Aktualności

Atom na Węgrzech, atom w Polsce (16832)

2014-02-14

Drukuj

euractivPrzed kwietniowymi wyborami parlamentarnymi rząd kontrowersyjnego Viktora Orbána podpisał umowę z prezydentem Rosji Władimirem Putinem o rozbudowie zbudowanej jeszcze przez Związek Radziecki elektrowni atomowej w położonym w środkowych Węgrzech miasteczku Paks. Rosja wedle zawartej umowy nie tylko dobuduje dwa kolejne reaktory do czterech już istniejących, ale również udzieli Węgrom 30-letniej pożyczki o wartości ok. 10 mld euro. Pokryje to 80% kosztów inwestycji.

Budowa nowych reaktorów ma się zacząć w przyszłym roku. Planowane ukończenie jest przewidywane na 2023 r.

Znaczenie Paks

Elektrownia w Paks jest kluczowa dla bezpieczeństwa energetycznego Węgier, gdyż dostarcza 40% całej energii elektrycznej w kraju. Cztery radzieckie reaktory WWER-440 były sukcesywnie oddawane w latach 80. i mogą być eksploatowane jeszcze przez przynajmniej dwadzieścia lat. Rosjanie mają teraz dobudować dwa reaktory WWER-1200 – nowszy model, o dwuipółkrotnie większej mocy. W ten sposób moc całej elektrowni podniesie się z 2 GW do 4,4 GW. Dla porównania, PSE podaje, że w 2011 r. moc osiągalna wszystkich polskich źródeł energetycznych wyniosła ok. 34,2 GW.

Jednak podpisanie umowy z Putinem posłużyło opozycji do kolejnego ataku na rząd Orbána. Jakkolwiek plany rozbudowy elektrowni w Paks są znane od kilku lat. W marcu 2009 r. węgierskie Zgromadzenie Narodowe (jednoizbowy parlament Węgier) zgodziło się na nie przytłaczającą większością głosów – 330 za, 6 przeciw i 10 wstrzymujących się.

Opozycja nie kwestionuje więc samych planów rozbudowy, a jedynie jej sposób i źródło finansowania. Byli lewicowi premierzy Ferenc Gyurcsány (znany ze skandalu z nagraniem na którym wprost przyznaje się okłamywania wyborców) i Gordon Bajna na spotkaniu z przeciwnikami prawicowego rządu Orbána wezwali go do ujawnienia szczegółów umowy oraz oskarżyli o zaprzedanie się Rosji.

Rząd opozycji się nie boi

Jednak Zgromadzenie Narodowe przegłosowało pod koniec stycznia umowę. Koalicja rządowa ma 263 mandaty, więc opozycja – nawet gdyby wszystkie partie się zjednoczyły – nie ma możliwości zablokowania jakichkolwiek propozycji rządu.

Minister gospodarki Mihály Varga tłumaczył, że podpisana umowa pozwoli na zwiększenia zaopatrzenie węgierskiego rynku w energię elektryczną, co zmniejszy jej cenę i uczyni całą gospodarkę bardziej konkurencyjną.

Przed kwietniowym wyborami (które zmniejszą liczbę deputowanych do Zgromadzenia Narodowego o prawie połowę, do 199), wedle sondaży różnych ośrodków badania opinii publicznej poparcie dla rządzącego Fideszu utrzymuje się na stabilnym poziomie ok. 50%, podczas gdy następna partia – Węgierska Partia Socjalistyczna – może liczyć na ok. 20% głosów.

Atom w Polsce

Rząd PRL, podobnie jak rządy innych demokracji ludowych, chciał w latach 80. wybudować elektrownię atomową. Miała ona stanąć w pomorskim Żarnowcu, jednak z uwagi na duży opór społeczny, po demokratycznych przemianach roku 1989 projekt zlikwidowano, mimo wysokiego stopnia zaawansowania (nb., jeden z reaktorów z Żarnowca trafił do Paks).

Plany na wprowadzenie do kraju energii atomowej nabrały nowego rozpędu dopiero w minionej dekadzie. We wtorek (28 stycznia) rząd przyjął program polskiej energetyki jądrowej (PPEJ). W ciągu najbliższych dwóch lat, do końca 2016 r., PPEJ przewiduje ustalenie konkretnej lokalizacji na budowę elektrowni – obecnie rozważane są trzy: Choczewo i Żarnowiec (pomorskie) oraz Gąski (zachodniopomorskie). Sama budowa ma ruszyć w 2019 r., a pierwszy blok będzie podłączony do sieci przed końcem grudnia 2024 r.

Jednak projekt, szczególnie po katastrofie w Fukushimie w 2012 r. budzi opór części społeczeństwa. W niedzielę 2 lutego lider pomorskich zielonych Adam Wedman wystosował list otwarty do premiera, w którym wzywa do porzucenia "niebezpiecznej" energetyki jądrowej, jako alternatywę proponując energię ze źródeł odnawialnych.

Prof. Zbigniew M. Karaczun, prezes Polskiego Klubu Ekologicznego w okręgu mazowieckim i ekspert Koalicji Klimatycznej powiedział EurActiv.pl wprost: "Budowa w Polsce elektrowni jądrowych jest społecznie, ekonomicznie, ekologicznie nie do przyjęcia, a także nie gwarantuje bezpieczeństwa energetycznego". Według prof. Karaczuna ceny energii z tego źródła mogą być wysokie dla konsumentów, więc może ona wpłynąć negatywnie na konkurencyjność polskiej gospodarki.

Ponadto, prof. Karaczun zgłosił również zastrzeżenia do sposobu podjęcia przez rząd decyzji o rozwoju energetyki atomowej. Uważa, że była to decyzja podjęta bez odpowiednich konsultacji społecznych – oraz że obecnie nadal brakuje dialogu pomiędzy obywatelami a rządem.

 

źródło: Euractiv.pl
www.euractiv.pl

 

 

Niniejszy materiał został opublikowany dzięki dofinansowaniu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej