Czekając na reformy strukturalne

„Backloading jest jedynie sposobem na podtrzymanie Europejskiego Systemu Handlu Emisjami (ETS) w oczekiwaniu na wprowadzenie potrzebnych reform strukturalnych" – powiedział Matthias Groote, niemiecki eurodeputowany (Socjaliści i Demokraci). Jego zdaniem „jeśli cena za tonę dwutlenku węgla spadnie poniżej 3 euro, nie będzie miał on już żadnego wpływu".

"Jeżeli wniosek zostanie przyjęty, negocjacje między Radą Europejską, Komisją i Parlamentem mogłyby rozpocząć się po letniej przerwie lub w jej trakcie" – mówił przed głosowaniem Groote.

Przed głosowaniem, 1 lipca br., 41 dużych firm podpisało oświadczenie 12 unijnych ministrów popierające backloading, opublikowane na łamach The Financial Times.

Chłodne przyjęcie decyzji w Polsce

Polska patrzy na backloading z większym dystansem. W zamyśle KE, zawieszenie aukcji ma podnieść ich niską obecnie cenę i zmobilizować firmy do zielonych inwestycji. Polska wskazuje jednak, że jest to ingerencja w rynek i wskazuje, że ucierpią na tym polski przemysł i energetyka oraz że w latach 2013-2020 może stracić na tym 1 mld euro. Jednocześnie stanowisko niektórych krajów członkowskich, w tym Niemiec jest niejasne. Zdaniem Izabeli Albrycht, prezes Instytutu Kościuszki, istnieje szansa, że Niemcy nie poprą backloadingu przed wrześniowymi wyborami do Bundestagu w obawie przed wpływowym lobby przemysłowym.

Zdaniem europosłanki Leny Kolarskiej-Bobińskiej (PO, EPL), propozycja Komisji jest zła i "bardzo źle się stało, że ją przyjęliśmy. Unia Europejska jest na drodze do osiągnięcia swoich celów energetyczno-klimatycznych do 2020 roku. Nawet jeśli komisarz Connie Hedegaard nie akceptuje bieżących cen emisji CO₂, nie może zaprzeczyć, że system pracuje tak, jak został zaprojektowany. Jeśli uznamy, że system ETS nie sprawdził się, to należy go zmienić w całości po 2020 roku, a nie robić jednorazowych, „ręcznych" i administracyjnych poprawek, manipulacji cenami"

Przyjęte zawieszenie 900 mln pozwoleń ma być jednorazową interwencją na rynku. Nie wszyscy jednak w to wierzą.

„Komisja nie dała i nie może dać gwarancji, że będzie to jednorazowa ingerencja administracyjna w rynek. Jeżeli zgodzimy się na to raz, zawsze będzie istniało ryzyko, że sytuacja się powtórzy" – zauważyła Kolarska-Bobińska.

„Parlament Europejski przyjął zmodyfikowaną wersję propozycji dotyczącej czasowego wycofania z rynku pozwoleń do emisji CO₂. Modyfikacje znacząco osłabiają oryginalną propozycje Komisji m.in. zamykając możliwość przyszłych interwencji oraz zmuszając KE do przygotowania szczegółowej oceny wpływu backloadingu na sektory i podsektory przemysłu narażone na wyciek emisji. Wydaje się, że część posłów przestraszyła się, że brak jakiegokolwiek sygnału ze strony Parlamentu Europejskiego „za" backloadingiem może spowodować upadek całego systemu handlu emisjami. Z tego powodu zdecydowali się poprzeć propozycję Komisji, nawet za cenę jej osłabienia. Teraz, kiedy wiemy w jakiej formie backloading trafi do Rady UE, policzymy wkrótce, co oznacza dla nas nowa propozycja denominowana w złotówkach" – uspokajał minister środowiska Marcin Korolec.

Propozycja KE, po głosowaniu w Parlamentu, została teraz przesłana do Rady, a więc na poziom poszczególnych rządów państw członkowskich. Rada może zgodzić się na propozycję Parlamentu Europejskiego albo ją odrzucić.

KOLEJNE KROKI:

2014: być może pierwszy backloading

2014: Indie planują rozpoczęcie handlu emisjami w zakresie efektywności energetycznej

Październik 2014: Tajlandia planuje otworzyć dobrowolny rynek handlu emisjami

2015: Korea Południowa planuje rozpocząć handel emisjami

2018: EU i Australia planują połączyć swoje systemy handlu emisjami

2020: Planowane rozpoczęcie IV fazy działań ETS