie mamy i, nie będę ukrywał, konsumują sporo, bo balkon jest od południa.

Jeszcze mamy rezerwy

Ale wciąż mam także w moim mieszkaniu rezerwy, które mogę wykorzystać do dalszego oszczędzania wody. Choćby takie:

  1. Być może nie uwierzycie, ale w moim domu w ciąż raczej bierzemy kąpiel w wannie pełnej wody, niż bierzemy szybki prysznic.
  2. Do podlewania kwiatów czy spuszczania toalety wciąż nie bierzemy części wody z kuchni, którą można w tym celu wykorzystać, np. z płukania owoców, przelewania makaronu czy gotowania jaj.

A wszystkim tym, którzy mają duże ogrody polecam łapanie deszczówki z dachu czy innych powierzchni utwardzonych na swojej posesji. Wtedy może się zdarzyć, że zamiast 9m3 na miesiąc, zużyjecie 5-6 m3 i już podwyżka nie będzie dla Was taka dokuczliwa. Zwłaszcza, że dziś mamy już krajowe i lokalne programy promujące łapanie wody z deszczu. Czemu z nich nie skorzystać?


Udostępnij wpis swoim znajomym!



Podobne artykuły


Podziel się swoją opinią




Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej