Aktualności

Szef PSL nie "pomOZE" rolnikom (16523)

2013-11-30

Drukuj

WWF szef PSL leadW ramach nowego projektu ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE), polski rząd wyszedł z założenia, że musi zrealizować dwa zasadnicze cele — dotrzeć do celu wytwarzania 19% energii elektrycznej z OZE, do 2020 roku, i zrobić to w jak najtańszy sposób. Odbędzie się to kosztem obywateli, szczególnie rolników, którzy mają największe możliwości w zakresie produkowania zielonej energii i mogliby na niej zarabiać. Jednak tak się nie stanie, bo Janusz Piechociński — wicepremier i Minister Gospodarki, a jednocześnie szef PSL, zdecydował się przyjąć niekorzystne dla nich przepisy w propozycji nowego prawa.

Zamiast traktować OZE, jako bodziec inwestycyjny w innowacyjny i czysty wzrost gospodarczy w Polsce, rząd postanowił postawić sobie za cel spełnienie minimalnych wymogów wynikających z prawodawstwa unijnego. Wsparcie finansowe dla podmiotów, które chciałyby zainwestować w OZE będzie uzależnione od najniższej ceny za megawatogodzinę. Powyższe kryterium sprawi, że wygrywać będzie współspalanie biomasy z węglem i nie będzie warunków do konkurencyjnego wzrostu innych rodzajów OZE w Polsce.

— Ogólnym założeniem obowiązującego unijnego pakietu energetyczno-klimatycznego przyjętego przez Polskę, było zrozumienie, że musimy budować nowoczesną gospodarkę w sojuszu ze środowiskiem naturalnym, odporną na wahania cen surowców energetycznych, z długoterminowym wykorzystaniem pozyskanej technologii, jako towar eksportowy — mówi Tobiasz Adamczewski z WWF Polska. — Wydaje się, że polski rząd postanowił jednak potraktować rozwój OZE w inny sposób — jako konkurencję dla rodzimego węgla oraz spółek skarbu państwa, w szczególności energetycznych.

W zeszłym roku Ministerstwo Gospodarki, pod przywództwem Waldemara Pawlaka, miało już gotowy projekt nowej ustawy o OZE zawierający w sobie wiele pozytywnych elementów, które mogłyby stać się impulsem do rozwoju energetyki odnawialnej. Najważniejszymi elementami proponowanej poprzednio ustawy było rozróżnienie wsparcia w zależności od technologii i wielkości nowych elektrowni oraz znaczne ograniczenie wsparcia dla współspalania. Pozytywnym elementem był też z góry założony spadający poziom pomocy względem czasu — widać było wyciągnięcie wniosków z przykładów pierwszych nieoptymalnych systemów Czech, Hiszpanii i Niemiec. Bardzo dobrym pomysłem było też zastosowanie wsparcia w systemie gwarantowanych cen zbytu energii (tzw. feed in tariff) dla mikroźródeł i prosumentów.
Wszystkich tych elementów w nowym projekcie ustawy nie ma. Wniosek jest jeden — rządzącym zależy wyłącznie na wspomożeniu koncernów węglowych i na pozostawieniu OZE na bocznym torze.

— Nowy projekt ustawy o OZE, który ukazał się w połowie listopada br., będzie gwoździem do trumny sektora OZE — dodaje Adamczewski. — Aukcje, przewidziane w procesie kupna energii z odnawialnych źródeł, będą wygrywały przede wszystkim instalacje współspalające biomasę z węglem, które są bezkonkurencyjne cenowo wobec technologii opartych na energii z wiatru, słońca czy biogazu.

Biorąc pod uwagę przepisy obecnego projektu założeń do ustawy o OZE, należy wyciągnąć wniosek, że większość wsparcia trafi do dużych koncernów energetycznych. Chociaż nowe założenia do ustawy gwarantują 25% pulę wsparcia finansowego dla mniejszych instalacji, pomiędzy 40 kW a 1 MW, nie oznacza to, że pieniądze trafią do wszystkich wytwórców energii odnawialnej. Wręcz przeciwnie! Proponowany przez rząd system wsparcia będzie przypominał procedurę przetargową, a wsparcie otrzyma ten, kto zaproponuje najniższą cenę energii. W tym przedziale mocy najbardziej uprzywilejowane będą małe elektrownie wodne. Z kolei preferowane kryterium produkcji wyniesie powyżej 3 500 godzin z zainstalowanej jednej MWh, co skutecznie uniemożliwi konkurowanie na rynku OZE instalacjom fotowoltaicznym i wiatrowym. Nawet dla inwestycji biogazowych znajdujących się w tych 25% ryzyko wcale nie będzie mniejsze niż do tej pory. Aukcje trzeba będzie przecież wygrać. Skoro roczna pula wsparcia będzie też ograniczona, projekty biogazowe będą konkurowały między sobą wraz z małymi elektrowniami wodnymi. Warto podkreślić, iż procedura uzyskania decyzji dla instalacji biogazowych, tj. warunki przyłączenia, umowa przyłączeniowa, pozwolenie na budowę i pozyskanie finansowania, jest trudna i długotrwała.

Przy okazji rolnicy, jako główni posiadacze warunków o parametrach pozwalających na wykorzystywanie mikroinstalacji i produkcję zielonej energii, będą pozbawieni takiej możliwości, gdyż nowy projekt nie przewiduje wsparcia dla instalacji poniżej 40 kW. Ustawa dyskryminuje również obywateli, którzy noszą się z zamiarem sprzedaży nadwyżek wyprodukowanej energii z OZE.

— To jest oburzające, iż energetyka obywatelska może liczyć na zaledwie 80% zeszłorocznej ceny rynkowej za wyprodukowaną energię — uważa Adamczewski. — Niestety nawet nowe założenia do ustawy o OZE nie zagwarantują warunków przyjaznych dla obywateli, którzy chcieliby zostać producentami energii. A to powinien być priorytet w polityce energetycznej naszego kraju.

Nowy projekt ustawy o OZE skutecznie wyeliminuje z rynku pozostałą resztkę inwestorów zajmujących się energią wiatrową (mniejszą i morską), fotowoltaiczną oraz sprawi, że inwestycje w biogaz będą bardziej ryzykowne. Podtrzyma jednocześnie preferencyjne warunki dla współspalania węgla z biomasą (oba surowce coraz częściej są sprowadzane spoza granic Polski) oraz pomoże w rozwoju małych elektrowni wodnych, które mogą mieć potencjalny negatywny wpływ na ekosystemy rzek, stwarzając m. in. bariery w migracji ryb wędrownych.

— Dlatego WWF apeluje, by rząd powrócił do poprzedniego projektu ustawy, z października 2012 roku — podsumowuje Adamczewski. — Powinno tak się stać, ze względu na konieczność uniezależnienia sektora energetycznego w Polsce od importu paliw kopalnych i zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego kraju. Rząd powinien odejść od wsparcia dla współspalania węgla z biomasą* na rzecz innych rodzajów energetyki, ze szczególnym uwzględnieniem pomocy obywatelom, którzy chcieliby zostać prosumentami.

 

* W projekcie nowej ustawy zaproponowanym przez rząd, dotychczasowe instalacje współspalające biomasę z węglem będą mogły pozostać przy starym systemie, ale będą dostawały pół certyfikatu za MWh (czyli o 50% mniej). Jednak resort gospodarki w ramach wsparcia współspalania, wprowadził definicję ''dedykowanego spalania wielopaliwowego'', którego ta 50% obniżka wartości certyfikatu nie obejmie. Dedykowane współspalanie od zwykłego różni się tym, że wystarczy sprzęt podający osobno biomasę od węgla.

 

źródło: WWF Polska
www.wwf.pl

 

 

Niniejszy materiał został opublikowany dzięki dofinansowaniu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej