Aktualności

Kurzydłowski: wydobycie gazu łupkowego kosztowne, ale niezbędne (15735)

2013-06-04

Drukuj

Chociaż wydobycie gazu z łupków nie jest zadaniem prostym i obciąża środowisko, to przy rosnących potrzebach energetycznych na świecie, na gaz łupkowy jesteśmy skazani – uważa dyrektor Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, prof. Krzysztof Jan Kurzydłowski.

Prof. Krzysztof Jan Kurzydłowski wykład pt. "Gaz łupkowy bez dogmatów" dał w poniedziałek podczas spotkania Kawiarni Naukowej Festiwalu Nauki w Warszawie.

Wyjaśnił, że gaz z łupków dość trudno wydobyć. Gaz nie tylko znajduje się głęboko pod ziemią (w Polsce nawet na głębokości 3 km), ale w dodatku zamknięty w skale. Gaz znajduje się w pęcherzykach, które nie są ze sobą połączone - odseparowane są od siebie skałą. Gaz nie wydostaje się więc ze skały tak łatwo, jak woda, która swobodnie wycieka z nasączonej nią gąbki, ale raczej jest jak sok uwięziony w pomarańczy czy jak olej w ziarnach słonecznika. Aby więc dotrzeć do gazu, trzeba w każdym miejscu rozbić strukturę, skruszyć skałę, i uwolnić surowiec z każdego pęcherzyka.

Prelegent tłumaczył, że do złóż należy się najpierw dowiercić pionowo, a pod ziemią potrzebne są jeszcze wiercenia poziome. Dopiero tam dokonywać się będzie kruszenia skały (np. za pomocą mikrowybuchów) i odciąganie gazu. W miejsce gazu wpompowuje się wodę ze specjalnymi dodatkami. Taka ciecz sprawić ma, że skała na trwałe zdolna będzie do tego, by przemieszczał się w niej gaz.

Wydawać by się więc mogło, że proces pozyskiwania gazu łupkowego jest bardzo trudny i nieopłacalny. Prof. Kurzydłowski zaznaczył jednak, że dzięki wydobyciu gazu łupkowego, Stany Zjednoczone z jednego z największych importerów gazu ziemnego, stały się nie tylko samowystarczalne, ale zaczynają rozważać eksport gazu.

W Polsce wydobycie gazu łupkowego może być jednak mniej opłacalne. W stosunku do złóż w USA, w naszym kraju złoża są niskiej i średniej jakości  gazu w skale jest mniej i występuje w mniejszych pęcherzykach, co utrudnia dotarcie do surowca. Poza tym złoża gazu łupkowego przebiegają przez Polskę pasem od Gdańska przez okolice Warszawy po Lublin. Złoża znajdują się więc często poniżej obszarów o dużych wartościach krajobrazowych czy o dużym zaludnieniu. W Stanach Zjednoczonych natomiast gaz łupkowy wydobywa się w miejscach o mniejszym znaczeniu. Poza tym w Polsce warunki geologiczne są inne niż w USA, tak więc nie można do nas bezpośrednio zastosować technologii już w Stanach stosowanej. Kurzydłowski zaznaczył, że kluczowe będzie dopiero doświadczenie z pierwszych odwiertów w Polsce.

Kurzydłowski przyznał, że technologie pozyskiwania gazu łupkowego przynoszą obciążenie dla środowiska. Zaznaczył, że do wody wtłaczanej pod ziemię dodawane są składniki takie jak substancje nadające lepkości  mogłyby być np. niegroźne substancje stosowane w przemyśle spożywczym, czy materiały podsadzkowe. Są to tzw. "proppanty", które wyglądają jak kulki ceramiczne, które mają sprawić, że skała się nie zakleszczy i możliwe będzie dalsze przemieszczanie się w szczelinach gazu. Zdaniem Kurzydłowskiego, sam płyn wpompowywany pod ziemię nie jest bardzo szkodliwy. Większym problemem dla środowiska jest natomiast to, że do wydobycia gazu łupkowego potrzeba byłoby ogromnych ilości wody, która przez wiele lat i na ogromnych obszarach musiałaby być wtłaczana pod ziemię. A to w Polskich warunkach byłoby dość kłopotliwe. "Kluczowe będzie jednak nie to, ile wody trzeba będzie pod ziemię wpompować, ale raczej - ile z tej wody da się odzyskać"  powiedział dyrektor NCBR.

Prof. Kurzydłowski zaznaczył, że wzrost popytu na energię elektryczną jest większy niż wzrost liczby ludności. "Jeśli nie uda się zmienić bilansu energetycznego, jesteśmy skazani na eksploatację gazu łupkowego"  przyznał. Dodał, że zanim się na to zdecydujemy, potrzebna będzie chłodna kalkulacja, która pomoże w podjęciu racjonalnej decyzji.

 

źródło:  PAP - Nauka w Polsce

Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej