Aktualności

Czy Unia Energetyczna rzeczywiście zapewni nam bezpieczeństwo energetyczne? (18280)

2015-03-09

Drukuj

Negocjacje gazowe z Azerbejdżanem są jak lądowanie na obcej planecie. Przedstawiciele reżimu, schowani za paradnym stołem, milcząco gapią się na europejskich gości. Czy jednak mnożenie dróg importu surowców zapewni nam bezpieczeństwo dostaw?

Trudno wyobrazić sobie lepszy moment na przedstawienie projektu europejskiej Unii Energetycznej. Rosja, w obliczu wojny na Ukrainie i morderstwa opozycjonisty Borysa Niemcowa, wyrasta na prawdziwe imperium zła. Choć więc projekt integracji energetycznej budzi w państwach członkowskich wiele kontrowersji, warunki do negocjacji są więcej niż sprzyjające. Przedstawicieli Komisji nie martwi nawet sceptycyzm premiera Węgier, który – wbrew pozostałym członkom UE – podpisał właśnie korzystny kontrakt na dostawy gazu z Rosji.

Węgiel wciąż passé

Komunikat Komisji to dokument dalece bardziej złożony, niż pierwotna propozycja unii energetycznej premiera Tuska, któremu zależało przede wszystkim na wspólnych zakupach gazu. Wizja Komisji dotyczy rynku energii elektrycznej, ciepła i transportu; popytu i podaży energii; nie zapomina o badaniach i rozwoju oraz energetycznej dyplomacji. Jest zakorzeniona w polityce klimatycznej, nie „rehabilituje” węgla, anie nie wspiera atomu, na czym zależało polskim władzom. Wręcz przeciwnie, stawia na lekceważone przez premierów Tuska i Kopacz OZE, energetykę rozproszoną i efektywność energetyczną.

Tak, Unia Energetyczna pomoże Europie odciąć część toksycznych więzi z Rosją. Dostrzega to największy rosyjski dziennik Kommiersant: „przedstawiony w środę ostateczny wariant budowy unii energetycznej UE może okazać się znacznie groźniejszy dla Rosji niż poprzednia słabo dopracowana koncepcja wspólnych zakupów gazu”. Gazeta podkreśla, że „nowy wariant zakłada radykalne rozszerzenie pełnomocnictw KE, która może uzyskać prawo wpływania na porozumienia międzyrządowe, a nawet kontrakty handlowe. Stworzy to zagrożenie dla całego schematu dostaw rosyjskiego gazu do Unii Europejskiej”. (cytaty za: rp.pl).

Lądowanie na obcej planecie

Według obserwatorów wizja Komisji ma jednak sporo luk. Plan Komisji ignoruje, o dziwo, zagadnienie importu ropy naftowej. Sporo miejsca poświęca za to dostawom gazu. Komisja, szukając innych niż Rosja dostawców tego surowca, zwraca się ku niestabilnym i niedemokratycznym krajom Bliskiego Wschodu i Afryki: Algierii, Turkmenistanowi, Azerbejdżanowi, Turcji. W przyszłości do tego grona mogą dołączyć Iran i Irak.

A to jest tak lądowanie na obcej planecie. W rozmowie z The Guardian jeden ze znawców regionu wspomina negocjacje gazowe z przedstawicielami władz Turkmenistanu: 30 mężczyzn siedziało za długim stołem, milcząco wpatrując się w europejskich gości.

Plany UE spotkały się też z silną krytyką organizacji pozarządowych.

– Współpracując z takimi krajami i nie potępiając jednocześnie nagminnego tam łamania praw człowieka, Unia Europejska daje zielone światło kolejnym nadużyciom – podkreśla Iverna McGowan z Amnesty International.

– To plan, w ramach którego jedna ręka nie wie, co robi druga. Komisja z jednej strony mówi, że UE powinna odejść od paliw zw. z emisją dwutlenku węgla, a z drugiej szuka nowych źródeł dostaw gazu i nie odrzuca możliwości wzrostu wydobycia węgla. Europa potrzebuje spójnej polityki energetycznej, aby przeciwdziałać zmianom klimatu – mówi Tara Connolly, specjalistka Greenpeace d.s. polityki energetycznej UE.

Analityk prestiżowego ośrodka analiz ekologicznych E3G Luca Bergamaschi podkreśla: – Wiarygodność partnerów handlowych jest ważniejsza niż proste mnożenie dróg importu surowców. Zmniejszenie zależności od Rosji poprzez popadanie w zależność od innych autorytarnych reżimów łamiących prawa człowieka nie zapewni Europie bezpieczeństwa.

Szansą na prawdziwą niezależność nie jest więc dywersyfikacja dróg dostaw surowców, ale ograniczenie popytu i rodzime, odnawialne źródła energii.

Na szczęście Komunikat Komisji zawiera też obiecujące zapisy dotyczące OZE i efektywności energetycznej, które to omówimy w kolejnych artykułach. Mimo niedociągnięć wizję unii energetycznej można uznać za obiecującą. Prawidłowo wzdrożona, wzmocni nie tylko bezpieczeństwo energetyczne, ale też politykę klimatyczną Europy. Być może przekona też polski rząd, że warto dołączyć do klubu krajów aktywnie chroniących klimat. Zachętą po temu może być obiecane przez Komisję wsparcie w negocjacjach gazowych (choć nie są to wymarzone przez Donalda Tuska „wspólne zakupy”). Było nie było, klauzula ta jest podwaliną solidarności energetycznej, tak upragnionej przez podatne na rosyjski szantaż gazowy kraje byłego bloku wschodniego.

Marta Śmigrowska, Chrońmy Klimat

 


Udostępnij wpis swoim znajomym!



Podobne artykuły


Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej