Biblioteka

Maraton negocjacyjny trwa. Genewa ważnym przystankiem na drodze do porozumienia klimatycznego (18205)

2015-02-12

Drukuj

W Genewie negocjatorzy muszą zająć się tematami, które na COP20 w Limie „przepchnięto na później”. Presja rośnie, bo to jedyne spotkanie przed końcem maja, kiedy to kraje mają przedstawić plany działań na rzecz ochrony klimatu.

Klimatyczne Tour de Globe

Negocjacje globalnego porozumienia zaiste mają globalny wydźwięk. Nie tylko dotyczą Ziemi, ale też odbywają się w salach konferencyjnych całego świata. Mają też skomplikowaną strukturę odzwierciedlającą niezwykłą złożoność wysiłków na rzecz ochrony klimatu.

Punktami kulminacyjnymi oenzetowskich negocjacji są konferencje klimatyczne (z ang. COP) odbywające się zawsze pod koniec roku. W międzyczasie mają miejsce spotkania w ramach poszczególnych ścieżek negocjacyjnych służące dopracowaniu uzgodnień z poprzedniego klimatycznego szczytu – z myślą o tym nadchodzącym. Trwająca właśnie w Genewie sesja grupy roboczej ADP (powołanej w Durbanie, by przygotować nowe porozumienie) ma być mostem między COP20 w Limie a COP21 w Paryżu.

Gdzie jesteśmy i dokąd zmierzamy?

W klimatycznym maratonie rok 2015 ma fundamentalne znaczenie. Pod koniec roku w Paryżu musi bowiem zostać zawarte nowe porozumienie zastępujące wygasający (i niezbyt skuteczny) Protokół z Kioto. Będzie ono zwieńczeniem czteroletniego procesu przygotowań, zapoczątkowanego na COP17 w Durbanie. Wtedy właśnie postanowiono, że – w przeciwieństwie do Protokołu z Kioto – obowiązek redukcji gazów cieplarnianych obejmie wszystkie państwa strony konwencji klimatycznej ONZ, a nie tylko wąską grupę krajów rozwiniętych. To daje pewne szanse na zatrzymanie wzrostu temperatur poniżej progu 2 st. C w stosunku do ery przedprzemysłowej. Jeśli to się nie uda, grozi nam gwałtowna, niekontrolowana zmiana klimatu.

Niestety ostatni szczyt klimatyczny COP20 w Limie nie wyłamał się z tradycji i – jak wiele poprzednich – rozczarował zwolenników ochrony klimatu. Również Jerzego Buzka, przewodniczącego Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii w Parlamencie Europejskim: – Żadna rewelacja – stwierdził w rozmowie z Euractiv. – Nie wiemy, co będą zawierały wkłady poszczególnych państw i czy będą ze sobą porównywalne. Trzeba dalej ciężko pracować, by udało się podpisać porozumienie w Paryżu. Porozumienie, na które zgodzi się prawie 200 krajów biorących udział w konferencji. Wiadomo, że to nie będzie łatwe. A wyniki zawsze będą rozmyte, bo muszą uwzględnić stanowiska tak wielu stron. […] Nic nam dziś nie gwarantuje podpisania globalnego kontraktu na rzecz klimatu. Jesteśmy jeszcze daleko od sukcesu, choć Lima nas do tego sukcesu przybliżyła.

Tak czy owak, ducha nie traćmy. Warto śledzić zawiły proces negocjacji, bo ich wynik zadecyduje o bezpieczeństwie klimatycznym naszym i naszych dzieci.

Tak oto przestawia się harmonogram prac w nadchodzącym, gorącym czasie:

  • 8-13 lutego: runda negocjacji w Genewie.
  • do 31 marca: kraje członkowie konwencji klimatycznej ONZ prezentują zarys swoich planów działań na okres po roku 2020 (Intended Nationally Determined Contributions, INDC).
  • do 31 maja: kraje przedstawiają oficjalne plany działań na okres po roku 2020, obejmujące redukcję emisji gazów cieplarnianych oraz, ewentualnie, adaptację do zmian klimatu. Muszą być one na tyle szczegółowe, by dało się na ich podstawie ocenić, w jakim stopniu zredukujemy emisje gazów cieplarnianych po roku 2020, 2030 i później.
  • 3-14 czerwca: runda negocjacyjna w Bonn.
  • 13-16 czerwca: Trzecia Międzynarodowa Konferencja ds. Finansowania i Rozwoju.
  • 1 listopada: sekretariat ONZ przedstawia podsumowanie wszystkich deklaracji złożonych przez kraje członków konwencji.
  • 30 listopada - 11 grudnia: COP21 w Paryżu.

Genewa: obróbka skrawaniem szkicu porozumienia

W Genewie spotykają się właśnie przedstawiciele ponad 190 krajów, by kontynuować dyskusję nad kształtem nowego porozumienia. Jasne jest, że tylko spójny, zrozumiały i powszechnie akceptowany tekst roboczy może stać się dobrą podstawą negocjacji w Paryżu. Tymczasem dziś to raczej zbiór rozbieżnych propozycji. Celem spotkania jest ujednolicenie tekstu i skrócenie go do ok. 30 stron. Jednak to nie takie proste. Interesy stron konwencji diametralnie się różnią. Krajom uprzemysłowionym zależy głównie na ustaleniu nowych celów redukcji emisji i podzieleniu się tą odpowiedzialnością z krajami rozwijającymi się. Te z kolei traktują konwencję klimatyczną jako forum dyskusji o instrumentach rozwoju i finansowaniu ich niskoemisyjnego wzrostu przez kraje bogatsze.

Unia – (były) lider ochrony klimatu?

Unia Europejska nie zaprezentuje w Genewie wizji konkretnych działań, które pozwolą jej osiągnąć wewnętrzny cel redukcji emisji o 40% do roku 2030. Mimo to chce wyjść przed szereg w kolejnym etapie – zarys INDC planuje przedstawić do 25 lutego, ponad miesiąc przed upływem założonego terminu. Zgodnie z wykładnią Komisji Europejskiej Unia postawi głównie na narzędzia rynkowe, czyli system handlu emisjami dwutlenku węgla. Ten wymaga jednak reformy, bo do tej pory ceny uprawnień do emisji były zbyt niskie, by stymulować inwestycje w niskoemisyjne technologie czy efektywność energetyczną.

Losy krajowych deklaracji śledzić można na stronie ONZ dedykowanej INDC, a losy procesu negocjacyjnego – na naszym portalu. Zachęcamy do regularnych odwiedzin.

Marta Śmigrowska

 


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej