Aktualności

CCS – przyszłość czy przeszłość? (14541)

2012-07-09

Drukuj

W 2030 roku ponad 1/3 energii z węgla i 1/5 energii z gazu będzie wytwarzane w elektrowniach z instalacjami do wychwytywania i składowania CO2 pod ziemią. Tak przynajmniej sądzą szefowie wielkich koncernów energetycznych. Wyniki tegorocznej ankiety, przeprowadzonej już po raz dwunasty przez firmę doradczą PwC zaskakują, zważywszy że na świecie coraz częściej słychać głosy, że szansa na rozwój CCS prawdopodobnie została zaprzepaszczona.

Z raportu PwC dowiadujemy się, jak według 72 prezesów firm energetycznych z 43 krajów będzie wyglądać energetyka w 2030 roku. Udział paliw kopalnych w miksie energetycznym ma wynosić 57%, a odnawialnych źródeł energii dużo więcej niż obecnie, bo aż 43%. Ponad 80% respondentów uważa, że elektrownie wiatrowe na lądzie, biomasa, fotolowoltaika i kolektory słoneczne nie będą potrzebowały dotacji do 2030 roku.

Najciekawiej ze wszystkich odpowiedzi rysuje się jednakże opinia o wychwytywaniu i magazynowaniu dwutlenku węgla pod ziemią. Autorzy raportu odnotowują, że technologie CCS miały bardzo słaby start i wciąż natrafiają na trudności. Stwierdzają, że aby odegrały znaczącą rolę, tempo ich rozwoju musi przyspieszyć. Mimo to, w ocenie ankietowanych, mają jeszcze spore szanse.

Według dyrektorów koncernów, w 2030 roku 35% mocy węglowych i 21% mocy gazowych będzie wyposażonych w instalacje CCS. Jest to co prawda mniej niż jakiś czas temu prognozowała Międzynarodowa Agencja Energetyczna (60% mocy węglowych i 27% gazowych w 2035 roku), ale szefowie firm energetycznych nie widzą przy tym naglącej potrzeby dofinansowywania tych rozwiązań. Zdaniem tylko niewielu ponad połowy z nich finansowe wsparcie wszystkich nowych technologii, w tym m.in. tych związanych z CCS, jest potrzebne, aby zaspokojenie zapotrzebowania na energię za 20 lat było możliwe. Tyle samo uważa, że trzeba subsydiować efektywność energetyczną. Ważniejsze są m.in. odpowiednie regulacje środowiskowe, rozwój połączeń pomiędzy różnymi systemami elektroenergetycznymi czy szybkie planowanie i przyśpieszenie procedur inwestycji w infrastrukturę o strategicznym znaczeniu.

Nieco inaczej dzisiejszą sytuację oceniają eksperci MAE. Ciągle wierzą, że CCS może odegrać ważną rolę w ograniczaniu zmian klimatu, jednak bez wsparcia instalacje te nie tylko nie będą działać przy 1/3 siłowni węglowych i 1/5 gazowych, lecz wręcz mają znikome szanse na dalszy rozwój. Kilka miesięcy temu agencja opublikowała raport, w którym opisała problemy technologii i radziła decydentom, co zrobić, aby nie zaprzepaścić szansy.

Reszta energetycznego świata wydaje się podzielać zdanie agencji. Wciąż nie zapowiada się, by technologie zostały wkrótce dofinansowane przez rządy na tyle, by możliwe byłoby wprowadzenie ich na komercyjną skalę. Nadzieje związane z tą technologią powoli gasną. Słychać też coraz więcej bardziej pesymistycznych głosów – że czas CCS zwyczajnie minął.

Tak na przykład uważa Christoph Frei, sekretarz generalny Światowej Rady Energetycznej (World Energy Council). Na szczycie energetycznym, który odbył się 3 maja br. w Londynie, trafnie scharakteryzował sytuację. "CCS jest ofiarą braku woli politycznej i regulacji, które poprzez wsparcie programów pilotażowych wsparłyby rozwój technologii. CCS jest zbyt kosztowny przy niskiej cenie uprawnień do emisji. Nie zachęca ona do inwestycji i nie sprzyja rozpowszechnieniu się technologii".

Jego zdaniem różnice polityczne i brak międzynarodowej współpracy w kwestii polityki energetyczno-klimatycznej sprawiają, że zaniedbywana pozostaje również efektywność energetyczna. Na znaczeniu zyskują natomiast takie rozwiązania jak: inteligentne sieci, elektryczne pojazdy czy zrównoważone miasta.

Dyskusje o roli i przyszłości CCS nie omijają naszego kraju. Z jednej strony, w stojącej węglem Polsce w technologie te wierzy Jerzy Buzek, przewodniczący Społecznej Rady do spraw Rozwoju Gospodarki Niskoemisyjnej. Podczas VIII Międzynarodowej Konferencji NEUF 2012, która odbyła się 29 czerwca 2012 roku, zapewnił, że instalacja do wychwytywania i magazynowania dwutlenku węgla w Bełchatowie zostanie wybudowana. Unia Europejska tymczasem jeszcze daje pieniądze na wypróbowanie tego sposobu ograniczania zmian klimatu.

Z drugiej zaś strony, były wicepremier i minister środowiska Janusz Steinhoff od wielu lat powtarza, że polskiej energetyki węglowej nie można opierać o technologie CCS, które nie funkcjonują jeszcze na skalę przemysłową. "Nie wiem, czy jest ktoś w Europie, kto jeszcze wierzy w CCS..." – powiedziała podsekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska Beata Jaczewska na posiedzeniu Sejmu pod koniec marca br.

W tym kontekście szacunki szefów firm energetycznych o ilości instalacji w 2030 roku wydają się błędne. Trudno też przypuszczać, że wierzą, iż sam rynek, bez dotacji państwowych, zmusi kogokolwiek do ich budowy. Być może mają nadzieję, że przyjdą lepsze czasy – jeśli nie za kilka miesięcy, to za kilka lat. Christoph Frei, choć w Londynie nie był zbyt optymistyczny przy ocenie perspektyw CCS, stwierdził, że szansa na rozwój tych technologii ciągle istnieje. Wystarczą jedynie jasne sygnały od rządzących.

 

Urszula Drabińska, ChronmyKlimat.pl

 

 

 


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej