Biblioteka

Koronawirus zdetronizowany (21297)

2020-05-04

Drukuj
galeria

Jak pokazują doniesienia naukowe zagrożenie nowym koronawirusem było przeszacowane. Wygląda na to, że zamykając większość świata na 4 spusty popadliśmy w przesadną panikę.

Są już recenzowane artykuły naukowe, które podają, że pierwotnie szacowana śmiertelność na podstawie danych z pierwszego epicentrum, tj. miasta Wuhan, była zawyżona wielokrotnie. W momencie, kiedy większość krajów rozpoczęła wdrażanie środków prewencyjnych podawano często, że śmiertelność choroby wywoływanej przez nowego koronawirusa wynosi 4-11%. Tymczasem już 19 marca 2020 roku w Nature Medicine ukazał się artykuł, w którym naukowcy z Hong Kongu i Bostonu na podstawie danych z Wuhan pokazali zupełnie inne liczby.

Śmiertelność w samym Wuhan sięgnęła zaledwie 1,4% [1] i to tylko wśród osób u których wystąpiły objawy choroby COVID-19. Jest to wynik porównywalny do śmiertelności ciężkiej grypy, która występuje na naszych szerokościach geograficznych prawie co roku. A u bardzo wielu osób, które zetknęły się z wirusem objawy w ogóle nie występują - prasa popularna podaje, że to 80% osób, ale dane naukowe pozyskane w sposób naukowy też o tym mówią [2]. W istocie prawdopodobieństwo śmierci po zetknięciu się z koronawirusem jest w przedziale od 0,1% do 0,5%.

Faktem też jest, że wskaźnik ten rośnie wraz z wiekiem i u osób powyżej 60. roku życia może wynosić ok. 5% [3]. Jednak u większości osób, które umierają po zetknięciu z koronawirusem w podeszłym wieku chorobę COVID-19 należy traktować jako "kropla, która przepełniła czarę", ponieważ jedynie w 1% przypadków nie mają oni innych niedomagań zdrowotnych, które sprzyjają nadejściu śmierci. Pokazuje to raport z analizy ponad 20 tys. przypadków z Włoch [4].

W części krajów w okresie od początku marca do końca kwietnia wystąpiła prawdopodobnie większa śmiertelność ogólnie w populacji, niż np. rok wcześniej, ale w Szwajcarii oceniono na podstawie danych wieloletnich, że podwyższona śmiertelność w tym roku była granicach rozsądku, tzn.: mniejsza od maksymalnego wyniku, który już w przeszłości występował w 2015, 2012, 2018 i 2011 roku, co pokazuje rysunek.

Część z tych wyników jest naszą (światową) wiedzą zdobytą już po wprowadzeniu ograniczeń, ale wiedzieliśmy to często już w II połowie marca, kiedy wiele krajów dopiero zaczynało zakładać blokady. Dane zebrane z wielu krajów świata dowodzą tego, że te ograniczenia można już dziś dość spokojnie znieść, co najwyżej pozostawiając jeszcze środki ostrożności w bardziej zatłoczonych miejscach. Ograniczenia te nie muszą polegać nawet na utrzymywaniu odstępu od siebie. Nawet w największym tłoku wystarczyłyby maseczki albo po prostu apele do tych co mają jakieś objawy choroby podobnej do COVID-19 o pozostanie w domach - zdrowi niech chodzą swobodnie po świecie.

 

[1] https://www.nature.com/articles/s41591-020-0822-7

[2] https://www.bmj.com/content/369/bmj.m1375 

[3] https://www.cebm.net/covid-19/global-covid-19-case-fatality-rates/

[4] https://www.epicentro.iss.it/en/coronavirus/bollettino/Report-COVID-2019_23_april_2020.pdf


Udostępnij wpis swoim znajomym!



Podobne artykuły


Podziel się swoją opinią




Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej