Aktualności

Bułgaria przestraszyła się Komisji (16591)

2013-12-17

Drukuj

euractivW czwartek, 5 grudnia br., Komisja Europejska uznała umowy między Rosją a państwami South Streamu za nielegalne. Spośród siedmiu państw związanych z budową gazociągu zareagowała do tej pory tylko Bułgaria – donosi Euractiv.pl.

Bułgarska wicepremier odpowiedzialna za sprawy europejskie, Zinajda Zlatanova, powiedziała dziś w Brukseli, że Bułgaria poddaje się opinii Komisji Europejskiej i będzie szukać sposobów dostosowania umowy z Gazpromem do wymogów prawa unijnego.

KE uznała umowy dwustronne zawarte pomiędzy rosyjskim Gazpromem a państwami, przez które ma przebiegać Gazociąg Południowy – South Stream (Austria, Bułgaria, Chorwacja, Grecja, Serbia, Słowenia i Węgry) za niezgodne z unijnym prawem.

Wedle opinii Komisji jedynym sposobem na rozwiązanie tej sytuacji jest powtórne otwarcie negocjacji z Gazpromem. Główne zarzuty KE to naruszenie trzeciego pakietu energetycznego. Bruksela stawia trzy warunki, które muszą być zawarte w tych kontraktach: 1) właściciel sieci przesyłowej nie może być jednocześnie producentem i dostawcą gazu, 2) strony trzecie mają mieć zapewniony dostęp do gazociągu, a 3) taryfy mają być ustalone na odpowiednim poziomie.

Jednak wicepremier Zlatanowa, mimo zapewnień, że Sofia nie chce łamać unijnego prawa, nie powiedziała jasno czy Bułgaria faktycznie będzie renegocjować umowę.

Trudna sytuacja w Bułgarii

Bułgaria jako państwo jest pogrążona w kryzysie państwowości. Od prawie pół roku trwają tam protesty antyrządowe, iskrą do rozpoczęcia których było mianowanie magnata medialnego Deljana Pjewskiego  na stanowisko szefa agencji bezpieczeństwa narodowego w maju br. Mimo szybkiego wycofania się rządu lewicowego Płamena Oreszarskiego z tej decyzji, demonstranci zaczęli się domagać oczyszczenia całego bułgarskiego systemu politycznego z korupcji i układów, jakie w nim dostrzegają

Sytuację zaognia fakt, że będąca u władzy Bułgarska Partia Socjalistyczna (BPS) jest bezpośrednią spadkobierczynią dawnej partii komunistycznej, której Bułgaria zawdzięcza bycie postrzeganą jako najwierniejszy sojusznik ZSRR w XX w.

Bułgaria od czasu transformacji ustrojowej zmaga się z korupcją i defraudowaniem środków publicznych. Było to też przyczyną zawieszenia przez UE wsparcia z funduszy strukturalnych  w 2008 r.

Reakcja Rosji...

Rosja nie zareagowała pozytywnie na ocenę KE. Obecni przy jej ogłaszaniu  wiceminister energii Anatolij Jankowski i dyrektor generalny Gazpromu Aleksandr Miedwiediew zapowiedzieli, że Gazprom nie zrezygnuje z budowy South Streamu.

W opublikowanym oświadczeniu Gazprom ostro krytykuje KE za wydanie tej oceny już po rozpoczęciu budowy Gazociągu Południowego. „Treść tych umów była znana od lat. Dlatego jesteśmy zaskoczeni i rozczarowani, że KE dopiero teraz zdecydowała się ujawnić swoje wątpliwości (...). Jest to tym mniej zrozumiałe, że w kilku państwach UE budowa South Stream została uznana za priorytet narodowy" – czytamy.

Jednak Gazprom wyraża też nadzieję, że podobnie jak w przypadku wątpliwości dotyczących Nord Streamu, tak i przy jego południowym bliźniaku da się osiągnąć porozumienie.

... i odpowiedź UE

UE za pośrednictwem Marlene Holzner, rzeczniczki prasowej komisarza ds. energii Guenthera Oettingera, stanowczo zaprzeczyła, że znała treść umów już wcześniej. Holzner zauważa, że tylko niektóre z nich były publikowane w dziennikach rządowych zaangażowanych państw, a KE otrzymała je oficjalnie dopiero 17 lutego 2013 r.

Po ich przeanalizowaniu, 14 sierpnia Bruksela wysłała listy wyliczające wszystkie naruszenia przepisów unijnych przez te kraje.

EurActiv widział jeden z tych listów, zaadresowany do bułgarskiej minister energii Ewgieni Haritnowej i z datą faktycznie 14 sierpnia. Sześciostronicowy dokument, oprócz powyższych uwag, które dotyczą wszystkich siedmiu państw, KE w przypadku Bułgarii zauważyła jeszcze kolejne nieprawidłowości:

- zobowiązanie do objęcia Gazpromu najniższymi możliwymi podatkami - KE traktuje to jako naruszenie zasad o pomocy państwa;

- umowa zakłada, że w razie konieczności korzystania z usług podwykonawców, preferowane będą firmy z określonych państw (Bułgarii, Grecji i Rosji) – co stoi w sprzeczności z unijnymi zasadami konkurencyjności.

„Między młotem a kowadłem"

Informatorzy w rządzie Bułgarii powiedzieli EurActiv, że z uwagi na brak ogólnego porozumienia pomiędzy UE a Rosją w tej kwestii, Bułgaria znalazła się między młotem a kowadłem. Z jednej strony, jeśli zdecydowałaby się nie anulować umowy, czekają ją unijne sankcje. Z drugiej natomiast, jednostronne zerwanie umowy z Rosją zaowocuje koniecznością wypłacenia wysokiej rekompensaty.

Wedle źródeł EurActiv jest to główny powód, dla którego Bułgaria jako pierwsza zdecydowała się prosić UE o pomóc w znalezieniu wyjścia z sytuacji, w którą sama się wplątała.

Holzner dała Bułgarii moment oddechu mówiąc, że z punktu widzenia KE, budowa może być kontynuowana bez przeszkód. W momencie, w którym gaz popłynie gotowym rurociągiem, prawo unijne zacznie być łamane. Do czasu zakończenia budowy państwa mogą usiłować znaleźć rozwiązanie.

Jednak Holzner wątpi, by w zaistniałej sytuacji budowa była faktycznie kontynuowana. Nie wyobraża ona sobie żadnego banku, który by zechciał udzielić jakiegokolwiek kredytu na tak ogromny projekt o niejasnym statusie prawnym.

 

źródło: Euractiv
 

 

 

Niniejszy materiał został opublikowany dzięki dofinansowaniu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej